 |
 |
Randez-Vous [20/20][u]
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 Następny
|
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
Cytat: | „Ja James Wilson będąc w, pełni władz umysłowych oświadczam, że po mojej śmierci moim byłym żonom, Heldze, Bonnie i Julie zapisuje po 1 cencie…” |
:hahaha:
Ciekawe, co jest w tym liście :>
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Pon 15:44, 25 Maj 2009 |
|
zaneta94
Grzanka


Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Ehe i nadal przez trzy części nic nie wiemy...
|
|
_________________
"Rise and rise again until lambs become lions"
Wysłany:
Pon 17:02, 25 Maj 2009 |
|
matrixa1
Dermatolog


Dołączył: 21 Lut 2009
Pochwał: 6
Posty: 942
Miasto: Legionowo
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ha, testament godny ucznia House'a.
Choć House pieniądze przeznaczyłby pewnie na Akademię Ars Amandi.
No coż, frak wydaje sie oczywistym symbolem i House domyśla się tego podtekstu. Ale jest jeszcze tajemniczy list, który może wiele wyjaśnić ale i namieszać.
ToArku - bądź spokojny nie zawsze czytam w Twoich myslach.Dziękuję za dedykację.
|
|
_________________ ikonka od woźnego rocket queen
FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików
Wysłany:
Pon 19:47, 25 Maj 2009 |
|
Lupus
Kot Domowy

Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 3179
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cena przyjaźni
House nie otworzył tajemniczego listu w swoim gabinecie, bowiem podejrzewał, że zaraz pojawi się wścibski zespół. Zabrał go do domu, nalał szklankę Burbona, usiadł w fotelu i powoli otworzył kopertę i wyciągnął kartkę. Zaczął czytać…
„House, pewnie myślałeś, że się mnie już pozbyłeś i będziesz miał w końcu święty spokój, ale życie przeważnie nie toczy się tak jakbyśmy tego chcieli. Nie potrafiłem się z Tobą pożegnać tak jak powinienem, dlatego jeszcze przez jakiś czas będziesz musiał mnie tolerować, tolerować te listy, które otrzymasz w najbliższym czasie. To będzie moje pożegnanie, a pożegnania wcale nie są łatwe i dla Ciebie też nie będzie, ja już się oto postaram…”
House przerwał przez chwilę lekturę i zaczął zastanawiać się w jaki sposób Wilson ukrył tą całą intrygę przed nim. Jednak nie to było najgorsze, ale myśl o tym jaki cel może mieć ta intryga. Po co Wilson zadał sobie tyle trudu, aby to przygotować? Musiał chcieć coś osiągnąć, czego do tej pory mu się nie udało. Jedynym wyjściem, aby się o tym przekonać jest udział w tej intrydze, bo z Wilsona już tego nie wyciągnie. Po tym wrócił do lektury listu.
„Pamiętasz jak się poznaliśmy? Na zjeździe medycznym? Wyciągnąłeś mnie z aresztu, czego nigdy Ci nie zapomnę. Jednak mi chodzi o to co zrobiliśmy, po tym jak mnie wyciągnąłeś z aresztu. Dzięki Tobie zapomniałem o swoich problemach na chwilę. Chciałbym, abyś wrócił do tego miejsca i zrobił to na co się nie odważyłeś kilkanaście lat temu. Pamiętaj, że jesteś mi to winny.
Jimmy
P.S.
Imię "Greg" kojarzy mi się z Tobą.”
„Nie, nie, nie” – powiedział House na głos. Nie zrobiłem tego kilkanaście lat temu i nie zrobię tego teraz. Nieważne co Wilson sobie wymyślił, ja się wypisuję z tego interesu. Umarł mój najlepszy przyjaciel i on teraz chcę kilka dni po jego pogrzebie, abym się bawił. Dużo myśli kotłowało się w głowie House’a, w większości z nich szukał jakiegoś usprawiedliwienia, aby nie spełnić prośby Wilsona.
* * *
- Jak tam list? – spytała Cuddy wchodząc do jego gabinetu.
- Jaki list? – House udawał, że o niczym nie wie.
- Od Wilsona.
- Przypomnij mi, abym komuś zabrał telefon służbowy – powiedział ironicznie.
- Może Twój zespół martwi się o Ciebie? – zapytała.
- Przestań, sama nie wierzysz w to co mówisz – dalej ironizował.
- Dobrze, nie chcesz porozmawiać, to wychodzę – odparła Cuddy.
- Zaczekaj! – krzyknął. – Wilson chce, abym zrobił coś, czego ja nie chcę.
- Umrzesz jak to zrobisz? – zapytała.
- Nie.
- Wilson był Twoim przyjacielem?
- Tak – popatrzył na Cuddy próbując odgadnąć co ona chce osiągnąć tymi pytaniami.
- Zawsze mogłeś na niego liczyć?
- Tak…
- To chyba jesteś mu to winny.
- Dzięki – odparł ironicznie.
- Nie ma za co, zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziała z uśmiechem i wyszła.
„To czeka mnie podróż…” – pomyślał House.
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Sob 23:06, 06 Cze 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Tyle czekania, i jest 8)
Cytat: | - Zaczekaj! – krzyknął. – Wilson chce, abym zrobił coś, czego ja nie chcę. |
*leży ze śmiechu*
Cytat: | „To czeka mnie podróż…” – pomyślał House. |
A cóż to ma znaczyć? :>
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Nie 12:28, 07 Cze 2009 |
|
zaneta94
Grzanka


Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Nowy Jork
- Muszę wziąć kilka dni wolnego – odparł House wchodząc do gabinetu Cuddy.
- Znów? – dziwiła się odrywając oczy od papierów i spoglądając przenikliwie na House’a.
- Chyba nie masz problemów ze słuchem? – zadrwił.
- Po co Ci kolejne wolne? – spytała.
- Muszę coś załatwić – odparł krótko.
- Ma to związek z Wilsonem? – drążyła temat.
- Nie – znów odparł krótko.
- Czyli tak – uśmiechnęła się.
- Coś jeszcze? – udawał, że tego nie słyszał.
- Tak, zabierzesz mnie z sobą – odparła.
- Nie ma mowy! – podniósł głos.
- To nie ma urlopu – powiedziała krótko i stanowczo.
- Dobrze, jak tam chcesz. Nie muszę spełniać ostatniej woli Wilsona – mówiąc to kierował się ku wyjściu.
- Zaczekaj! – krzyknęła za nim.
- Tak? – odparł udając obojętnego.
- Ile potrzebujesz dni? – zapytała.
- Dwa powinny wystarczyć.
- Dobrze, ale pamiętaj, że jakbyś mnie potrzebował, to znasz numer – powiedziała troskliwie.
- To nie taniec, poradzę sobie – rzucił na odchodne.
* * *
Było południe, Cuddy czekała w swoim samochodzie przed mieszkaniem House. Widać było, że wyraźnie jest czymś przejęta. Czyżby martwiła się o House’a i oto co zrobi? W samochodzie spędziła już godzinę. Nagle House wyszedł, zamknął drzwi i wsiadł do swojego samochodu. Wyglądał na przygnębionego i jednocześnie przejętego. Ten wygląd zaniepokoił Cuddy. House ruszył, a za nim spokojnie podążyła Cuddy. Musiała uważać, aby House jej czasem nie zauważył, bo wtedy wszystko poszłoby na marne.
* * *
House udał się do Nowego Jorku, to tam odbyła się konferencja na której poznał swojego przyjaciela, Wilsona. Zatrzymał się przed klubem nocnym „Różowa Meduza”, po czym wysiadł z samochodu i wszedł do środka.
Cuddy przez całą drogę nie spuszczała go z oka i była bardzo zdziwiona tym, że wszedł do tego lokalu. Co to mogło mieć wspólnego z ostatnią wolą Wilsona? Zastanawiając się nad tym wysiadała i również weszła do tego klubu.
House siedział samotnie przy jednym z pierwszych stolików przy scenie i popijał Burbona. Na jego twarzy widać było smutek. Cuddy usiadła w jednym z ostatnich stolików, aby House jej nie zauważył. Obserwując go spostrzegła, że na stoliku leży jeszcze jedna szklanka z drinkiem. Czyżby House na kogoś czekał? Wszystko to wydawało się jej strasznie tajemnicze.
- Witam wszystkich w „Różowej Meduzie” – powiedział mężczyzna ze sceny. – Z moich informacji wynika, że jest wśród nad niezwykły gość…
Wszystkiemu przyglądała się tajemnicza kobieta, która zauważyła House i Cuddy.
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Czw 22:29, 11 Cze 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
nimfka
Nietoperek


Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Ja też!! *protestuje*
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Pią 12:00, 12 Cze 2009 |
|
zaneta94
Grzanka


Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ToAr ja również protestuje tak jak nimfka i zaneta94 nie można przerywać w tak ciekawym momencie .Proszę cię wklejaj szybko następną część
|
|
Wysłany:
Pią 12:27, 12 Cze 2009 |
|
martusia14
Lekarz rodzinny


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 314
Miasto: Toruń
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Łoł ! Świetny pomysł na fik:) Ale że akurat przerwałeś w takim momencie ?
Ja także protestuję i zamiast się uczyć napisz szybko następną część, a nie trzymaj nas w niepewności ! : D
|
|
Wysłany:
Pią 12:36, 12 Cze 2009 |
|
ann
Dziekan Medycyny


Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49
Posty: 7847
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Super fik! Ja rowniez protestuje tak jak moje przedmowczynie ! Prosze o szybkie wklejenie kolejnej czesci! :D
|
|
_________________ "Doing nothing is not a plan it is a specyficly lack of a plan"
Wysłany:
Sob 11:10, 13 Cze 2009 |
|
Betti
Chirurg dziecięcy


Dołączył: 13 Kwi 2009
Pochwał: 13
Posty: 2631
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Ojojoj, powinno być karalne przerywanie w takim momencie...
|
|
_________________
Banner by Ewel. Savvy??
"Mówią, że niektórych gwiazd, które widzimy na niebie, tak naprawdę już
tam nie ma. Ich światło płynie do nas przez miliony lat,
a my patrząc na niebo, spoglądamy w przeszłość, w minioną chwilę,
kiedy gwiazdy wciąż tam były. „Co robi gwiazda, gdy przestanie świecić?" -
pytam samego siebie. «Może umiera?». «O, nie!» - odpowiada głos w mojej głowie.
«Gwiazda nigdy nie umiera. Gwiazda po prostu zamienia się w uśmiech. "
M.J.
Wysłany:
Sob 17:24, 13 Cze 2009 |
|
ola2523
Stomatolog


Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 537
Miasto: Krotoszyn
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
"Anytime You Need A Friend"
… Gregory House, który rozpocznie dzisiejszy wieczór karaoke śpiewający piosenkę „Anytime You Need A Friend”. Powitajmy go brawami – odparł mężczyzna, który najwyraźniej prowadził to wieczorne show.
House siedział jak wryty… Zupełnie się tego nie spodziewał i nie wiedział co zrobić. „Wilson to potrafi jednak zaskoczyć człowieka” – pomyślał. Cuddy także była zszokowana. „House i karaoke? Przecież to absurd” – pomyślała. W tle dało się słyszeć oklaski. W tym momencie wszystko stało się jasne…
* * *
House i Wilson wyszli z aresztu.
- Nigdy tego Ci nie zapomnę – odparł Wilson.
- Co byś powiedział na drinka? – zapytał House.
- Jeśli tak mogę spłacić swój dług, to odpowiedź brzmi „ok.”.
- Może – odparł z uśmiechem wiedząc, że będzie go jeszcze długo spłacał. – Tu niedaleko jest klub „Różowa Meduza” – dodał.
- To chodźmy – odparł Wilson.
* * *
Wilson i House byli już po kilku głębszych. Mimo to ciągle prosili o dolanie do kieliszków. Widocznie Wilson chciał jakoś zapić swój smutek.
- Witam wszystkich w „Różowej Meduzie”. – powiedział mężczyzna ze sceny. – Czas rozpocząć karaoke, czekam na pierwszych odważnych.
Wilson dopił drinka i chwiejnym ruchem podążył ku scenie. House nie zdążył nawet go zatrzymać. Wilson wszedł na scenę wziął mikrofon i powiedział:
- Tą piosenkę chciałbym zadedykować mojemu przyjacielowi, który tam siedzi, który wyciągnął mnie dzisiaj z aresztu – mówiąc to wskazał na siedzącego przy barze House’a.
House tylko spuścił głowę. Wilson zaczął śpiewać nie czekając nawet na podkład:
Once upon a broken heart
I was walking alone in the dark
Looking for a way to start again
What I wouldn't give for a friend
There was no love in my life…
Po ostatnim słowie Wilson nagle osunął się na scenę i nie dawał znaków życia.
- Czy jest na sali lekarz? – zapytał prowadzący.
- Cholera – mruknął House i wstał kierując się pod scenę.
Uklęknął nad Wilsonem, przyłączył rękę do tętnicy szyjnej.
- Spokojnie on tylko stracił przytomność.
Po tych słowach ocucił Wilsona, wziął go pod ramie, zszedł z nim ze sceny i pokierował się ku wyjściu.
- No przyjacielu, to dałeś dzisiaj koncert – dodał.
* * *
- Niech Cię szlag Wilson – mruknął po chwili zdając sobie sprawę, że już nic go nie trafi.
House wstał i wszedł na scenę. Objął rękami mikrofon.
- Piosenkę tą chciałbym zadedykować mojemu przyjacielowi, który nie mógł tutaj być dzisiaj obecny.
If you're lonely
And need a friend
And troubles seem like
They never end
Just remember to keep the faith
And love will be there to light the way
Anytime you need a friend
I will be here
You'll never be alone again
So don't you fear
Even if you're miles away
I'm by your side
So don't you ever be lonely
Love will make it alright
When the shadows are closing in
And your spirit diminishing
Just remember you're not alone
And love will be there
To guide you home
Anytime you need a friend
I will be here
You'll never be alone again
So don't you fear
Even if you're miles away
I'm by your side
So don't you ever be lonely
Love will make it alright
If you just believe in me
I will love you endlessly
Take my hand
Take me into your heart
I'll be there forever baby
I won't let go
I'll never let go
Anytime you need a friend
I will be here
You'll never be alone again
So don't you fear
Even if you're miles away
I'm by your side
So don't you ever be lonely
It's alright
It's Albright
W czasie kiedy House śpiewał po policzkach Cuddy płynęły łzy. Pierwszy raz zobaczyła go w takiej sytuacji. „To piękne” – pomyślała. House po skończeniu piosenki szybko zszedł ze sceny. Czyżby kogoś zauważył?
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Wto 22:09, 16 Cze 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Następna część jest równie świetna jak pozostałe ! Raany , strasznie mam ochotę już na następną część ! Ale rozumiem,że masz sporo nauki.. Jak z tym się uporasz to wstawiaj proszę następną część;)
|
|
Wysłany:
Sro 10:41, 17 Cze 2009 |
|
ann
Dziekan Medycyny


Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49
Posty: 7847
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
robi się coraz ciekawiej... Hause i karaoke - super pomysł... ogólnie bardzo mi się podoba...ciekawe co to za kobieta? mam nadzieję że nie będziemy musieli długo czekać na ciąg dalszy...
|
|
Wysłany:
Sro 10:56, 17 Cze 2009 |
|
simi2511
Rezydent


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 219
Miasto: Kraków
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
 |
Strona Główna
-> Huddy |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 Następny |
Strona 2 z 12 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |