Smutek, tęsknota, nadzieja i szczęście [NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sylrich05 nie wiem co powiedzieć! Cóż spróbuję jakoś zebrać moje myśli, więc wypowiedź może być nieco chaotyczna. A więc:
Dziękuję za dedykację;*. Wspaniała część! No, ale niestety muszę odrobinkę po marudzić, ale tylko odrobinkę :wink: .
Ten kawałek:

sylrich05 napisał:
Po chwili zabrał kluczyki z jej ręki i pocałował ją w policzek.

Nie wiem czemu, ale wydaje mi się ,że bardziej by pasowało gdyby pocałował ją właśnie w rękę. Byłoby jakoś bardziej romantycznie.
Cóż to tyle z mojego marudzenia, bo fik jest naprawdę cudowny!
No i moje ulubione zdanie:
Cytat:
- Może Bóg naprawdę istnieje. - powiedział – Nie sądzisz?

Jest po prostu boskie!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Czw 16:42, 14 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Podpisuje się z wypowiedzią Annabell_
Gratuluje świetnego fiku :P



_________________

PostWysłany: Czw 16:55, 14 Sty 2010
Mrukasia
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24

Posty: 2776

Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

cieszę się, że wam się podoba. ..
dedyk dla mrukasia, Annabell__, Chancex3, Dyzia za to, że czytacie tego fika. :)
miłej lektury. ..

Part siódmy

Popchną ją w stronę ściany i zaczął całować. Szybkim ruchem odpiął guziki jej kurtki, a ona zrobiła to samo. Ciągle się całowali, z każdą chwilą bardziej namiętnie. Greg rzucił swoją laskę gdzieś w kąt i spokojnie prowadził Lisę do salonu. Cuddy powoli rozpinała guziki u jego błękitnej koszuli, zsunęła ją mu z ramion i zdjęła mu t-shirt. House rozpiął i zdjął z niej żakiet, a następnie bluzkę. Teraz całował ją po szyi, Lisa odchyliła głowę do tyłu jednocześnie bawiąc się przy jego rozporku. Kiedy już spodnie miały się tylko zsunąć z jego nóg chwycił je jednocześnie zaprzestając całowania Lisy. Spojrzała na niego z zawiedzioną miną.
- Jesteś tego pewna? - spytał.
- A czy inaczej pozwoliła bym Ci się obmacywać?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
- Greg … - powiedziała – zrozum chcę tego tutaj, teraz, z tobą.
- Ale nie obwiniaj mnie o nic potem.
- Nie będę. - rzekła.
- To na czym skończyliśmy … - udawał, że się zastanawia – aha.
Puścił spodnie i pozwolił im upaść na ziemię. Delikatnie musnął Lisę w usta. W kąt poleciały kolejne części garderoby. Greg odarł Lisę o stolik i zaczął namiętnie całować. Delikatnie pieścił jaj szyję, potem brzuch i schodził coraz niżej kończąc na wewnętrznej stronie jej ud. Lisa cicho pojękiwała czując jak House ją pieści. Spojrzał na nią, była naga, bezbronna mógł zrobić co tylko chciał, bo teraz Lisa należała do niego, była jego. Wiedział, że już dłużej nie wytrzyma. Skierował ją w stronę kanapy i położył Lisę na niej. Delikatnie wszedł w nią, jego ruchy były teraz płynne i wolne. Z każdą minutą przyśpieszał, Lisa wydawał z siebie coraz głośniejsze jęki. Ich oddechy były nie równe i głośne. Poczuł jak mięśnie zaciskają mu się na członku, dłużej nie wytrzymał. Obydwoje spełnili się w tym samym momencie, a teraz leżeli obok siebie. Lisa przytuliła się do Grega, a on schował twarz w jej ciemnych lokach. Ich oddechy były już wolniejsze i spokojniejsze ale nadal nierówne. Nie odzywali się do siebie, nie potrzebowali tego, bo wiedzieli, że każdy jest teraz na swoim miejscu. Obydwoje zasnęli.
Obudził ich dźwięk dzwoniącego telefonu. Lisa spojrzała na Grega i spokojnym głosem odezwała się do niego.
- To nie mój.
Zaspany Greg spojrzał na stojący zegarek na kominku.
- Już dwudziesta druga, a ja o dwudziestej miałem być w ośrodku. - powiedział z przerażeniem.
- Załatwię to. - rzekła i wstała z kanapy.
Rozejrzała się po pokoju i dostrzegła jeansy House`a, podeszła do nich i wyjęła z kieszeni telefon. Szybko go odebrała i poszła do kuchni. House obserwował to zdarzenie bardzo dokładnie i jedyne co zdołał usłyszeć z tej rozmowy to „Halo” wypowiadane przez administratorkę. Po kilkunastu minutach do salonu wróciła Cuddy.
- Wszystko załatwione. - rzekła, patrząc uważnie na diagnostę.
- Co mu powiedziałaś?
- Nic ważnego. - uśmiechnęła się – Ważne że możesz zostać do jutra.
Usiadła na kanapie i spojrzała na Grega.
- Masz ochotę na wino?
- A potem powtórkę z wieczora? - spytał.
Lisa wstała podeszła do szafki wyjęła dwa kieliszki i nalała czerwonego wina, w tym czasie Greg usiadł na kanapie. Wróciła do diagnosty i podała mu jeden kieliszek, a sama usiadła z drugim obok House`a.
Sączyli wino, a czas płyną, za oknem jasno świecił księżyc oświetlając pokój w którym się znajdowali. Kiedy wypili zawartość kieliszków odłożyli je na stole. Cuddy zapała diagnostę za ręką i pociągnęła za sobą do sypialni. Greg szedł spokojnie za nią nie wyrywając ręki.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział.
- Dziękuję.
Weszli do sypialni, Lisa puściła rękę House i podeszła do łóżka. Greg cicho zamknął drzwi sypialni i położy się obok leżącej administratorki. Leżeli spokojnie, kiedy House poczuł na swoim ciele dłonie Lisy. Błądziły po jego torsie. Lisa zaczęła go całować, tym razem ona miała władzę. House nie protestował, poddał się całkowicie jej pieszczotom i pocałunkom.

CDN.



_________________
.


”Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz.” filozof Jagger
”Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz.” Lisa Cuddy

PostWysłany: Nie 10:11, 17 Sty 2010
sylrich05
Geriatra
Geriatra



Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2

Posty: 724

Miasto: Bytom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Po raz kolejny dziękuję;*.
Ten part jest cudowny!! Zdecydowanie najlepszy :twisted: .
Pisz szybko dalej!

P.S. Zapomniałabym!

sylrich05 napisał:
- Ale nie obwiniaj mnie o nic potem.

Moje ulubione zdanie! Jednak pobyt na odwyku podziałał na Housa.



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Nie 14:47, 17 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

długoo nic nie wklejałam ale przedstawiam kolejną cześć. ..
dedyk dla wszystkich którzy to czytają. ..
Part ósmy

House nie protestował, poddał się całkowicie jej pieszczotom i pocałunkom. Delikatnie pieściła opuszkami jego nagie ciało. Bawiła się z nim, chwiała żeby to trwało wiecznie. Spokojnymi ruchami dłoni schodziła po jego ciele coraz niżej. Droczyła się z House`m. Kiedy już była tak blisko wyznaczonego celu. Diagnosta złapał jej rękę. Spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie waż się tego powtarzać. Nie ma ochoty. - rzekł.
- Ale … - patrzała na niego ze smutkiem w oczach i zawiedzioną miną - Sam mi to proponowałeś. Greg co … - nie dokończyła.
- Może i mówiłem, ale jak wiesz bliźnięta zmienne są.
Już się do niego nie odezwała, przykryła się tylko szczelnie kołdrą. On odwrócił się do niej plecami i po prostu leżał. Po chwili usłyszał cichy płacz. Nasłuchiwał uważnie, chciał aby mu się tylko wydawało, bo nie chciał jej teraz zranić. Nie chciał już jej w ogóle ranić. Lisa płakała, bo naprawdę zależało jej na House`ie, a on ją tak potraktował. Chciała być teraz sama, ale nie chciała żeby on odszedł i nie wrócił. Chciała aby był już zawsze. Odwrócił się w jej stronę, słyszała to i czuła. Delikatnie przytulił ją do siebie i pocałował w szyję. Uśmiechnęła se mimowolnie. Spokojnymi i wolnymi ruchami dłoni głaskał Lisę po ramieniu. Był na siebie zły, chciał jej to powiedzieć ale nie potrafi. Zebrał się po chwili w sobie i wypowiedział jedno słowo, miał nadzieję, że to wszystko naprawi.
- Przepraszam.
Nie odezwał się, bo nie jeszcze nie wierzyła, że on ją przeprosił. Przytulił ją mocniej do siebie i wyszeptał jej do ucha.
- Ja naprawdę nie chciałem cie skrzywdzić.
- To też moja wina – rzekła drżącym głosem obracając się w stronę diagnosty – nie powinnam nalegać. Nie mogę cie zmuszać do czegoś czego nie chcesz.
Leżeli wtuleni w siebie, dopóki nie zasnęli. O godzinie szóstej dwadzieścia zadzwonił budzik Cuddy. Był piątek, 25 września 2009 roku. Lisa podniosła się na łóżku i wyłączyła budzik. Spojrzała na śpiącego jeszcze House`a. Szturchnęła go w ramię.
- Hej. Ja jeszcze śpię. - powiedział.
- Wstawaj. Ja idę zrobić śniadanie i zadzwonić do opiekunki. - pocałowała diagnostę w policzek i wstała. Podeszła do szafki i wyjęła biały, polarowy szlafrok. Narzuciła go na siebie i wyszła z pokoju. House spojrzał na stojący na szafce zegarek i położył się z powrotem w łóżku. Lisa zeszła na dół do salonu, zebrała porozrzucane po całym salonie ubrania i położyła na kanapie. Poszła do kuchni, zrobiła kanapki i ciepłą kawę. Po czym wzięła telefon i zadzwoniła do opiekunki, prosząc ją aby odebrała Rachel od jej rodziców. W tym czasie House wygrzebał się z łóżka i zszedł do salonu, zabrał swoje ubrania i ubrał się. W tym samym czasie Lisa kończyła rozmowę z Anną. Odłożyła telefon i wzięła tacę z posiłkiem, poszła do salonu. House siedział ubrany na kanapie. Lisa podeszła do stolika i odłożyła tackę. Podał diagnoście talerz z kanapkami i kubek z kawą, następnie sama usiadła obok Grega. Wzięła swój kubek z kawą do ręki i zaczęła pić. Zjedli śniadanie i wypili kawę.
Lisa wstała i pozbierała naczynia. House jej się uważnie przyglądał.
- Co wczoraj mu powiedziałaś przez telefon? - zapytał.
- Komu?
- Dyrektorowi psychiatryka. - rzekł spokojnie.
- Nic takiego. - uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
Gdy weszła do kuchni, House wstał i podążył za nią. Lisa stała przy zlewie i zmywała naczynia. Podszedł do niej i stanął za nią.
- Zawieziesz mnie z powrotem do ośrodka? - spytał.
- Zadzwonię to Wlisona. On cie zawiezie, ja muszę jechać do szpitala. - powiedziała.
- Ej. A myślałem … - przerwała mu.
- Bez żadnego ale. Będę cie odwiedzać, obiecuję.
Mówiąc to skończyła zmywać, odwróciła się i została obdarowana namiętnym pocałunkiem. Odepchnęła lekko House`a i rzekła.
- Wczoraj ty nie chciałeś, teraz ja nie mam ochoty.
- Niech ci będzie. Dzwoń do Jimmi`ego. - uśmiechnął się i wyszedł z kuchni.
Lisa wzięła telefon i wybrała numer do onkologa. Usłyszał kilka sygnałów i Wilson odebrał.
- Halo?
- Cześć James. Tu Lisa, mógłbyś przyjechać do mnie i odwieść House`a do ośrodka.
- Co on nawyrabiał? - spytał zdziwiony onkolog – Jest u ciebie?
- Nic nie zrobił. I tak jest u mnie. Przyjedziesz bo ja muszę jechać dziś do szpitala. - powiedziała spokojnym głosem.
- Okej. Przyjadę i odwiozę do tam gdzie teraz jego miejsce. - powiedział i rozłączył się.
Administratorka odłożyła telefon i poszła do salonu. Zobaczyła House`a rozmawiającego z Anna. Ale co ją zdziwiło bardziej to, to, że House trzymał Rachel na rękach.
- Dzień dobry. - rzekła Anna.
- Dzień dobry Anno. Dziękuję, że odebrałaś Rachel. - rzekła podchodząc do diagnosty i biorąc córeczkę na ręce. Pocałowała małą w czoło.
Po chwili podała małą Annie, a sama udała się do łazienki by przygotować się do pracy. Wchodząc do toalety spojrzała na Grega siedzącego już na kanapie.
- Wilson po ciebie przyjedzie. - rzekła i weszła do toalety.
- Dobrze. - odpowiedział, ale jej już nie było.
Anna poszła z Rachel do pokoju dziewczynki, a House zabrał się za przeglądanie dokumentów pani dziekan. Mijały minuty, przez salon przemknęła się Anna najpierw do kuchni, a potem z powrotem z butelką mleka dla córki Lisy. Cuddy w tym czasie ubrała się, umalowała i wróciła do Grega. Siedzieli i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Obiecała mu, że będzie go odwiedzać i że nie zostawi go teraz samego.
Usłyszeli dzwonek do drzwi. Lisa wstała, podeszła do nich i otworzyła.
- Cześć. - rzekł.
- Już jesteś. - Lisa mówiąc to odsunęła się w drzwiach by onkolog mógł wejść do mieszkania. Widząc diagnostę odezwał się.
- Cześć Greg. Co ty tu robisz?
- Przyjechałem tu wczoraj z Lisą. - odpowiedział i wstał z kanapy.
Przeszedł obok Cuddy i zabrał swoją kurtkę. Założył ją na siebie i podszedł do Cuddy. Pocałował ją, a ona odwzajemniła pocałunek. Oderwał się od jej ust.
- Przyjedź, obiecaj. - rzekł.
- Przyjadę, obiecuję. - powiedziała.
- Lisa ja …
- Ja ciebie też. - stwierdziła – Jedźcie już.
Wilson z House`m wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Silnik samochodu zapalił, odjechali. Po kilku minutach z domu wyszła także Cuddy, wsiadła do swojego samochodu i pojechała do szpitala.
Wilsona ani House się nie odzywali. W samochodzie panowała niezręczna cisza. Jechali w kierunku Mayfield. Jako pierwszy ciszę przerwał Wilson.

CDN.

Ps. Łącznie od partu pierwszego do partu ósmego jest:
- 6979 słów
- 41259 znaków.
Ehh. Po prostu mi się nudziło.



_________________
.


”Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz.” filozof Jagger
”Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz.” Lisa Cuddy

PostWysłany: Pią 16:32, 22 Sty 2010
sylrich05
Geriatra
Geriatra



Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2

Posty: 724

Miasto: Bytom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kiedy cd :):):):)



PostWysłany: Pią 17:35, 22 Sty 2010
AleXsiok
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 30 Gru 2009

Posty: 18

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

NARESZCIE!!
Cudowny part. Przepełniony istnie rodzinną atmosferą!!
A szczególnie ten fragment:

sylrich05 napisał:
- Lisa ja …
- Ja ciebie też. - stwierdziła – Jedźcie już.

Szybko wklejaj cd!!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Pią 17:38, 22 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Właśnie wklejaj!!!

sylrich05 napisał:
Może i mówiłem, ale jak wiesz bliźnięta zmienne są.


Moje ulubione zdanie^^



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Pią 18:12, 22 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Part dziewiąty

Jako pierwszy ciszę przerwał Wilson.
- Co zaszło między tobą, a Lisą? - spytał.
House nic nie odpowiedział, nadal siedział niewzruszony i wpatrzony w jakiś odległy punkt za szybą samochodu. Tak bardzo nie chciał teraz o tym mówić. A już na pewno nie z Jamesem, nie teraz, najpierw sam musiał sobie to wszystko ułożyć, ale on nie da za wygraną. „Co tu zrobić, co mu powiedzieć, żeby już o nic nie pytał, prawdę? Nie będzie pytał dalej i wymagał szczegółowych wyjaśnień.” Zastanawiał się House. I w jednym się nie pomylił Wilson naprawdę nie miał zamiaru teraz odpuścić.
- House! - krzyknął – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Taaak. - powiedział, wyrwany z zamyśleń House.
- To o co cię pytałem?
- No pytałeś mnie o to czy … - udawał, że się zastanawia – czy cię słucham. - dodał z triumfalnym uśmiechem.
- Greg ty na serio zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko, nie pytałem cię czy mnie słuchasz.
- Nie! A co miało znaczyć: Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - powiedział z poirytowaniem.
- Masz trochę racji. O to też cię pytałem, ale wcześniej.
- Co wcześniej? - spytał diagnosta.
- Nie ważne.
- Skoro pytałeś to na pewno bardzo ważne, więc powinieneś zapytać jeszcze raz. - House powiedział z ironicznym uśmiechem na ustach .
- Więc pytałem o to, co zaszło między tobą, Cuddy? - zapytał, spoglądając na diagnostę.
- Nic. - odpowiedział.
- Tak po prostu nic?
- Nie, jeśli chcesz wiedzieć to ona zaczęła. - powiedział House robiąc minę pięcioletniego dziecka.
- O czym ty teraz mówisz?
- O tym, że to ona przyjechała w nocy, a potem spędziliśmy razem dzień, dlatego odwołała to głupie spotkanie z inwestorami, no i na samym końcu pojechaliśmy do niej. - opowiadał z uśmiechem na twarzy – No i rano ona zadzwoniła po ciebie. - skończył. Spojrzał na Wilsona i dostrzegł triumfalny uśmieszek na jego twarzy.
Onkolog teraz wiedział już że wygrał. Zawsze uważał, że coś do siebie czują. Nie odezwał się do diagnosty. Spojrzał na ulicę i jechał wprost do Mayfield. Zastanawiał się jak uświadomić House`a aby tego nie popsuł. „Może tak po prostu mu powiem, że dała mu już tą ostatnią szansę i kolejnej nie dostanie. Albo, że Lisa nie będzie już dłużej czekać jego pierwszy krok i w końcu kogoś sobie znajdzie. To nie przejdzie, bo on już zrobił ten pierwszy krok. Kurde co ja mu mam powiedzieć.”. House uważnie patrzył na przyjaciela i zastanawiał się jaką to radę filozof Wilson mu postanowi dziś dać: „Może by mu tak powiedzieć co tak naprawdę między nami naprawdę zaszło, bo niczego nie obiecywałem Cuddy. Nie, nie tym razem. Teraz już jej nie skrzywdzę.”. Siedzieli chwilę milcząc. House jako pierwszy przerwał tą ciszę.
- Jimmy czemu nic nie mówisz. Zapewne myślisz nad jakąś nową teorią, która ma mi pomóc tego nie spieprzyć. - odezwał się House.
- Mhm … - stwierdził, przytakując jednocześnie głową.
- To już tak intensywnie nie myśl, bo od wczorajszego wieczoru wszystko jest na swoim miejscu.
- Czyli? - zapytał zdziwiony onkolog.
- Czyli JA NIE ZAMIERZAM TEGO SPIERNICZYĆ! - powiedział akcentując każde słowo.
- Skoro tak sądzisz to ja się już nie wtrącam. Ale pamiętaj ona jest bardzo delikatna, nie zrań jej po raz kolejny. - musiał coś powiedzieć, bo nie był by sobą.
- I to mówi ten co się trzy razy rozwodził. Oj Wilson.
Już nikt się nie odezwał w milczeniu dojechali do celu. House wysiadł z samochodu i utykając kierował się w stronę schodów budynku. Wilson także wyszedł z samochodu, stał chwilę przy samochodzie odprowadzając przyjaciela wzrokiem.
- Pamiętaj nie spieprz tego. - krzyknął.
- Chyba żartujesz ten związek nie przetrwa nawet tygodnia tego nie ma sensu nawet zaczynać. - krzyknął odwracając się w stronę Wilsona.
- Już to zaczęliście. - powiedział i wsiadł do samochodu.
- Wiem. - rzekł sam do siebie – I tym razem tego nie spierniczę.
Podszedł do schodów i wszedł po nich na górę. Wilson odjechał, a House wszedł do ośrodka.

CDN.



_________________
.


”Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz.” filozof Jagger
”Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz.” Lisa Cuddy

PostWysłany: Nie 10:58, 24 Sty 2010
sylrich05
Geriatra
Geriatra



Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2

Posty: 724

Miasto: Bytom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

BARDZO słodkie ... ale takie fiki uwielbiam, wklejaj dalsze części

PS.Jestem strasznie ciekawa co Cuddy powiedziała temu szefowi odwyku



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Nie 12:10, 24 Sty 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

sylrich05 napisał:
- Jimmy czemu nic nie mówisz. Zapewne myślisz nad jakąś nową teorią, która ma mi pomóc tego nie spieprzyć.

Cudo! Nareszcie w fiku pojawił się też Jimmy. Cudownie ci wyszła ta rozmowa.
Szybko wklejaj cd!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Nie 12:30, 24 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

zajefajne
masz talent
to jest cudowne i wzruszajace



_________________
,,wszyscy kłamią"

PostWysłany: Wto 16:35, 26 Sty 2010
HOUSE13
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Mar 2009

Posty: 39

Miasto: SL GKS ,,OLSZA\\\" Olszyna
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Popieram, popieram :brawo:



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Wto 18:03, 26 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

dedykacja dla kiciaipanfu Annabell__ HOUSE13 Chancex3 za to że jeszcze to czytacie. ;* dziękuję za wszystkie komentarze i pozostawiam kolejną część. ;).

Part dziesiąty.

Wilson odjechał, a House wszedł do ośrodka. House poszedł do gabinetu doktora Nolana aby ogłosić swój powrót do ośrodka, a następnie udał się do swojego pokoju. Otworzył drzwi i spostrzegł wszędzie porozrzucane t-shirty, koszule oraz spodnie. Łóżko było niepościelone, a na biurku leżało mnóstwo karteczek i długopisów. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami. Zdjął kurtkę i odwiesił ją na wieszaku. Podszedł do łóżka i usiadł na nim. Spojrzał na zdjęcie Lisy, stojące na stoliku obok łóżka. Uśmiechnął się mimowolnie. Usiadł na łóżku i rozmyślał nad kilkoma ostatnimi wydarzeniami. Zastanawiał się czy znów nie zranił Cuddy i co zrobić aby zostało tak jak jest teraz. Tak było mu naprawdę dobrze. Nie chciał już dłużej ukrywać uczucia, którym darzył tą kobitę.
„Czyli wystarczy mówić prawdę i wszystko się samo układa. Tylko co zrobić żeby tak zostało? Jak pokazać Cuddy, że mi naprawdę teraz zależy i nie chcę jej stracić. Nie chcę stracić ani Lisy, ani Rachel. Ja kocham je obydwie. I chcę być przy nich. Chcę być w ich sercu i być kimś ważnym dla nich.”
Zastanawiał się.
Tymczasem w szpitalu.
Cuddy siedział w swoim gabinecie, na fotelu z biurkiem. Głowę opierała na dłoniach opartych na blacie biurka. Ona także przypominała sobie wczorajszy wieczór spędzony z Gregiem.
„Mi na min na serio zależy. Ale czy on się nie wygłupia? Nie chcę aby to się skończyło, aby to wszystko za chwilę minęło. To jak trzymał Rachel na rękach. Taki cudowny widok. Ale czy on jest gotowy zostać przy nas na dłużej, czy znów odejdzie? Jak wtedy na studiach?”
Nie mogła tak bezczynnie siedzieć. Nie wiedziała co ma z sobą zrobić, wstała z fotela, ubrała się, po czym wyszła ze szpitala. Wsiada do samochodu i wróciła do domu, aby pobyć trochę z Rachel i wszystko przemyśleć na spokojnie.

Trzy tygodnie później.
Czas biegł nie ubłagalnie. Od tej pięknej, pamiętnej nocy minęły już całe trzy tygodnie. Nikt nie by w tym czasie sam. Cuddy odwiedzała House`a, czasem z córką, a czasem sama. House obiecał, że nigdy ich nie opuści i zawsze będą już razem. Wilson przyjeżdżał od czasu do czasu. Oświadczył nawet Gregowi, że poznał Mery i że chce spędzić z nią resztę życia. House przyjął tą wiadomość z pełnym zrozumieniem, w końcu sam był zakochany.
Była sobota siedemnastego października. Lisa siedziała za biurkiem w swoim gabinecie i nadal nie mogła uwierzyć własnym oczom. Siedziała i wpatrywała się w dwie różowe kreseczki na kawałku papieru. Teraz tak ważnym papierku, od teraz jej życie miało się zmienić na lepsze. Cały czas nie dowierzała, bo to nie mogła być prawda. A jednak. Tak długo chciała mieć własne dziecko i teraz tak po prostu zaszła w ciążę, w dodatku z Gregiem.
„To jest nie możliwe. Ja nie mogę być w ciąży, kiedy chciałam mieć własne dziecko to nie mogłam, a teraz kiedy mam już Rachel tak po prostu mi się to udaje”.
Bała się jak zareaguje na tą wiadomość House. Mówił jej, że bardzo kocha ją i Rachel. Ale co mu wpadnie do głowy jak dowie się, że zostanie ojcem. Siedziała sama w swoim gabinecie i myślała, kiedy do gabinety wszedł Wilson. Nie usłyszała nawet kiedy zapukał.
- Cześć Lisa. - rzekł uśmiechnięty podchodząc do kobiety.
Cuddy szybkim ruchem schowała papierek trzymany w ręce do małej koperty na biurku i wrzuciła ją do torebki. Po czym odezwała się do przyjaciela.
- Hej.
- Co się stało? - spytał widząc zagubioną Cuddy.
- Nic. - odpowiedziała, chwilę się zastanawiając – Po prostu myślałam, ale to nie ważne.
- Ok. A właściwie to chciałem zapytać czy wyrazisz zgodę na zabieg.
Padały pytania dotyczące samego zabiegu, jak i przyczyn dla których powinien być wykonany, aż administratorka wyraziła zgodę. Kiedy Wilson wychodził z jej gabinetu Lisa odezwała się.
- James myślisz, że House chciały mieć dziecko? - spytała załamującym się głosem, do jej oczu napłynęły łzy.
- A czemu pytasz?
- Tak chciałabym wiedzieć. - odpowiedziała niepewnie.
Onkolog podszedł z powrotem do biurka i usiadł na fotelu.
- Lisa co się stało? - zapytał – Dobrze wiesz, że Greg nie pozwoli skrzywdzić ciebie, a tym bardziej Rachel. On wie jaka ona jest dla ciebie ważna, jak bardzo ją kochasz i sam ją kocha, więc dlaczego pytasz o dziecko?
- Wilson nie ważne. Chciałam znać twoje zdanie. - wymusiła uśmiech na twarzy aby uspokoić przyjaciela. James albo nie chciał jej męczyć, albo naprawdę się nabrał. Dotknął dłoni Lisy i rzekł spokojnym głosem.
- Nie bój się.
Wyszedł z gabinetu i udał się do swojego. Lisa chwilę siedziała i rozmyślała, po czym wstał i ubrała się. Wychodząc ze szpitala podpisała jeszcze kilka papierów na recepcji. Kiedy w końcu już z niego wyszła wsiadła do samochodu i odpaliła go. Nie zastanawiając się nad tym czy robi dobrze wróciła do domu.

CDN.



_________________
.


”Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz.” filozof Jagger
”Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz.” Lisa Cuddy

PostWysłany: Czw 14:30, 28 Sty 2010
sylrich05
Geriatra
Geriatra



Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2

Posty: 724

Miasto: Bytom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za dedykację.

sylrich05 napisał:
Nie zastanawiając się nad tym czy robi dobrze wróciła do domu.

Jak to do domu?!
Lisa w ciąży? No i co z Housem? Szybko pisz co dalej!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Czw 16:41, 28 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05879 sekund, Zapytań SQL: 15