|  
		
                   Króliki w białych fartuchach [M]
 
                  
		  
		    
 
 
- Przepraszam?
 
House oderwał na chwilę wzrok od gry i spojrzał na pacjenta - otyłego, białego mężczyznę, już łysiejącego.
 
- Jak już mówiłem, boli mnie gardło. I brzuch. Mam gorączkę.
 
- Ojej - mruknął doktor i powrócił do gry. Po chwili jednak przegrał a mechaniczny głos stwierdził: game over. 
 
- Widzisz, co narobiłeś? A miałem już przejść na ósmy level!
 
- Ale mnie boli...
 
- Już pan mówił. Brzuch i gardło. I ma pan gorączkę. Czyli to może być wszystko pomijając przeziębienie. Więc proszę jeść dużo owoców, warzyw wypić herbatę i iść sobie do diabła - House spojrzał na okno, za którym widać było ciemny już parking. Nagle jego zegarek zapikał.
 
- Koniec mojej zmiany. Miłego życia - rzekł doktor i skierował się do wyjścia.
 
- Ale... Ale... O boże, jak tu gorąco - powiedział pacjent.
 
- Gorąco? - odwrócił się House - Ja powiedziałbym, że jest zimno.
 
Na czole mężczyzny lśniły kropelki potu a on sam szybko oddychał, biorąc krótkie wdechy. Pacjent miał przemoczoną koszulkę a pod pachami widać było mokry materiał. 
 
- Boli mnie... Tu - powiedział mężczyzna i wskazał na mostek.
 
- Tam raczej gardła nie ma, więc to nie zapalenie. Chyba, że jest coś, o czym nie wiem. 
 
Nagle pacjent zemdlał. House podszedł do niego i schylił się. Popatrzył z ciekawością i dźgnął mężczyznę laską.
 
- Siostro! Proszę zadzwonić do Greenpeace! Potrzebuję pomocy przy przenoszeniu wieloryba!
 
 
* * *
 
 
Pagery podwładnych House'a rozdzwoniły się już godzinę temu, jednak doktora nadal nie było. Kutner, Taub i Trzynastka czekali. Po stażu u nietypowego diagnosty przyzwyczaili się do jego dziwactw.
 
House wszedł jakby nigdy nic. Czerwony lizak w jego ustach a także laska owinięta gumowymi wężami nadawały mu wygląd wariata.
 
- Tak więc co mamy na dzisiaj? Wolicie masować moją nogę czy leczyć Thomasa Lysthera, lat pięćdziesiąt?
 
- Ja biorę pacjenta - rzuciła Trzynastka.
 
- Czyli wolisz badać spoconego pięćdziesięciolatka niż zmolestować moją nogę?
 
- Ja też - od razu zgłosił się Kutner.
 
- Czyli, drogi Chrisie, to właśnie ty wygrałeś masowanie mojej nogi i wycieczkę na Hawaje.
 
Chirurg z nieszczęśliwą miną został obok House'a, podczas gdy pozostała część zespołu poszła zbadać pacjenta. 
 
- Nie martw się - rzucił Gregory, pokazując język odchodzącej Trzynastce - Jak będziesz dobry, to może dam ci trochę mojego lizaka.
 
 
* * *
 
 
- Białe krwinki w normie - powiedziała Trzynastka.
 
- Wysoki cholesterol, ale to raczej przez frytki, które ciągle pożera. Tak w ogóle to skąd on je ma? - zapytał Kutner.
 
- Widzisz, nie wszyscy są królikami. Są też ludzie. I króliki, które są lekarzami - odrzekł House, popijając colę - Jakieś propozycje?
 
- Ciągle skarży się na ból za mostkiem. Może częstoskurcz? - zaproponowała Trzynastka. Dziewczyna 
 
- Wtedy siostry nie nadążałyby z opróżnianiem basenów. A co do basenów - jak można mieć basen w pokoju i uskarżać się na spartańskie warunki?
 
- Ziarnica złośliwa - rzucił Taub.
 
- Może być, ale nie tłumaczy bólu za mostkiem. Chciałabym przypomnieć, że za mostkiem jest serce. Może jakaś wada?
 
- A jeśli nie boli go ZA mostkiem, tylko mostek? Osoby z ziarnicą bolą kości, mają powiększone węzły chłonne... - chirurg zaczął wywód.
 
- Taub. Masz dyplom ukończenia szkoły medycznej? - przerwał mu House, nadal ssąc lizaka.
 
- Mam.
 
- Myślisz, że jesteś dobry w tym, co robisz? - diagnosta wyjął łakocia z ust i obejrzał go pod światłem - Ej, tu jest nawet guma!
 
- Chyba tak.
 
- No to pomyśl, jaki ja jestem dobry, skoro mam więcej dyplomów. Mam jeszcze te z przedszkola. No ale co znaczę ja, taki fajny diagnosta w obliczu super chirurga, który wszczepiał plastikowe torebki starszym paniom? Wykonajcie biopsję tkanki z węzłów chłonnych. Idą Kutner i Taub - doktor usiadł na krześle, założył nogi na biurko i rzucił - Trzynastka, zostajesz. Teraz boli mnie szyja.
 
 
* * *
 
 
Kutner i Taub szli korytarzem. Nagle, na widok jednej z sióstr Lawrence pociągnął chirurga w stronę wind. 
 
- Co jest? - zapytał Chris.
 
- Poszła już? - Hindus schował się jeszcze bardziej.
 
- Która?
 
- Ta blondyna.
 
- Poszła, a co? - zapytał zaintrygowany Taub.
 
- Chce mi wydrapać oczy. 
 
- Za co?
 
- Umówiłem się z nią...
 
- Ooo...
 
- I nie przyszedłem.
 
- O, to faktycznie ci wydrapie oczy. I to tylko, jak będzie miała dobry humor.
 
 
* * *
 
 
Pacjent siedział na łóżku i czytał gazetę. Z tego, co mignęło lekarzom, był to"Playboy". Ogromne cielsko mężczyzny otaczały leżały kubki po popcornie, coli i opakowania po frytkach.
 
- A jednak Big Brother żyje - szepnął zdumiony Kutner i powiedział głośno - Dzień dobry!
 
- Bry - burknął pacjent, chowając nieudolnie gazetę pod kołdrę.
 
- Może pan nie chować. Takie gazetki nie są zakazane, choć niektóre feministki mogą się oburzyć. Ale onanizacja owszem.
 
- A on w ogóle da rade dosięgnąć? Ten brzuch... On chyba nawet nie widzi swoich stóp - szepnął Hindus.
 
- Chyba widzi - odpowiedział Taub.
 
- Nie widzi.
 
- Skąd wiesz?
 
- Nosi klapki. Nie daje rady zawiązać butów - rzekł Kutner, wskazując na rzucone pod łóżkiem klapki.
 
- Potrzebujemy pańskiej zgody, aby wykonać biopsję tkanki z węzłów chłonnych.
 
- A jak nie wyrażę zgody? - zapytał zaczepnym tonem pacjent.
 
- To pan umrze.
 
- Wyrażam zgodę.
 
Lekarze skierowali się do wyjścia, gdy pacjent znowu ich zawołał.
 
- Zapomniałem powiedzieć... Strasznie szybko chudnę. 
 
- Cóż. Ciekawe. A ile pan waży? - zapytał Kutner, obrzucając wzrokiem zwalistą sylwetkę mężczyzny.
 
- Sto pięćdziesiąt osiem kilogramów.
 
- To kim pan był w poprzednim życiu? Waleniem? - zachichotał Hindus.
 
 
* * *
 
 
- Biopsja nic nie dała. To nie ziarnica. Jakieś pomysły? - powiedział Taub.
 
- Spytajcie sióstr, jak tam baseny. Trzynastka, masz lizaka - House rzucił dziewczynie smakołyk tak, że ta musiała się schylić tyłem do niego - Jak mnie pocałujesz, to dostaniesz drugiego. A gdybyś się ze mną przespała, to będziesz mogła pisać po mojej tablicy i zapewnię ci dożywotni zapas cukierków o smaku mango. Nie znoszę ich.
 
- Zostanę przy lizaku.
 
 
* * *
 
 
- U pacjenta występuje wielomocz - powiedziała Trzynastka.
 
- Może zespół Conna? - zaproponował Kutner, patrząc łakomie na słodycze diagnosty.
 
- A co z sercem? - zapytał Taub.
 
- Wrodzona wada?
 
- Musiałby mieć gruczolak... Wykonajcie rezonans magnetyczny. Aha, Kutner? - zawołał House.
 
- Co pana boli? Ręka?
 
- Nie. Sprawdź rodziców pacjenta. Czy nie mieli żadnych chorób.
 
 
* * *
 
 
- Serio masowałeś mu nogę? - spytała Trzynastka.
 
- A miałem jakiś wybór? A co z szyją?
 
- Dobrze. Powiedział, że mam magiczne palce. Dał mi nawet lizaka.
 
- Widziałem. Mi zaproponował swojego.
 
- Wziąłeś?
 
- Nie.
 
- Dlaczego?
 
- Bałem się, że go zatruł.
 
 
* * *
 
 
- Rezonans nic nie wykazał. To nie zespół Conna - powiedział Taub.
 
Trzynastka podeszła do tablicy i wzięła marker.
 
- Stój! - krzyknął House, zeskakując z biurka. Pokuśtykał do tablicy i wyrwał dziewczynie marker.
 
- O co chodzi?- zapytała zaskoczona lekarka.
 
- Co ty robisz!
 
- Wypisuję objawy?
 
- To mój marker!
 
- Wymasowałam ci szyję!
 
- Dałem ci lizaka! - rzucił House oskarżycielskim tonem, wskazując na nią palcem - Jesteś niewdzięczna!
 
- Musiałam cię czesać!
 
- Nie zwolniłem cię!
 
- Dałeś mi kawę kofeinową, choć wiesz, że nie mogę jej pić! - odparowała Trzynastka,
 
- Jesteś brzydka!
 
- A ty chamski!
 
- Masz głupie włosy!
 
- A ty je tracisz!
 
- Wypisz te objawy - poddał się diagnosta, oddając dziewczynie marker - Ale użyj zielonego. Do czarnego jestem przywiązany.
 
- Więc tak. Nadmierna potliwość. Wielomocz. Arytmia serca. Gorączka. Ból za mostkiem. Duszność - wyliczała dziewczyna.
 
- A omdlenia? Nie zapisałaś ich.
 
- Wynik duszności.
 
- Dobrze. Ogłaszam konkurs. Kto wyleczy pacjenta, dostanie aż dwa lizaki. I nie będzie musiał masować mi nogi - rzucił House, a następnie usiadł na biurko i zaczął machać nogami.
 
- Choroba niedokrwienna - rzucił Taub.
 
- Ja nadal sądzę, że to częstoskurcz - powiedziała Trzynastka.
 
- A co z wielomoczem? - zapytał Kutner.
 
- Z tego, co zauważyłam, pije mnóstwo coli. To normalne, że sika ponad 3 litry. 
 
- Odma płucna - powiedział Hindus.
 
- Objawy w ogóle się nie zgadzają.
 
- Najpoważniejszy objaw to ból za mostkiem. A może chodziło mu o płuco?
 
- Taub, podaj mu werapamil.
 
 
* * *
 
 
Pacjent spojrzał na Tauba.
 
- Co to jest?
 
- To werapamil. Zablokuje kanały wapniowe w komórkach układu bodźco- przewodzącym serca i mięśniach gładkich. Arytmia ustanie.
 
- A na co jestem chory?
 
- Podejrzewamy, że to choroba niedokrwienna.
 
- Czyli nie jesteście pewni?
 
- Proszę nam zaufać. Jesteśmy lekarzami.
 
- A jeśli nie macie racji?
 
- Ten lek panu nie zaszkodzi. To jak... witamina C.
 
 
* * *
 
 
- Pacjent krwawi z odbytu - powiedziała Trzynastka.
 
- To niezbyt dobrze. Z reguły, jak ktoś krwawi, to jest źle - powiedział House - Czyli to nie choroba niedokrwienna. 
 
Remy podeszła do tablicy i zaczęła mruczeć "Nadmierna potliwość. Wielomocz. Arytmia serca. Gorączka. Ból za mostkiem. Duszność.".
 
- Czekaj. Zapomniałem powiedzieć. Pacjent powiedział, że chudnie.
 
- Chudnie? Szybko? - odwróciła się z błyskiem w oku Trzynastka.
 
- Tak.
 
- Wiem, co to jest?
 
House nie przestał odbijać piłki.
 
- Choroba Crohna. Pacjenta boli brzuch, a nie mostek. 
 
- Powiedział, że mostek.
 
- Szóstki z biologii nie miał. Poza tym jego ojciec miał chorobę zapalną jelit. 
 
- Był genetycznie obciążony. Nic dziwnego. Do tego jego tryb życia...
 
- Czyli króliki w białych fartuchach znowu triumfują? - zapytał House.
 
- Na to wygląda. Należy mu podawać cztery i pół mg naltreksonu przez dwa tygodnie.
 
- Trzynastka - łap lizaki. Masz już trzy. Jeszcze trochę, a będziesz mogła nie tylko pisać moimi markerami, ale też bawić się moją piłką.
 
- Czuję się zaszczycona.
		  
		  
  Ostatnio zmieniony przez Klisza dnia Czw 11:22, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy 
                   
                
  |