 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
Najbardziej podobała mi się scena ,,mokry House" :hahaha: To było mistrzowskie. A początek... Mrrr... Na samym końcu już myślałam, że kran wyleci ze ściany, ale jednak został, nie dając mi tej radości :D
|
|
_________________
,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"
Wysłany:
Wto 18:22, 20 Sty 2009 |
|
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista


Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19
Posty: 7968
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Ale Wam dobrze ze juz widzieliście,ja jestem w trakcie ściagania i chyba jutro dopiero zobacze,ale juz nie mogę się doczekać!
A co z Chasem i Cameron?Znowu ich mało było?Cameron pewnie tylko pokazana w roli nowej Pani Dyrektor :lol:
ehh nie moge sie juz doczekac kiedy zobacze ten odcinek :oops:
|
|
Wysłany:
Wto 22:40, 20 Sty 2009 |
|
kasieq
Student medycyny


Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 37
Miasto: K-Koźle
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Tu można obejrzeć odcinek, po angielsku, ale jednak :)
http://ch131.com/
|
|
_________________
,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"
Wysłany:
Sro 7:10, 21 Sty 2009 |
|
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista


Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19
Posty: 7968
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
kasieq napisał: | Znowu ich mało było?Cameron pewnie tylko pokazana w roli nowej Pani Dyrektor |
razem chyba wcale się nie pokazali tym razem
ale to Cameron dała tą sprawę House'owi więc trochę się tam przewijała... a na końcu Cuddy spytała Cameron czy nie chce jej posady...
a i jedna scena gdzie Chase operuje
|
|
_________________ FUS forever
sis - Sevir :**
... i dopiero wtedy stało się światło
"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."
Wysłany:
Sro 10:13, 21 Sty 2009 |
|
Caellion
Dziekan Medycyny


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15
Posty: 5591
Miasto: Bełchatów/łódź
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Bardzo fajnie zrobili wątek z dizeckie, Cuddy faktycznie wygląda na zmęczoną i zabieganą. Jedyny minus to to, że przez to zamieszanie, nie będzie jej tyle w szpitalu. Chociaż zawsze istnieje nadzieja, że będą ja nachodzić w domu w czasie zmieniania pieluszek :D
Biedny Kutner, się nim wysługują.
Jakos nie rpzepadam za Cameron, ale może dizęki temu, ze będzie zastępcą dyrektora, będzie więcj Chase'a - jego to praktycznie jak na lekarstwo. A szkoda, bo ja tę postać bardzo lubię.
Wątek Foreteen się rozwija - i bardzo dobrze. Foreman pewnie wpadnie w jakies większe kłopoty chcąc pomóc 13stce, więc będzie się dzialo...
ogólnie odcinek bardzo na plus. Przypadek pacjenta ciekawy i w życiu bym sie nie spodziewała, że to może być epilepsja.
|
|
_________________
Ennonychus raptor vel Szczęki Przeznaczenia
Wysłany:
Sro 10:50, 21 Sty 2009 |
|
PannaN
Patomorfolog


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 13
Posty: 885
Miasto: Katowice
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
na plus:
+ świetny przypadek -od dawna nie było tak dobrego
+ fajne porównanie pacjent -House
+ Wilson z kaczuchą -UWIELBIAM GO :serducho: :serducho: :serducho: cz mi sie wydawało, czy wyglądał jakos inaczej? Ale przy tej scenie, jakoś naszła mnie bluźniercza mysl, że to Wilson bardziej pasuje do Cuddy niz House...
na minus:
- 14 -wogóle mnie nie rusza. Już bardziej przekonywujący jest Taub i Kutner...
- Cuddy w roli matki -zupełnie nie wygląda na szczęśliwa świeżą mamę. Mysle, że trochę przesadzili w pokazywaniu tej jej "nieporadności" - Cuddy wydaje sie bardziej martwić bałaganem w domu, niż dzieckiem. Do mnie to nie przemawia -spełnia sie jej największe marzenie, a ona W OGÓLE wydaje sie nie byc szczęśliwa z tego powodu. A to praca, a to bałagan, a to House... Dziecko chyba nie stało sie jej priorytetem -a to dziwne, bo wydało by się, że tak bedzie. Oprócz tego zmeczenia, zabiegania zabrakło mi zwyczajnego szczęścia. jak widzę młode mamy, to one właśnie wyglądają jak Cuddy -zmarnowane i zmęczone, ale tez szczęśliwe. Może House miął racje?
- PLASTIKOWE DZIECKO!!! LUDZIE... LITOŚCI!!!
Generalnie jeden ze słabszych odcinków moim zdaniem. Gdyby nie cudowna gra Hugh, jego mimika, nagie ramiona i to jak świetnie mu w czarnych koszulach, to było by słabiutko...
|
|
_________________
Wysłany:
Sro 18:45, 21 Sty 2009 |
|
T.
Mecenas Timon


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Bez rewelacji.
Po tak długiej przerwie spodziewałam się czegoś naprawdę mocnego, a dostałam odcinek co najmniej nijaki. Nie wywołujący większych emocji, momentami wręcz nużący (tak, przez pewien czas równocześnie robiłam notatki i oglądałam). Największe wtopy:
- kukła zamiast dziecka. Skoro można wyczarować megaskomplikowaną operację mózgu, widowiskową operację oka, czy dziesiątki biopsji, to dlaczego nie można w kilku scenach pokazać prawdziwego dziecka (albo przynajmniej sprawić, żeby się poruszyło)?
- nieporadna Cuddy. Rozumiem powagę sytuacji i nie wymagam, żeby robiono z niej WonderWoman, ale ta twarda i zaradna babka została sprowadzona do poziomu sierotki Marysi, która w dodatku zgubiła gdzieś całą radość i szczęście (chowanie pieluszki do torebki, OMG...!). Nieautentycznie.
- ostatnia scena. Cuddy prawie jak G.Paltrow podczas odbierania Oscara. Znowu powiało sztucznością
- "14" - zaczynają mnie męczyć te ich podchody. On chce, ona nie wie czego chce... To nie życie, tylko serial - jeśli ta dwójka dalej będzie posuwać się w tak ślimaczym tempie, to mogę nie wytrzymać do finału
- muszę przyczepić się jeszcze do zbyt szybkich i zbyt ostrych przejść pomiędzy scenami. Ten brak płynności bardzo mnie raził
Nie zabrakło też kilku fajnych momentów, choć było ich zdecydowanie zbyt mało, żeby zaliczyć ten odcinek na plus:
+ panowie i ich zabawki: House i żyrafa, Wilson i kaczucha - po prostu miodzio :buja w oblokach:
+ Wilson przekonujący Cuddy, że dla dobra dziecka warto trochę przystopować i nie wyznaczać sobie jakiś horrendalnych celów (praca na 2 etaty), których nie sposób ze sobą pogodzić
+ pokazanie podobieństwa pomiędzy Housem i pacjentem
To chyba na tyle... Więcej grzechów nie pamiętam.
|
|
Wysłany:
Sro 20:51, 21 Sty 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Ubolewam...
Uważam, że House to naprawdę genialna postać i spodziewałem się, że będzie gromadziła wokół siebie raczej inteligentne osoby. Miałem nadzieję, że jak zajrzę kiedyś na jakieś forum to natrafię na ludzi co najmniej 'rozgarniętych'. Niestety ku mojemu zaskoczeniu mój kochany serial ogląda mnóstwo idiotów :roll: .
Świetny odcinek, z mnóstwem ciekawych wątków. Można snuć przypuszczenia, próbować je rozwikłać, zanim scenarzyści wyłożą kawę na ławę kilka odcinków później. Niestety 'fani' ich nawet nie dostrzegają, widzą tylko plus w postaci Willsona i kaczki oraz czepiają się o jakieś pierdoły.
Po pierwsze naprawdę trzeba być idiotą by nie zorientować się, że House sam rozwalił tą rurę. Nawet on zdał sobie z tego sprawę, na samym końcu. Przez swoją nogę musi łapać się rury z kranu podczas wchodzenia do wanny. W ostatniej scenie, kiedy za nią chwyta, słyszy jak nad nim i w głębi mieszkania poruszają się rury. Wcześniej hydraulik mówi, że rura biegnie przez jego sypialnie, aż do łazienki oraz, że rura została pchnięta, bo nie ma śladu rdzy. House po prostu zanim się położył, kąpiąc się uszkodził rurę. Potem obudziło go kapanie wody. Nawet sprawdził, czy nie pada deszcz. Nie padał, gdyby ktoś miał wątpliwości. Woda ze zniszczonej rury gromadziła się nad sufitem i napierała na niego. Wszyscy wiemy co się stało, kiedy House pchnął go swoją laską.
Drugi wątek to sprawa adwokata. Szczerze wątpię, żeby chodziło tu o rury House'a. Zwróćcie uwagę na to, że House próbował sobie poradzić na swój sposób z hydraulikiem, niszcząc rury w mieszkaniu małym pożarkiem, nie potrzebował to tego pana Carrica. Wątek z adwokatem został zamknięty wcześniej. Nie jest przypadkiem to, kiedy adwokat pojawia się w jego biurze z rachunkiem. Tuż po wizytacji u Cuddy. Lisa 'zdaje', pomimo wszystkiego co działa na jej niekorzyść. Poza tym, adwokat mówi o 'threatening email", czyli po prostu zastraszającym mailu. Hydraulika raczej nie zastraszał (mało tego, dał mu łapówkę), poza tym, gdy pisze tego maila wyraźnie mówi, że to problem Cuddy, choć tu może chodzić o to, że jeśli House zostanie pozwany za swoje wybryki, to i tak ona będzie musiała go wyplątać, bo jest jej pracownikiem. Mimo to stawiam jednak na to, że znamienne 'thats Cuddys problem' było bardziej dosłowne i już za kilka odcinków okażę się, że mam rację. Choć wątek póki co nie jest do końca jasny i istnieje możliwość, że się mylę.
Use your brains, morons.
Bardzo dziękujemy Ci za Twój wywód,w którym roztrząsasz interesujące i godne uwagi, Twoim zdaniem wątki. Jednakże to, co podobało sie Tobie, nie musiało przykuwać uwagi innych. Może dla innych ważniejsza była "kaczka" -maja do tego pełne prawo. Nazywanie ludzi idiotami, dlatego, że na co innego zwrócili uwagę, nie jest na tym forum akceptowane. Następnym razem będzie ostrzeżenie./T.
|
|
Wysłany:
Czw 18:36, 22 Sty 2009 |
|
tymek
Student medycyny

Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ok... IMO tymek zasługuje na ostrzeżenie...
ale już odrzucam rękawicę... nie będę się "bawił" w dyspute z kimś kto uważa że jest lepszy...
ok koniec offtopu
------------------------------------
podoba mi sie tekst:
C: House, mam D.Y.F.S.
H: a ja mam wizyte dz-i-w-k-i (B.I.T.CH.)
:hahaha:
Dodano 28 minut temu:
a wracając do sprawy z biurkiem... tak gładzi je z największą czułością
(a ja nie mogę mieć "choroby" Huddy skoro jestem Hameronem)
|
|
_________________ FUS forever
sis - Sevir :**
... i dopiero wtedy stało się światło
"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."
Wysłany:
Czw 22:31, 22 Sty 2009 |
|
Caellion
Dziekan Medycyny


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15
Posty: 5591
Miasto: Bełchatów/łódź
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
nimfka
Nietoperek


Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Ogólnie - podobało mi się. Minusów było zdecydowanie mniej niż plusów, więc w sumie ok.
Dali plamę z lalką zamiast z dzieckiem i na dodatek jakoś trudno mi wyobrazić sobie taki rozgardiasz w domu Cuddy w sytuacji, gdy mała cały czas jest taka spokojna - nie płacze, nie marudzi, w zasadzie jej nie słychać. A opiekunka spóźniła sie podobno tylko raz, więc? No, ale bez narzekań - odcinek mi przypasił.
Znalazłam parę Huddy-smaczków i to mi wynagrodziło niedociągnięcia, np.:
1. Mama jest zajęta, musisz bawić się sam.
2. Nie muszę poślubić faceta, wystarczy, że go zatrudnię.
3. Biurko - zdecydowanie gładzenie go i to wcale nie bezmyśle, a po wyjściu Cuddy TO spojrzenie....
Wilsona rzeczywiście malutko, ale za to mądrze gadał.
Przypadek mnie mocno zainteresował, kontakt House'a z pacjentem inny.
Rozmowa z żoną, która chce by House przygotował jej męża do wyjścia, by ten mógł w spokoju odebrać sobie życie.
Wątek 14 - bez specjalnych emocji, ale chyba wolę skupienie się na czymś głównym i lekkim dotknięciu pozostałych tematów, niż rozdrobnienie raptem 40 minut na wiele wątków - żaden chyba nie zostałby dopracowany i w sumie powstałby chaos.
Woda - no cóż, rzeczywiście sam rozwalił rurę.
Nie do końca zrozumiałam o co chodziło z adwokatem, ale domyślam się, że będzie to wyjaśnione kiedyś później (temat biurka jeszcze nie został wyajśniony, ale w tym odc. napomknięty - też mam nadzieję na dalszy ciąg). Chyba, że jak zauważył dość dobitnie tymek, dotyczyło to wizyty inspektora w domu Cuddy?
P.S.
Nazywanie współuserów idiotami, nie czyni z nikogo House'a.
Chyba...
|
|
_________________
Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...
Wysłany:
Czw 23:10, 22 Sty 2009 |
|
lizbona
Diabetolog


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Odcinek mnie lekko rozczarował, spodziewałem się czegoś lepszego, być może dlatego, że przerwa w emisji była tak długa.
Podobał mi się Wilson z dużą żółtą kaczuchą i jego mądry wywód. Potwierdza to to, że naprawdę mądry z niego facet.
Przypadek bardzo ciekawy, a sytuacja, w której House'a wpadł na prawdziwą diagnozę pokazana w mistrzowski sposób :D
Gładzenie biurka przez House'a boskie, jakby się wydawało, że to biurko może mieć jakąś historię, skro House je tak traktuje, może dowiemy się tego w następnych odcinkach.
Foreman i Trzynastka według mnie nie pasują do siebie i te ich zalety są okropne. Być może to chwilowe odczucie i zmieni się wraz z rozwojem sytuacji.
Cuddy i dziecko, w każdej scenie dziecko wyglądało tak sztucznie, że chyba gorzej nie można byłoby tego zrobić. W odcinku widać, że Cuddy sobie nie radzi z tym wszystkim i że urlop jest jej potrzebny. Mamy tutaj pokazaną konfrontację niespełnionych marzeń z rzeczywistością (bo już ma dziecko) i Cuddy chyba dostrzega, że nie jest tak różowo jak się wydawało. Potrzebuje czasu, aby odnaleźć się w nowej sytuacji.
No i okazało się, że House tańczył na rurze w domu :)
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Pią 1:26, 23 Sty 2009 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident

Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
wiecie co, nawet wcześniej nie zwróciłam uwagi na to dziecko. Ale obejrzałam drugi raz i ta scena wyraźnie pokazuje, że to lalka:
:cuddy04:
|
|
Wysłany:
Pią 1:53, 23 Sty 2009 |
|
Madlen
Onkolog


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4
Posty: 3092
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
nimfka
Nietoperek


Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
ja mam pytanie bo nie wiem czy dobrze zrozumiałm,ale czy dziuecko Cuddy nazywa sie Rachel?
|
|
_________________ Huddy Forever!
Dziadek Yogi i jego...;*-order Guśki
Guśka moja sis;* mój zÓy mały niecenzuralny pomocnik BuBu ;d
Moje ZÓe i Nikczemne Siostrzeńce Nutty Nettie i Max :D
''Do I have to tell the story
Of a thousand rainy days since we first met
It's a big enough umbrella
But it's always me that ends up getting wet''
Wysłany:
Pią 14:37, 23 Sty 2009 |
|
Nika603
Laryngolog


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2
Posty: 699
Miasto: Pszów
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |