Gorzko [M]
Pomysł mnie napadł i odpaść ode mnie nie chciał. Chaseronek przed państwem. O.

– Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
Goście krzyczeli. Przez jej głowę przemknęła myśl – racja. Życie jest gorzkie.
Patrzyła w błękitne oczy świeżo upieczonego męża. To był inny błękit. Mniej intensywny.
Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
Zaczęło się całkiem niewinnie – wychodził na dwór w podkoszulku, kiedy uderzyło w niego chłodne jesienne powietrze. Szybko zatrzasnął drzwi i cofnął się do mieszkania.
– Allie, rzuć mi jakiś sweter – zawołał.
Właśnie miała zacząć prasować. Złapała pierwszą rzecz, jaką miała pod ręką – brakowało czasu na szukanie swetra; wiedziała, że mu się spieszy – i tak się akurat złożyło, że była to koszula.
Podała mu ją, on założył. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie, w milczeniu. Żadne z nich tego nie powiedziało, ale oboje to wiedzieli – był ubrany jak House. T – shirt i nie wyprasowana koszula.
Tego wieczora znowu patrzyła mu w oczy. Miała wrażenie, że były bardziej błękitne.
Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
Potem ciągle się tak ubierał. Miał wrażenie, że od kiedy to robi, dostrzega w jej oczach nowe, uwolnione pokłady miłości.
Kilka dni późnij rano bardzo się spieszył. Widział, że zaraz się spóźni do pracy. Nie było czasu, żeby zjeść śniadanie, umyć zęby, czy się ogolić.
Kiedy wrócił z pracy, zobaczyła go po raz pierwszy tego dnia. Na jego twarzy widniał delikatny zarost. Przesunęła palem po jego policzku. Szorstkim.
Kiedy spojrzała mu w oczy, wydawały się być jeszcze bardziej błękitne.
Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
Zaczął pić Burbon. Nie, nie stał się alkoholikiem. Po prostu butelka tego trunku zawsze stała na stoliku pod oknem, obok przygotowanej szklanki.
Pierwszy raz napił się na jakimś przyjęciu, w szpitalu. Napój średnio mu zasmakował, jednak widząc wzrok żony, po pocałunku, jej uśmiech… Zrozumiał, że smakował teraz jak ktoś inny, wiele miesięcy wcześniej.
Smakował gorzko.
Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
Rok po ślubie patrzyła mu w oczy. Robił dla niej wszystko co mógł. Tracił wszystko. Nawet siebie; swoją tożsamość. Stawał się tym, kogo od początku pragnęła.
Ale nawet po tym wszystkim jego oczy nie były wystarczająco błękitne.
Gorz – ko, gorz – ko, gorz – ko!
KONIEC
|