Wiec zanim zaryzykuje, House będzie musiał stanąć na rzęsach i zatańczyć kankana... Mam nadzieję, że to zrobi.
Moim zdaniem Cuddy - jak na razie - się nie angażuje, bo
Spojler:
jest z LUCASEM :!:
Dodano 43 sekund temu:
* ja też mam taką nadzieję :lol:
_________________ I WATCH FOR CUDDY ! :serducho:
my sweet daughter - maagdaa Dumnie należę do NBA -> Nimfkowa Brygada ANTYspaniowa x D Wysłany:
Sro 20:37, 21 Paź 2009
to House jest jej miłością. Lucas jest chyba troche takim wróblem w garści, podczas gdy gołąb fruwa daleko :mrgreen: Moim zdaniem Cuddy zwiąże sie z Lucame bo po prostu potrzebuje faceta. I jesli nie może mieć tego którego ona chce, wybrała tego, który o nią zadba i będzie traktował jak królową. Ale to nigdy nie będzie "TO".
:D Wszyscy dobrze wiemy, że idealnym/odpowiednim mężczyzną dla Lisy Cuddy jest oczywiście Gregory House. <3
_________________ I WATCH FOR CUDDY ! :serducho:
my sweet daughter - maagdaa Dumnie należę do NBA -> Nimfkowa Brygada ANTYspaniowa x D Wysłany:
Sro 20:44, 21 Paź 2009
Początek iście amerykanski i iście denny. Pokaz umiejętności prakour, jakiś pro kozak uciekający przed policją w sposób jakiego nie powstydził by się spiderman. Na szczęscie dalej było już lepiej.
Było sporo Housa, była ironia i geniusz. Nieposłuszeństwo i zdecydowanie chociaż tego szepty były trochę niepokojące. Teraz już wiemy, że nasz doktorek odzyska licencję więc niedługo wszystko wróci, że tak powiem do normy.
Chase coraz bardziej wysuwany na pierwszy plan, jednak jego wątek nadal jest ciekawy i skłania do refleksji. Rozmowa z księdzem, retrospekcje i wspomnienia są jak najbardziej ok. Oczywiście to jeszcze nie koniec więc, jestem przepełniony ciekawością co będzie dalej.
Scena "ożycia" bardzo dobra, miny Formana i Housa genialne. Pokłony przed świetną grą aktorską obu panów bo zagrali to wyśmienicie. Sam przypadek medyczny, bardzo ciekawy. Nietypowy, dwóch pacjentów, zagadkowa choroba powodująca śmierć. Naprawdę pomysłowe i orginalne, jak do tej pory to najlepszy przypadek. Samo rozwiązanie też w idealnym Housowym stylu.
Hilson kwitnie, to współmieszkanie wychodzi im bardzo dobrze. A końcowy dialog kiedy House próbował mówić do zmarłego ojca i komentarz Wilsona poprostu the best.
Zdecydowanie najlepszy odcinek do tej pory, ciekawy przypadek medyczny, humorystyczny Hilson, Housowy styl, refleksyjny wątek Chasa. Wszystko to sprawiło, że odcinek wzniósł się na wyżyny szkoda tylko, że taki początek dali. Ale w końcu to jednak amerykański serial...
_________________
Banner pożyczony od Jeanne Zamałżowiony kochanej Pauli :* Wysłany:
Sro 20:44, 21 Paź 2009
właśnie skończyłam oglądać :) duży plus:
- już się zaczęłam wzroszać na ostatniej scenie z szeptami, ale nie :), House był uroczy ^^
- motyw Huddy- hurrrra! [When will he do her?!] :D
- przypadek- wow, sekcja na żywym człowieku- ała
- biedna Cameron
:mrgreen:
Coś mi się wydaje, że jak Cameron się dowie to zostawi męża, bo przecież ona jest taka dobra, taka święta, potrafi tylko dużo gadać o pomaganiu innym, ale jakby przyszło co do czego to nie pociągnęłaby za spust i uciekłaby w popłochu.
Zapominasz, że Alison Chase (już nie Cameron proszę państwa!) także ma na rękach krew pacjęta [3x03]. Co prawda okoliczności zupełnie inne, ale jednak pokazała, że i ona potrafi podejmować trudne decyzje. Myślę, że gdyby mąż był z nią szczery to potrafiłaby mu pomóc.
T. napisał:
I oto teraz, kłaniam się w pas scenarzystom, za to czego dokonali. Otóż obydwie drogi, zostały idealnie wyważone, w efekcie czego dostalismy swoisty aurea mediocritas -złoty środek. House jest właśnie taki, jaki powinien byc po Broken.
Zapominasz, że Alison Chase (już nie Cameron proszę państwa!) także ma na rękach krew pacjęta [3x03]. Co prawda okoliczności zupełnie inne, ale jednak pokazała, że i ona potrafi podejmować trudne decyzje. Myślę, że gdyby mąż był z nią szczery to potrafiłaby mu pomóc.
Tak, tak wiem, że teraz Cameron nazywa się Chase, ale jakoś dla mnie zawsze będzie Cam :P Zgadzam się, że potrafi podejmować trudne decyzje, przyznam, że zapomniałam o sytuacji z odcinka 3x03. Szkoda tylko, że nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło, ale wiem, że wtedy po raz pierwszy zaskoczyła mnie pozytywnie. To prawda, że Chase powinien powiedzieć żonie prawdę. Jednak obawiam się, że ona tego właśnie nie zrozumie, że go zostawi, nie pomoże mu, gdyż dla niej będzie to zbyt duży ciężar. Ale głównie nie będzie mogła wybaczyć mu właśnie tego, że nic jej nie powiedział (nie to, żeby ją okłamał!) Na razie to są tylko moje przypuszczenia, będę mogła wypowiedzieć się na ten temat dopiero wówczas, gdy zobaczę jak ta sytuacja się rozwinie.
Natomiast ukazanie nam takiego House'a "odmienionego" uważam za bardzo dobre posunięcie scenarzystów i nie zamierzam teraz na nich psioczyć. Oczywiście do czasu aż znowu coś schrzanią :P
_________________ "Successes only last until someone screws them up. Failures are forever" "People get what they get. It has nothing to do with what they deserve" Wysłany:
Czw 22:31, 22 Paź 2009
przyznam, że zapomniałam o sytuacji z odcinka 3x03. Szkoda tylko, że nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło, ale wiem, że wtedy po raz pierwszy zaskoczyła mnie pozytywnie.
Pacjentem był wtedy stary lekarz/uczony (autor medycznego podręcznika), który miał już dość powolnego umierania i prosił lekarzy by podali mu zabójczą dawkę morfiny. House wszedł z nim w układ (że poda mu morfinę jeśli nie uda mu się go zdiagnozować w ciągu 24h), którego później nie dotrzymał, a pod koniec odcinka, gdy okazało się, że choroba pacjenta jest nieuleczalna Cameron podała mu morfinę.
W tym odcinku powraca prawdziwy House, a zarazem taki jaki powinien być po ,,Broken''. Szczerze mówiąc poprzednie odcinki nie zachwyciły mnie za bardzo, bo wtedy House nie był do końca sobą. Myślę ,że dzięki ,,Brave Heart'' wszystko zmierza w dobrym kierunku.
_________________ Woman in BLACK! ''Words can hurt, you know?'' Ubranko by Me Wysłany:
Nie 22:24, 01 Lis 2009
A ja chciałbym się podzielić pewnym spostrzeżeniem. Otóż House w odcinku słyszy "głosy" :) No i jak wiadomo jest na początku zaniepokojony tym faktem, ale wszystko się rozjaśniania kiedy nakrywa Wilsona rozmawiającego z Amber. Ale! Jest jedna scena, zaraz po autopsji, kiedy rozważają, dlaczego facet "umarł ale nie umarł". House wtedy również słyszy te "głosy", jednak te zdają się nie mieć logicznego wytłumaczenia. Jak myślicie, zwykły przypadek, niedopatrzenie, czy pewna sugestia? Jak potraktować tą scenę?
Przeciez w tej scenie przechodzą korytarzem rozmawiający
ze sobą ludzie, House sie obraca i ich widzi i zdaje sobie
sprawe, ze to prawdopodobnie ich slyszal
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach