No dobra, a co ze sceną środkową? Zauważ, że po niej House nie podpiera się już laską, na co skrupulatnie zwraca naszą uwagę jedno z ujęć. Stąd wniosek, że albo jest w szoku (House w szoku?!:]), albo się znieczulił.
A co do konstrukcji odcinka, cóż ona już jest mocno odjechana. Jakieś wyjęte z kontekstu, krótkie, niewyraźne scenki, w dowolnym ułożeniu czasowym...
To zakończenie jest zbyt piękne. Jak właściwie wyobrażacie sobie Huddy? Że będą żyć długo i szczęśliwie, że House będzie odpowiedzialny, czuły, będzie chodził na kompromisy? Czy, że raczej przerobi ich ewentualny związek w serię żartów, złośliwości (coś na wzór jego relacji z Wilsonem)aż do punktu przegięcia?
No dobra, a co ze sceną środkową? Zauważ, że po niej House nie podpiera się już laską, na co skrupulatnie zwraca naszą uwagę jedno z ujęć. Stąd wniosek, że albo jest w szoku (House w szoku?!), albo się znieczulił.
A co do konstrukcji odcinka, cóż ona już jest mocno odjechana. Jakieś wyjęte z kontekstu, krótkie, niewyraźne scenki, w dowolnym ułożeniu czasowym...
To zakończenie jest zbyt piękne. Jak właściwie wyobrażacie sobie Huddy? Że będą żyć długo i szczęśliwie, że House będzie odpowiedzialny, czuły, będzie chodził na kompromisy? Czy, że raczej przerobi ich ewentualny związek w serię żartów, złośliwości (coś na wzór jego relacji z Wilsonem)aż do punktu przegięcia?[quote]
Ja myśle ze po tych wszystkich sezonach ktore trzymaly w napieciu fanów w koncu producenci chca nam wynagrodzic wszystkie czekania na Huddy, a co za tym idzie pewnie bedzie to ostatni sezon. Pewnie bedziemy w siodmym sezonie zobaczyc zwiazek House'a i Cuddy, Trzynastke walczącą z chorobą, moze Cameron powróci? Poczekamy zobaczymy.
_________________ _/ Wysłany:
Wto 15:57, 18 Maj 2010
Oj nie psujcie przyjemności. Ja myślę, że zakończenie nie jest wcale zbyt piękne, to nie był przecież przesłodzony jak już pisałam happy end. Co do tej wstawki, że House'a przypomina sobie siebie z proszkami, tego w piątym sezonie gdy wszystko okazało się halucynacją, to dla mnie to ma sens, uświadamia sobie przynajmniej ja tak to rozumiem, że kiedy potrzebował pomocy był kompletnie sam i wydaje mi się, że to trochę obudziło jego współczucie do Hanny :D
Polaczenie wszystkich sezonow w 1 odc , sarkazm z 4 pierwszych sezonow, "emocje" z 5 ,"uczucia" z 6 i oczywiscie motto glowne ktorego dawno nie bylo "everybody lies "... Cudo
P.S Ma ktos moze info dotyczace ogladalnosci finalu w USA?
na kolana, ogladalam z opadnieta szczeka ;)
Wiekszosc sezonu ogladalam z przyzwyczajenia, czekalam na starego House'a, i doczekalam sie na koniec sezonu.
Co do ostatniej sceny, to pomimo wszystko wydaje mi sie ze vicodin podzialal na mozg "doktorka". W sumie szkoda, bo mecza sie ludzie niemilosiernie. Nie wiem jak doczekam do jesieni...
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!
nie no nie mogę. jak Cuddy powiedziała, że wychodzi za Lucasa, że jest zaręczona, że go nie kocha to się popłakałam, stwierdziłam "Nienawidzę jej". Bo go to mocno zabolało.. potem jak on przy niej przekonywał pacjentkę, mówił że stał się gorszym człowiekiem, jest sam, dalej płacz i już chciałam wyłączyć. to nie na moją psychikę. potem jak 13 zostawiła to na biurku Housea i stwierdziła, że musi poprosić o urlop.. ona jest w ciąży. i znowu się wkurzyłam, ja chce ją w zespole! no chyba że za nią by była Cam.. no to ok. ale ta końcówka... HUDDY!!!!!!!!!!! <3 nie no nie mogę.. o tym napisze później, musze jeszcze raz to zobaczyc.
Dodano 1 minut temu:
a no i ta końcówka.. jakbym czytała fika!!
_________________
cudo zwane banerkiem od sinaj :) Wysłany:
Wto 17:07, 18 Maj 2010
moim zdaniem to nie halucynacje. a House nie mógł wziąć vicodinu wg mnie. przecież on miał to schowane w domu i to w jakim miejscu. on już nie nosi vicodinu przy sobie jak kiedyś. a no i powtarzanie drugi raz tego samego byłoby bez sensu
_________________
cudo zwane banerkiem od sinaj :) Wysłany:
Wto 17:15, 18 Maj 2010
Gdzieś wyczytałem, że odcinek finałowy 6 sezonu obejrzało w Stanach 10,4 mln widzów. Milionowe odbicie w stosunku do zeszłego tygodnia ale wynik i tak niezbyt dobry. mimo wszystko radzę poczekać na info z pewniejszego źródła...
Jedyne co moge z siebie wykrzesać po tym odcinku to...OMFG!
[ Ale jednak rozwinę wypowiedź]
Więc, oglądnęła. Ii... Opadła mi szczęka...Po prostu...Najlepszy odcinek całego sezonu, a nwet nie wiem czy nie wszystkich. Świetnmy, rewelacyjny, a zakończenie.....Mimo, że nie jestem czystej krwi Huddinką to powaliło mnie, poryczałam się i w ogóle... Po tym chyba będę patrzeć na Huddy z zupełnie innej strony. To było...Extra! Cudowne! A to przemówienie House'a pod gruzami do Hannah, o amputacji nogi, to żeby się zgodziła...Było..Takie wzruszające :( Ale, naprawdę rewelacja! Gratuluję tym co to pisali, bo wyszło im to idealnie. Szkody tylko, że dopiero finał był taki emocjonujacy i trzymajćy w napięciu...
Ogółem Bosko. :mrgreen:
_________________ maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce! Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw. 'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.' Wysłany:
Wto 17:37, 18 Maj 2010
To tak jakby w pierwszym odcinku 5-tego sezonu okazało się, że śmierć Amber to tylko zły sen House-a.
I właśnie to jest świetne w tym serialu, że to jeden wielki "sen wariata"...scenarzyści budują jakiś wątek tylko po to, by go potem zakończyć w nieoczekiwany sposób, "niefilmowo".
rbej napisał:
KAŻDE zakończenie każdego sezonu było PRAWDZIWE i tak samo jest tym razem.
W sumie dobry argument:] Nie koronny, ale jak na razie jedyny, który spowodował u mnie nico wątpliwości...
To tak jakby w pierwszym odcinku 5-tego sezonu okazało się, że śmierć Amber to tylko zły sen House-a.
I właśnie to jest świetne w tym serialu, że to jeden wielki "sen wariata"...scenarzyści budują jakiś wątek tylko po to, by go potem zakończyć w nieoczekiwany sposób, "niefilmowo".
rbej napisał:
KAŻDE zakończenie każdego sezonu było PRAWDZIWE i tak samo jest tym razem.
W sumie dobry argument:] Nie koronny, ale jak na razie jedyny, który spowodował u mnie nico wątpliwości...
Nie jest dla Ciebie koronnym argumentem wypowiedź scenarzystów, że to było naprawdę?
I spoiler
Spojler:
dotyczący siódmego sezonu, w którym Katie Jackobs opowiadała, że w siódmym sezonie dużo będzie "zgłębiania" związku House'a i Cuddy?
Poza tym powtarzam, że scenarzyści NAPRAWDĘ nie zrobiliby dwa razy tego samego.
Dla mnie to jest takie...oczywiste.
Dodano 24 minut temu:
Ale jedno jest dla mnie nieoczywiste:
Co Waszym zdaniem dzieje się z 13?
_________________ Zapytaj mnie (anonimowo) o cokolwiek:
www.formspring.me/Miztlikatia Wysłany:
Wto 18:10, 18 Maj 2010
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach