 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
Utwór

House siedział przed komputerem w pracy. To tylko wyglądało na pracę, ale tak na prawdę grał w jedną ze swoich gier. Gra wychodziła mu całkiem dobrze. Przyczyny mogły być dwie. Albo miał po prostu szczęście, albo miał dobry humor. I chyba trzeba było obstawić tę drugą opcję. Dzień wcześniej wieczorem pod wpływem swojego ulubionego trunku House napisał kolejny utwór. Następnego dnia nie za bardzo pamiętał co robił. Kiedy jednak zauważył, że coś napisał od razu to zagrał. No i stwierdził, że jest najlepszym kompozytorem świata.
Grając sobie w grę nagle spostrzegł Cuddy w jego gabinecie. Nawet nie zauważył, że weszła.
- Cokolwiek chcesz mówię nie. Jestem bardzo zajęty! - powiedział nie odwracając wzroku od gry.
- House. To nazywasz pracą? - zapytała
- Tak i to ważną. Zmykaj stąd.
- Jak będę chciała. To mój szpital, a ty jesteś moim pracownikiem.
- Skułem się. No dobra koniec tych gier. To czego chcesz? - zapytał, ale Cuddy milczała patrząc się na niego.
- Ok skoro nic nie chcesz to ja idę.
- Zaczekaj!
- Cuddy zastanów się. Pytam się czy czegoś chcesz ty nic. Jak wychodzę nagle sobie przypominasz. Jesteś jak dziecko! Takie małe z dużym tyłkiem i balonami. A zaraz! Przecież małe dzieci tak nie wyglądają. No to jesteś mutantem. Cześć.
- House!
- House, House House. Wiesz co to ja ułożę pioseneczkę. Daj mi sekundę - House myślał. - Już mam! House, House, House zrobi wszystko co mu każesz, ale jeśli tak będziesz milczała to guzik będziesz miała.
- Dobra poddaję się. Idź do pacjentki spod siódemki, a później przyjdź do mnie. - powiedziała wychodząc.
- Ale piosenka przyznasz, że dobra! - krzyknął House.
Kiedy House udał się do gabinetu zastał ją w świetnym humorze. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- O już jesteś - powiedziała szczęśliwym głosem.
- Tak jestem. A ty co? Piłaś coś?
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo śmiejesz się. Hm... to trochę dziwne.
- Oj bo mam powód. Która to godzina? Pójdziesz ze mną na spacer do pobliskiego parku?
- Niby dlaczego mam z tobą iść. Zresztą mówiłem ci wcześniej. Cokolwiek chcesz mówię nie!
- House no chodź. Musimy pogadać.
- Cuddy ty się naćpałaś. No i z czego tak się cieszysz? - zapytał, ale Cuddy stała już przy drzwiach.
- Idziesz?
- Niestety idę. - powiedział wychodząc razem z nią.
Do parku było zaledwie sto metrów. O tej godzinie było bardzo dużo ludzi. W końcu House i Cuddy znaleźli wolną ławeczkę i usiedli. Dookoła było słychać głosy żartujących ludzi, gdzieś szczeka pies. Cuddy usiadła na ławce i popatrzyła w niebo. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czy teraz wyajśnisz mi dlaczego tak się cieszysz? - Cuddy popatrzyła na niego.
- Będziesz wiedział o tym pierwszy. House in-vitro się udało. Jestem w ciąży! - House popatrzył na nią jak na dziwoląga
- Hm... To nawet dobrze. Bedziesz miała większe cycki. Oj Cuddy. Łiii - powiedział żartobliwe
- Jestem taka szczęśliwa. Teraz czuję, że wszystko się ułoży.
- Tak, ja też mam taką nadzieję. - powiedział tajemniczo House.
- Dobra idziemy. Mam tyle pracy.
- Nie powinnaś odpoczywać?
- Tego nie jest dużo. Jak chcesz możesz mnie odprowadzić do domu.
- Co najwyżej mogę podwieźć cię moim motocyklem.
- To ja zrezygnuję. Nie pojadę z takim wariatem. - powiedziała wstając. House tez wstał i nagle usłyszał strzał. Na początku jeden, ale dosłownie sekundę później usłyszał drugi. Później to już nie wiedział ile. Czuł okropny ból w okolicy klatki piersiowej. Już wiedział, że został postrzelony. Odwrócił głowę w druga stronę i widział, że Cuddy też dostała. Była nieprzytomna. Chwilę później House też już starcił przytomność. I film mu się urwał.
|
|
_________________
"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33
Wysłany:
Wto 14:43, 19 Sty 2010 |
|
Chancex3
Okulista


Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6
Posty: 2161
Miasto: Stalowa Wola
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Błaaagam! Powiedz, że będziesz to kontynować!
|
|
Wysłany:
Wto 14:49, 19 Sty 2010 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Taak
|
|
_________________
"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33
Wysłany:
Wto 14:54, 19 Sty 2010 |
|
Chancex3
Okulista


Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6
Posty: 2161
Miasto: Stalowa Wola
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
to dobrze :wink:
dużo nie można na razie powiedzieć, bo dopiero akcja się rozkręca. Ale! Potencjał w tym ficku jest. Mimo że ten temat był wielokrotnie poruszany, Ty napisałaś go w fajny, wyrówżniający sposób. Kilka błędó interpunckyjnych się wkradło...
|
|
Wysłany:
Wto 14:57, 19 Sty 2010 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Jejku, kolejny świetny fik w Twoim wykonaniu! :mdleje:
Cytat: | Jesteś jak dziecko! Takie małe z dużym tyłkiem i balonami. A zaraz! Przecież małe dzieci tak nie wyglądają. No to jesteś mutantem. |
Cytat: | Hm... To nawet dobrze. Bedziesz miała większe cycki. |
Te dwa fragmenty są boskie! :lol:
Oczywiście czekam na kolejną część. :D
|
|
Wysłany:
Wto 15:16, 19 Sty 2010 |
|
Dyzia
Stomatolog

Dołączył: 18 Lis 2009
Pochwał: 3
Posty: 500
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Wspaniały fik :jupi:
Czekam na kolejną część :mrgreen:
|
|
_________________
Wysłany:
Wto 19:59, 19 Sty 2010 |
|
Mrukasia
Chirurg ogólny


Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24
Posty: 2776
Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
House wybudził się już w szpitalu. Z początku nie za bardzo wiedział co się dzieje, ale już po chwili oprzytomniał. Leżał na sali. Obok nigo nieprzytomna Cuddy.
- Zegarek jest! Moja ukochana koszulka, nie ma! Wilson? - pomyślał i zaraz na salę wszedł Wilson, Cameron, Chase i "13".
- House jesteś w szpitalu wiesz kim ja jestem? - powiedział Wilson.
- Wiem nie musisz mi mówić.
- A tych poznajesz? - wskazał na lekarzy
- Tak poznaję. Panna trzynaście, para zakochanych blondasków w tym jeden nienaturalny no i ty!
- Uff.. czyli pamięci nie straciłeś. - powiedział Wilson, a lekarze wyszli.
- Możesz mi powiedzieć co się stało?
- Jak byliście w tym parku to była strzelanina. W szpitalu jest szesnaście rannych osób. Jedna zginęła na miejscu.
- A co ze mną?
- Wyciągnęliśmy ci kulę. Miałeś dużo szczęścia. Ona już taką szczęściarą nie była - powiedział patrząc na Cuddy.
- Co z nią będzie.
- Trzeba czekać. Na razie jej dziecku nic nie zagraża, ale z czasem...
-Dobra Wilson czy musimy gadać o złych rzeczach? Idę się ubrać. Gdzie moje rzeczy?
- Hola, hola. A ty dokąd? Musisz przynajmniej tydzień leżeć. A ciuchy później dostaniesz.
- Ja nie wytrzymam tygodnia! - krzyknął. Nagle spostrzegł, że Cuddy na niego się patrzy.
- Czy możesz tak nie wrzeszczeć. Nawet jak jesteśmy w szpitalu ty musisz mnie wkurzać!
- Co? To ty spałaś? Ja myślałem, że jesteś nieprzytomna. Ty wybudziłaś się ode mnie wcześniej?
- To ja może was zostawię - powiedział Wilson wychodząc.
- Tak House. I nie wierzę, że mogli położyć nas w jednej sali.
- A jesteśmy tu razem ponieważ...
- Ponieważ jesteśmy ze szpitala, więc takie grupki są w jednej sali. Dobra, a teraz się zamknij.
- Nie. Nie będę milczał.
Cuddy odwróciła się w druga stronę. House natychmiast spostrzegł, ze jego koleżanka z pracy płacze.
- Cuddy czemu płaczesz?
- Nie chcę rozmawiać.
- Cuddy....
- Z resztą ty i tak dostajesz to co chcesz. Więc prędzej czy później ci powiem. Po prostu wiem jak jest. Ja mogę nie przeżyć. I najgorsze w tym jest to, że umierając zabiję moje dziecko.
- A to już nie twoja wina, że dzieciak miał pecha.
- House! Nie mogę nic zrobić.
- Ależ możesz. Mam pomysł. Jeśli to będzie konieczne postaram ci uratować życie.
- Ha! O co za to chcesz?
- Jak ty mnie dobrze znasz. Dwa razy większy dekolt codziennie.
- Ok umowa stoi - powiedziała patrząc na niego z wdzięcznością.
- Swoją drogą to głupio, że mamy zimę.
- Dlaczego?
- No bo w zimie nie można cię podziwiać. No wiesz. Mam świetny pomysł. Jedźmy do Afryki. Otworzymy tam szpital dla plemion. Ja i ty będziemy jakimiś bóstwami, a twój dzieciak będzie niby naszym synkiem.
- No i co w tym widzisz fajnego?
- Widziałem na filmach, że Afrykanki z różnych plemion noszą tylko spódniczki z trawy. Oj podziwiać to cały dzień. O składam jeszcze jedno zamówienie do ratowania ciebie. Pokażesz mi swoje piersi.
- Zamówienie zostało już złożone. Trzeba było pomyśleć o tym dużo wcześniej.
- No rzesz. To nic jak będziesz spała...
- To jeśli zaczniesz się do mnie dobierać zacznę piszczeć i przeniosą mnie do innej sali.
- No to zostaje mi wyobraźnia.
- A mi zostaje niesłuchanie ciebie.
Cuddy zasnęła w dobrym nastroju. Miała odrobinę nadziei. Do House'a wpadł na chwilkę Wilson.
- No i jak się czujesz?
- Dobrze. Słuchaj masz zadanie. Pojedziesz dzisiaj do mnie i przywieziesz mi moją gitarę.
- Elektryczną czy akustyczną?
- Pozwoliłbyś mi elektryczną? Z resztą co się pytam. Ale nie, potrzebna mi akustyczna.
- Jutro ją dostaniesz. A teraz dobranoc.
- Wilson!
- Dobranoc! - powiedział wychodząc.
House zmęczony dniem szybko zasnął.
|
|
_________________
"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33
Wysłany:
Sro 15:29, 20 Sty 2010 |
|
Chancex3
Okulista


Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6
Posty: 2161
Miasto: Stalowa Wola
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Śliczne.
Czekam na kolejną część fiku :):)
|
|
Wysłany:
Sro 18:10, 20 Sty 2010 |
|
AleXsiok
Student medycyny

Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 18
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
House spojrzał na zegarek. Ósma zero dwa. Taką godzinę pokazywał jego zegarek. Lekarz rozejrzał się po sali. Stwierdził, że nic się nie zmieniło i czekał na Wilsona. O ósmej trzynaście zajrzał do przyjaciela.
- Jak się masz House? - zapytał
- Jak zawsze wspaniale! Masz moją gitarę?
- A tak. Zaraz ci ją przyniosę. Tylko proszę nie rób zbyt dużo hałasu.
- Jak zechcę. Przynoś - powiedział, a Wilson wyszedł. Chwilę później pojawił się z gitara.
- Moja ukochana. Stęskniłaś się. - powiedział House, a Wilson dziwnie na niego popatrzył.
- To ja cię tu zostawiam - uśmiechnął się i wyszedł.
House zaczął grać swój utwór na gitarze. Brzmiał wspaniale. Cuddy przebudziła się.
- Co ty wyprawiasz? I skąd masz gitarę w szpitalu? - zapytała zaspanym głosem
- Mam swoje sposoby.
- Co ty grałeś? Fajne. Czyja to piosenka.
- Jednego z najznakomitszych kompozytorów - powiedział dumnie
- Tak to wiele mi mówi. Czy mógłbyś jednak grać ciszej. Chcę jeszcze spać.
- Chcesz spać? Za chwilę Wilson przyniesie mi radio.
- No nie! Dlaczego muszę być z tobą w jednej sali?
- Ponieważ ja tak chcę. I moje oczy też chcą. Ty nie masz nic do gadania. - powiedział i w tym czasie na salę wszedł Wilson z bardzo poważną miną.
- A ciebie co tak z muliło? Czyżby rachunek za telefon? - powiedział żartobliwie House
- Posłuchajcie. Zbadaliśmy kule, które wyjęliśmy pacjentom. I wam tez. Okazało się, że pięćdziesiąt procent miało w sobie jakąś truciznę. To są same chemikalia. W każdym razie musimy zrobić wam badania. - powiedział z powagą. House coś myślał, a Cuddy miała łzy w oczach. Była przerażona.
- Jak zobaczę tego, który nam to zrobił to nie znajdziecie człowieka na ziemi, który doznałby czegoś takiego. - powiedział House
- On już nie żyje. Popełnił samobójstwo. Dobra pobiorę wam krew. - po tych słowach wyjął strzykawki i pobrał od nich odrobinę do badania.
- Wilson przynieś mi tu radio.
- Poczekaj przyniosę ci z recepcji - wyszedł i chwilę później wrócił z radiem.
Cuddy z niecierpliwością czekała na wyniki. House natomiast nucił sobie każdą piosenkę, która leciała.
- Rah-rah-ah-ah-ah-ah
Roma-Roma-ma
Ga-ga-ooh-la-la
- House! Co ty do licha wyprawiasz? - zapytała Cuddy z wściekłością
- Nucę sobie Lady Gagę. A co nie wolno mi?
- Wiesz co nam grozi? Możemy umrzeć, a ty sobie nucisz piosenki?
- I tak kiedyś umrzemy. Jak nie dziś to może jutro, albo za dziesięć lat. A któż wie kiedy umrzemy? Na twoim miejscu poprawiłbym sobie humor. Więc no nie wiem. Po prostu zrób coś!
- Daj mi spokój!
- I nawzajem.
Po tych słowach zamilkli. Po dwóch godzinach na salę wszedł Wilson z taką miną jak przedtem.
- No i jak wyniki? - zapytała z nadzieją Cuddy.
- House ty jesteś zdrowy. Cuddy... ty nie miałaś tyle szczęścia. - Cuddy wybuchnęła płaczem - Ale nie przejmuje się! Jesteśmy na dobrej drodze, aby wszystkich uratować. Poza tym na razie nikt nie umarł.
- Do czasu - wtrącił się House
- Zamknij się House! - krzyknął Wilson po czym wyszedł z sali.
- Cuddy pamiętaj, że była umowa, a nagroda jest dość cenna, także postaram się zrobić wszystko.
- Ty nic nie rozumiesz?! Tu chodzi o moje dziecko.
- Jemu też może nic nie będzie. - powiedział po czym już zamilkli do wieczora. Kiedy House już zasypiał powiedział Cuddy "Dobranoc!", ale nie odpowiedziała mu.
|
|
_________________
"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33
Wysłany:
Czw 14:26, 21 Sty 2010 |
|
Chancex3
Okulista


Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6
Posty: 2161
Miasto: Stalowa Wola
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Bardzo fajne :]
|
|
_________________ kiciaipanfu
Wysłany:
Czw 16:17, 21 Sty 2010 |
|
kiciaipanfu
Student medycyny


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 49
Miasto: gdzieś na świecie
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ciekawe naparwde ciekawe mam nadzieje ze Housowi sie uda i ze dostanie nagrode a moze i wiecej :D
|
|
Wysłany:
Czw 16:26, 21 Sty 2010 |
|
mazeltov
Student medycyny


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 21
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
House obudził się dosyć wcześnie. Zauważył, że jest u niego Wilson. Zapytał więc
- Co ty tutaj robisz?
- O już nie śpisz? Nic sprawdzałem co u was.
- Wiecie co już z nią dalej robić?
- Tak. Możemy podać jej pewien nowatorski środek, który uratuje ją i dziecko.
- Może i uratuje, ale dziecko urodzi się z jakąś wadą lub martwe. O ile donosi tę ciążę.
- A może masz jakiś lepszy pomysł. - House zamilkł na chwilę po czym znowu rzekł
- Potraktujemy jej dziecko jak gąbkę. Pochłonie to wszystko.
- I co. Myślisz, że, takim sposobem urodzi się bez wady?
- A któż ci powiedział, że ono przeżyje. Wiesz czytałem pewną książkę o podobnym przypadku.
- Powodzenia. Ona na pewno nie poświeci dziecka.
- Wasz lek zabije i ją i dziecko. Mój plan działania obejmuje tylko dziecko. To dziecko było dla mnie jak didaskalia w dramacie. W tej chwili będzie tekstem głównym, ale z czasem znowu będzie didaskaliom.
- Jak się obudzi to z nią porozmawiamy. Muszę iść. A mam prośbę. Nie wstawaj jeszcze. Słyszałem, ze próbowałeś. Nie chcę, abyś się uszkodził. - po tych słowach Wilson wyszedł, a House obmyślał jak przekonać Cuddy do tego, aby zgodziła się na jego plan.
- Ma nadzieję, ze nie jest głupia. Nie jest tylko bezmózgim tyłkiem. Nie może być. - myślał. Nagle Cuddy odezwała się do niego.
- Nad czym tak myślisz?
- Cuddy był tu u mnie Wilson i mają jakąś trutkę to znaczy odtrutkę, ale dla mnie jak trutka. No w każdym razie mój plan jest o wiele lepszy.
- House mógłbyś mi powiedzieć o co chodzi.
- Oni podadzą ci lek, który uratuje ciebie i dziecko, ale nie mają stu procentowej pewności. Mój plan jest taki, że dziecko uratuje ciebie.
- Nie rozumiem.
- Cuddy ich plan może uratuje was, ale ja stwierdzam, że nie uda wam się. Poza tym gdybyś przeżyła szanse na zdrowie twojego dziecka są minimalne.
- To posłuchaj House. Nigdy przenigdy nie poświęcę mojego dziecka.
- Cuddy myślałem, ze jesteś mądra, ale nie ty jesteś wielkim, bezmózgim, tyłkiem. A rolę twojego niby mózgu stanowią cycki! Ratując i siebie i dziecko narażacie się na śmierć. W moim planie zginie tylko dziecko. Ty będziesz miała następne i następne. Zastanów się! Zabijając siebie nie będziesz miała dziecka. - powiedział House i na slae wszedł Wilson - A ty skąd wiedziałeś kiedy przyjść? - zapytał wściekły House.
- Bo twoje krzyki słychać w całym szpitalu. Cuddy House wyjaśnił ci wszystko?
- Tak. - powiedziała przerażonym głodem
- No i ?
- I zgadzam sie. Wierzę w to, że nas uratujecie.
- No nie Cuddy! Jednak miałem rację. Ty nie masz mózgu. - powiedział wściekły House.
Zamilkli. Wilson wyszedł po lek, a House myślał jakby ich tu powstrzymać. Jednak nic nie wymyślił. Wilson wszedł, aby podać lek jego koleżance.- Wilson nie możesz tego zrobić! - krzyknął, jednak on nie zwrócił na niego uwagi - Cuddy miej rozum! - powiedział. Wilson miał już podać lek. House nie wytrzymał. To była ostatnia deska ratunku wstał szybko z łóżka i już sekundę później leżał na ziemi. Nawet nie wiedział o co się potknął. Czuł potworny ból w miejscu zszycia. Zauważył też krew. Zaczął okropnie wrzeszczeć.
- Cuddy nie rób tego słyszysz?! Aaaaaa! Cudy błagam! - wrzeszczał jak opętany. Za chwilę na sali pojawili się lekarze z zespołu.
- Natychmiast na salę operacyjną - zarządził Wilson i rzekł do House'a - A myślałem, że jednak się nie uszkodzisz. - Po tych słowach House pojechał na salę operacyjną. Cuddy natomiast została z Wilsonem. Cała zapłakana.
- Wilson nie podawaj mi tego leku!
- Co? Myślałem...
- Zaufam tym razem House'owi. - powiedziała z płaczem
- Dobrze. Twoja decyzja - po tych słowach Wilson wyszedł z sali.
Cuddy czuła okropny ból brzucha. Cierpiała z tego powodu. Przyszedł do niej ginekolog. Zaczęła krwawić i niestety poroniła. Załamała się zupełnie. Nie odzywała się do nikogo. House wrócił na salę po dwóch godzinach. Obudził się wieczorem, ale był bardzo slaby, więc zasnął nie wiedząc o tym co się stało.
|
|
_________________
"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33
Wysłany:
Pon 14:40, 25 Sty 2010 |
|
Chancex3
Okulista


Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6
Posty: 2161
Miasto: Stalowa Wola
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
czekam na cd... :) cudowene.. :)
|
|
_________________ .
Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz. filozof Jagger
Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz. Lisa Cuddy
Wysłany:
Czw 18:23, 28 Sty 2010 |
|
sylrich05
Geriatra


Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2
Posty: 724
Miasto: Bytom
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cudaśne :D czekam na dalszy ciąg :mrgreen:
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 19:50, 28 Sty 2010 |
|
Mrukasia
Chirurg ogólny


Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24
Posty: 2776
Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Już mi nadziei narobiliście, że nowa część :?
Czekam niecierpliwie na CD :D
|
|
_________________ W.I.N.D.O.W.S - Wielki Imbecyl Najpierw Dodał Opcje Wieszania Systemu
Wysłany:
Czw 23:29, 28 Sty 2010 |
|
Paulincias
Student medycyny


Dołączył: 20 Gru 2009
Posty: 12
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |