 |
 |
Randez-Vous [20/20][u]
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 Następny
|
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
"Niespodzianka"
zBETOwane przez Sarusię
Po pocałunku nastała niezręczna cisza, żadne z nich nie wiedziało, co ma ze sobą zrobić. Wydawałoby się, że wszystko zostało już wypowiedziane, a jednak nie. Stali naprzeciw siebie patrząc w piasek. Cisza trwała, wiatr znów się obudził i zaczął swój taniec w jej włosach. On jako jedyny chyba wiedział, jak zająć się Cuddy.
- Chodźmy do domu – przerwała milczenie.
- Dobrze – odparł House.
Droga powrotna była chyba najbardziej niezręczną chwilą w ich życiu. House spodziewał się teraz jakiegoś kroku ze strony Cuddy. Nie zauważył, że jej krokiem było odwzajemnienie pocałunku. Natomiast ona oczekiwała kroku z jego strony, w końcu to on był mężczyzną. Zamiast tego oboje obserwowali otaczającą ich przyrodę. Kiedy dotarli na miejsce było już ciemno.
- Dobranoc House – powiedziała, wchodząc do swojego pokoju.
- Dobranoc Cuddy – wyszeptał.
Cuddy usiadła na swoim łóżku i patrzyła przed siebie. Po jej policzkach zaczęły płynąc łzy. Chyba zrozumiała, że już nigdy nie będzie szczęśliwa, nie będzie kochana, a jej miłość pozostanie na zawsze nieodwzajemniona. Położyła się na łóżku, skuliła nogi i płakała. Po jakimś czasie zasnęła.
House siedział w fotelu trzymając szklankę z jakimś alkoholem. Drugą dłonią bawił się opakowaniem Vicodinu. Był na siebie wyraźnie zły za to, że nie trzymał się ściśle planu, dając się podpuścić Wilsonowi. Z drugiej jednak strony, to właśnie Wilson pozwolił mu na odsłonięcie swojego drugiego „ja”. Zapowiadała się bezsenna noc, miał dużo rzeczy do przemyślenia.
* * *
Kiedy Cuddy się obudziła, zobaczyła na łóżku czysty ręcznik i ubranie, a na nim karteczkę. Pospiesznie się zerwała i wzięła zwitek papieru do swoich rąk.
„Cuddy,
Przed wyjazdem muszę jeszcze załatwić coś ważnego. Tak, chodzi o Wilsona. Mam nadzieję, że miło spędzisz ten dzień. W sumie, na pewno miło go spędzisz, bo mnie nie będzie.
House”
„Cały House. Najlepiej uciec, w tym zawsze jest najlepszy” – pomyślała. Chociaż zdziwiło ją przyszykowane ubranie i ręcznik. Już chciała wziąć te rzeczy i udać się pod prysznic, kiedy rozległ się telefon.
- Słucham – odpowiedziała.
- Cześć Lisa, tutaj Margaret, matka Wilsona. Słyszałam, że nie masz dzisiaj niczego w planach, to może spotkalibyśmy się na kolacji w „Nieznajomej”?
- Nie chciałabym Państwu robić kłopotu – powiedziała z grzeczności.
- To żaden kłopot i nie przyjmujemy odmowy. Bądź tam o 9 – odparła życzliwie starsza kobieta.
- A gdzie to jest? – zapytała.
- Z całą pewnością znajdziesz. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Cuddy ucieszyła się z tego telefonu, bowiem miała ten dzień spędzić przed telewizorem, z pudełkiem chusteczek. Jej nastrój choć trochę się poprawił, Państwa Wilsonów znała krótko, ale bardzo ich lubiła. Bez zastanowienia wzięła rzeczy z łóżka i udała się pod prysznic.
* * *
Cuddy, ubrana w piękną i długą czerwoną suknię, wezwała taksówkę. Szukanie tej restauracji na własną rękę, w dodatku będąc na obcasach, nie było najlepszym pomysłem. Ciekawiło ją, skąd ta sukienka znalazła się w jej walizce. Rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. „Taksówka” – pomyślała.
- Dzień dobry – powiedział mężczyzna.
- Raczej dobry wieczór – uśmiechnęła się Cuddy.
- Tak, przepraszam, gdzie panią zawieźć? – zapytał.
- Do „Nieznajomej” – odparła.
- Najlepszy lokal w okolicy, czyżby randka? – zapytał z ciekawością.
- Niestety nie – powiedziała z nutką smutku.
- Jedno słowo, a następnym razem Panią zaproszę – uśmiechnął się. – Proszę wsiadać – dodał, otwierając jej drzwi.
„Nieznajoma” znajdowała się w centrum wioski i mimo późnej godziny, była pełna miejscowej ludności. Cuddy wysiadła z samochodu i skierowała się w stronę budynku. Lokal znajdował się tuż przy rynku, na którym w centralnym punkcie tryskała fontanna. Swoim kształtem przypominała piękną nimfę wodną, wokół której tryskały w górę strumienie wody. Pewnie od tej tajemniczej kobiety pochodziła nazwa lokalu. Wokół restauracji, przy stolikach, siedziało mnóstwo osób, głównie pary. Z nutką zazdrości spoglądała na dwójkę osób trzymających się za rękę i wyglądających na naprawdę szczęśliwych.
- Dobry wieczór, jestem tutaj umówiona z przyjaciółmi – powiedziała Cuddy do kelnera stojącego przy pulpicie.
- Pani godność? – zapytał kelner, nie odrywając wzroku od jakichś papierów.
- Cuddy, Lisa Cuddy.
- Tak, stolik nr 14, zaprowadzę Panią – odparł kelner, odchodząc od pulpitu.
- Dziękuje – powiedziała i podążyła za nim.
- To tutaj – wskazał stolik.
- House?! – zdziwiła się, widząc go stojącego we fraku przy stoliku.
- W końcu byłem Ci winien prawdziwą randkę – odparł, uśmiechając się.
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Czw 20:19, 23 Lip 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
O Boziu, jakie to było słodkie! :serducho:
Szkoda, że następna część bedzie ostatnią, ale wyczekuję na nią żarliwie, czuję, że będzie się działo... :)
|
|
Wysłany:
Czw 20:32, 23 Lip 2009 |
|
Sarusia
Patomorfolog


Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14
Posty: 846
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ToAr, a ty się bałeś linczowania... To co piszesz jest niesamowite. Wszystko pięknie przedstawione. Tak lekko się to czyta.
Nie mogę się doczekąć ostatniej części, bo jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy, ale z drugiej strony nie chcę tego, bo to już będzie koniec! A nudno będzie bez tej codziennej niepewności po czytaniu Twojego ficka :)
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 20:35, 23 Lip 2009 |
|
DOMA
Lucky Number


Dołączył: 19 Lut 2009
Pochwał: 78
Posty: 5191
Miasto: Poznań/Londyn
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
:mrgreen:
|
|
Wysłany:
Czw 20:35, 23 Lip 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
cudeńko :D naprawdę...
|
|
_________________ Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć. Paulo Coelho
avek&banner od niezastąpionej Ewel
Lesio- mój Kochany Małż :)
Wysłany:
Czw 20:49, 23 Lip 2009 |
|
paula_
Kardiolog


Dołączył: 12 Maj 2009
Pochwał: 15
Posty: 3144
Miasto: Zielona Góra
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ToAr boże ! To ta randka, wymyśliłeś to genialnie.. ale
TERAZ..
KŁANIAM SIĘ I PROSZĘ , BY TA CZĘŚĆ WESZŁA PRZED 18 JUTRO ! Bo ja wyjeżdżam ,a marzę o jej przeczytaniu . Inaczej będę niespokojnie spała i nie wiem jak ja wyjadę bez świadomości końca części . Proszę.. Nie wiem co wtedy zrobię jak dodasz wcześniej , na pewno coś dobrego . *tuli ToAra*
|
|
Wysłany:
Czw 21:07, 23 Lip 2009 |
|
ann
Dziekan Medycyny


Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49
Posty: 7847
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
haha ja wiedziałam ze tak bedzie...
dobre zakończenie to dopiero przed nami:)
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 21:28, 23 Lip 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ojej... moje serce po prostu się rozpłynęło kiedy czytała ten odcinek, zwłaszcza ostatnie zdanie...
z zachwytu oczywiście :)
i teraz jestem taka rozpłynięta i nie wiem co mam napisać, więc nie napisze już nic, poza tym, że niecierpliwie czekam na (niestety) ostatnią już część... :)
|
|
_________________
avek i banner mojej roboty
TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*
Wysłany:
Czw 23:04, 23 Lip 2009 |
|
kremówka
Chirurg ogólny


Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11
Posty: 2786
Miasto: Kraków
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
O matulu jakie to romantyczne :serducho:
Ja też tak chcę :tupie nogami:
A House we fraku tez bym chciała zobaczyć na romantycznej kolacji którą zaplanował dla Cuddy :buja w oblokach:
Szkoda tylko,że to już przedostatnia część :(
|
|
Wysłany:
Czw 23:21, 23 Lip 2009 |
|
martusia14
Lekarz rodzinny


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 314
Miasto: Toruń
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ToAr umiesz zaskakiwać ludzi :) No najpiekniejszy fick :) *czeka na ostatnią cześć* :zakochany:
|
|
_________________
Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*
"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"
Wysłany:
Pią 6:36, 24 Lip 2009 |
|
kasia2820
Reumatolog


Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3
Posty: 1087
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ToAr już chce nastepną cześć [!]
|
|
_________________ avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones
Wysłany:
Pią 11:03, 24 Lip 2009 |
|
poprostuxzjawa
Reumatolog


Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39
Posty: 2061
Miasto: Młodocin
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Happy end
Cytat: | To już koniec. Za wszystkie niedociągnięcia przepraszam. Mam nadzieję, że fick się podobał. Dedykuję go wszystkim, którzy z niecierpliwością czekali na kolejne części. Dziękuje za miłe słowa!
|

- Pamiętałeś! To słodkie – powiedziała, siadając przy stoliku.
- Tylko bez takich – powiedział tylko po to, aby zachować twarz.
- Czy Wilson maczał w tym palce? – zapytała, bo chciała się upewnić, że to jego pomysł.
- Nie, ale mama Wilsona trochę mi pomogła – uśmiechnął się.
- Tego akurat się domyśliłam – odparła, biorąc kartę dań do ręki.
- Co zamawiasz? – zapytał patrząc w kartę.
- Zastanawiam się – odparła, czytając menu.
- To musisz to robić szybciej – powiedział troskliwie.
- Co podać? – zapytał kelner.
- Poproszę comber barani – odpowiedziała Cuddy.
- Dla mnie to samo i jeszcze butelkę czerwonego wina – dodał House.
- Już podaję – odparł kelner odchodząc od ich stolika.
- Jak Ci się podoba to miasteczko? – zapytała, próbując podjąć jakiś temat do rozmowy.
- Może być, jeśli chodzi o wakacje – oparł, patrząc na Cuddy.
- Nie chciałbyś tutaj zamieszkać?
- Wszyscy tutaj wiedzą wszystko o wszystkich. Spójrz na otaczających nas ludzi. Co chwilę ktoś na nas spogląda, bo jesteśmy nowi, jesteśmy atrakcją. Ja natomiast byłbym codzienną atrakcją tego miasteczka, gdybym w nim zamieszkał – odpowiedział poważnie.
- Masz rację, to nie miejsce dla Ciebie – odparła, po części rozumiejąc Grega.
- A dla Ciebie wymarzone, co? – zapytał z ciekawości.
- Tak. To miasto ma coś w sobie, coś co mnie pociąga – odpowiedziała.
- Czy to na pewno jest miasto? – uśmiechnął się.
- House… – również posłała mu uśmiech.
- Proszę, oto wino dla Państwa – przerwał im kelner, rozlewając wino do kieliszków.
- Dziękuję – odpowiedziała Cuddy.
- Za chwilę podam comber – odparł kelner odchodząc.
- To co, już jesteśmy kwita? – zapytał.
- Jeszcze nie, randka się nie skończyła – uśmiechnęła się.
- Myślisz, że coś schrzanię? – zapytał, biorąc łyk wina do ust.
- W tym jesteś czasami naprawdę dobry – odpowiedziała poważnie.
Nastała chwila ciszy. Kelner podał im comber, który zaczęli jeść, popijając winem. House myślał nad tym, co powiedziała mu Cuddy. Jednak nie trwało to zbyt długo. Za każdym razem kiedy Cuddy przykładała kieliszek do ust, wyobrażał sobie, że rozlewa wino po jej nagim ciele i powoli je spija swoimi pocałunkami. Jednak nie mógł sobie na to pozwolić, nie mógł. Powoli kończyli swój posiłek, dopijając wino.
- Mogę prosić do tańca? Tylko uprzedzam, że nie jestem najlepszym tancerzem – powiedział, poklepując się po prawej nodze.
- Z przyjemnością – odparła Cuddy, wstając i chwytając wyciągniętą ku niej rękę.
Cuddy przytuliła się do House’a, a on zaczął ją prowadzić w tańcu. Sprawiało mu to ból, ale nie chciał psuć tej chwili, w końcu miał jej dać prawdziwą randkę. Lubił z nią tańczyć, zawsze wtedy stawała się taka gibka, a on ją z łatwością mógł prowadzić. Spoglądał w jej oczy, wydawało mu się, że mówią „chodźmy już stąd”. Jednak nie był pewny czy tak myśli naprawdę, czy to jest tylko jego wrażenie. Wokół tańczyli inni, ale dla nich nie miało to żadnego znaczenia, liczyła się tylko ta chwila.
Wyszli z lokalu tuż przed zamknięciem, wsiedli do taksówki i wrócili do domu. House otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą. W przedpokoju panowała ciemność. Cuddy obróciła się jakby czekając na jakieś działanie ze strony House’a. House zauważył to, zbliżył się do niej i ją objął. Obserwował jej usta, które mówiły „pocałuj mnie wreszcie”. Zaczął zbliżać swoje wargi zatrzymując się w połowie drogi, czekał na znak od niej, chciał się upewnić, że też tego pragnie. Ich usta spotkały się w połowie drogi w namiętnym pocałunku. Czuł smak czerwonego wina, które razem pili, ale o wiele silniejszy był smak jej ust. Cuddy była oparta o komodę, House chciał z niej wszystko zedrzeć i zacząć ją pieścić. Jednak pohamował się, wziął Cuddy za rękę i wyszeptał: „Chodź”.
Udali się do jej sypialni, gdzie znowu zaczęli się namiętnie całować, a House siłował się z zamkiem sukienki. To jednak była łatwizna w porównaniu z tym, jak zaczął zdejmować jej stanik. Jednak odniósł zwycięstwo i ukazały mu się jej jędrne piersi. Nie musiała czekać zbyt długo, zaczął je delikatnie muskać swoim językiem. Chciał je pieścić, tak bardzo tego pragnął. Nie chciał się śpieszyć zanim miał zejść niżej. „To jej wymarzona randka” – pomyślał. Cuddy cichutko pojękiwała, widać było, że podobają się jej te pieszczony. Zachęcony, zaczął schodzić niżej, zajmując się brzuchem i pępkiem. Nazywano go mistrzem ciętej riposty i teraz miał okazję pokazać swoje zdolności językowe w dosłownym znaczeniu tego słowa. Koniuszek jego języka muskał jej ciało, dostarczając jej niesamowitych chwil wzniesień. Wreszcie doszedł do TEGO miejsca, powolutku pozbawiając ją czerwonych stringów. To, co zobaczył i poczuł, sprawiło, że odleciał. Było to lepsze niż codzienna dawka Vicodinu jaką sobie serwował. W końcu znalazł swój lek na ból. Postanowił nie czekać i zająć się skarbem Pani Administrator. Poczuł jak dreszcz przechodzi całe jej ciało. To było to. W końcu mógł do niej wejść…
* * *
Był ranek. Leżeli w łóżku przytuleni, patrząc w okno.
- Czemu musieliśmy tak długo na to czekać? – zapytała Cuddy.
- Tak już jest, jak spotkają się takie dwa charaktery – odparł.
- Uparte jak osły – dodała.
- Pomyśl, że nasz związek będzie jak dobre wino. Długo leżało w swojej spiżarni, ale za to jakich wrażeń dostarcza wypicie go?
- Myślałam, że jesteś lekarzem, a nie filozofem – uśmiechnęła się.
- Spadaj – odparł z uśmiechem na twarzy, mocniej przytulając tą jedyną.
THE END
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Pią 16:00, 24 Lip 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie...
Jednak nie było aż tak dużo pikantych scen.
Szkoda, że to już koniec...
|
|
Wysłany:
Pią 16:07, 24 Lip 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Dziękuję za to, że dodałeś i dziękuję za to że jesteś ! Cieszę się , że przeczytałam ją PRZED moim wyjazdem . Teraz mam uśmiech na twarzy i mam takiego kopa : Pakuj dalej , dalej.. już wiesz jak się skończył piękny fik ToAra !
Skopiowałam sobie ostatnią część na Word. Będę z uśmiechem na twarzy czytać oddychając morskie powietrze. Nie wiem co ja teraz takiego miłego zrobię ? Coś wymyślę po moim powrocie :wink: Jak na razie ŚCISKAM I DZIĘKUJĘ *pada na kolana z radości * :*
PS : Mocne sceny w Twoim wykonaniu są niesamowite !
|
|
Wysłany:
Pią 16:11, 24 Lip 2009 |
|
ann
Dziekan Medycyny


Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49
Posty: 7847
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
No szkoda, bo fajnie się czytało :D
|
|
_________________ Kiedyś Kochałam...Teraz Nienawidzę...
MiLoSc...UcZuCiE...zWiAzEk...To NiE dLa mNiE...
Bo ja bywam nieznośna,
miewam humory zmienne...
najpierw powiem, później pomyślę,
nieraz już cierpiałeś przeze mnie...
Bo wiem marzenia trzeba mieć,ale nie trzeba wierzyć w to,że sie kiedyś spełnią.
Na razie co ma byc to będzie misia biore wszedzie :)
Wysłany:
Pią 16:12, 24 Lip 2009 |
|
Zraniona
Student medycyny


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
 |
Strona Główna
-> Huddy |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 Następny |
Strona 11 z 12 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |