Fik 'wierszowaty'
Kolejna próbka mojej twórczości ;]
Trochę się pobawiłam i porymowałam, niektóre rymy są dokładne, inne niedokładne, no ale... Piszcie, co sądzicie :D

Pewien doktor rodem z New Jersey
Wszystkich ludzi do siebie mierził.
Choć chodził o lasce i był kaleką,
Do ludzkiej uprzejmości mu było daleko.
Pracował on w szpitalu pod władzą szefowej,
Której to uroki ciała wciąż mu chodziły po głowie.
Ona też koło niego nie przychodziła obojętnie,
Lecz każdy taki fakt ukrywała skrzętnie.
Pewnego razu doktorowi zdarzyła się przygoda:
Gdy dzwonił po call girl w celu czysto seksualnych schadzek,
Zadzwoniła do niego Cuddy, jego szefowa:
-House! Do szpitala! Masz nowy przypadek!
On jednak kobietę znieważył,
Na czym sam się sparzył.
Następnego dnia, w szpitalu,
Gdy chciał pooglądać kablówkę,
Nie mógł tego uczynić,
Gdyż przywieziono mu ofiarę skoku na główkę.
-House!- mówi Cuddy- Zajmij się nim bezsprzecznie!
On jej na to niegrzecznie
-Doktor Cuddy! Moje zachowanie bywa różne,
Lecz ty razem zbytnio się nie poróżnię,
I zamiast zająć się pacjentem,
Pójdę do Wilsona, zjeść jego kanapkę, na którą mam teraz chętkę!-
I zanim kobieta się odezwała,
On był już od niej z dala.
Drzwi gabinetu Wilsona się otworzyły.
-Panie mój miły!-
Powiedział House do pacjenta chorego na raka
-Sprawa jest taka:
Pan teraz wyjdzie, bo i tak nie będzie żyć,
A ja będę i mam problem, z którym nie chcę się kryć.
Muszę się zwierzyć onkologowi,
A pan musi wyjść albo opuścić to pomieszczenie, jak pan woli.-
Te słowa słysząc, pacjent Wilsona się oburzył,
Złą przyszłość diagnoście wywróżył
I wyszedł.
-Wilson!- rzecze House- Kolejny sukces! Znów pokłóciłem się z Cuddy!
James na to:
-Housie, nie udawaj, że nie zależy ci na „Huddy”!
-No nie zależy.- odrzekł Gregory
I sięgnął po kanapkę swego przyjaciela, ku której był skory
-Housie!- powtórzył Wilson- Housie, nie udawaj, że nie zależy ci na tym romansie!
Te słowa słysząc House się znudził
Wziął kanapkę Wilsona, zjadł ją i…
Się obudził.
-Ale miałem głupi sen. Wszyscy mówili wierszem.- powiedział Gregory House, budząc się. Spojrzał na zegarek stojący nieopodal łóżka. Stwierdził, że nic się nie stanie, jeśli się spóźni parę minut do pracy, po czym obrócił się na drugi bok i ponownie zasnął.
|