. Moje spojrzenie na świat .
Nie wiem, czy założenie tego tematu to właściwe posunięcie. Jeśli nie - proszę Administrację o jego usunięcie. Jeśli jednak jest to dobre miejsce dla mojego felietonu, każda obiektywny komentarz będzie dla mnie bardzo cenny.
Pozdrawiam ;)
"Sąsiedzka życzliwość..."
Kilkanaście dni temu spędziłam weekend u kuzynów, którzy mieszkają w małej wiosce. Ludzie znają się tam bardzo dobrze i wszystko o sobie wiedzą. Mimo, iż panowała tam „miła atmosfera” miałam wrażenie ciągłego obserwowania. Wychodząc na podwórko zawsze spoglądał na mnie jakiś sąsiad czy sąsiadka mieszkający obok. Przy niedzielnym śniadaniu zapytałam kuzynów czy oni nie czują się wciąż obserwowani. Uśmiechając się odpowiedzieli, że są już przyzwyczajeni i nie zwracają na to uwagi. Szczególnie zapamiętałam słowa cioci: „Kiedy nie przypominasz sobie o której godzinie coś robiłaś, kiedy przyjmowałaś gości albo, o której wstajesz do pracy, zapytaj sąsiada, on działa jak kamera”.
Zaskoczyło mnie podejście rodziny do tej sytuacji. Błahy - jak wydawałoby się problem potrafi zniszczyć życie nie jednemu człowiekowi. Dlaczego więc, mając własne sprawy na głowie inni wnikają w nasze życie? Czy wścibskich sąsiadów da się jakoś zwalczyć lub, chociaż ograniczyć?
Okazuje się, że problem ciekawskich sąsiadów istnieje przede wszystkim lub tylko w małych miejscowościach tj. wsiach, miasteczkach czy wśród mieszkańców osiedli. Ludzie szukają ciekawostek na swój temat, przez co obserwują się nawzajem omawiając potem w gronie znajomych jak to Kowalska spod siódemki nazywa męża czy zastanawiając się, dlaczego Nowak ma bałagan w mieszkaniu albo za ile kupił meble. Zachowanie to ciągnie za sobą zwyczajne plotkarstwo, które jest po prostu agresją kierowaną w swoich sąsiadów. Zazdrościmy czegoś, chcemy ssie zemścić za hałasy u sąsiada w ostatni sobotni wieczór.
Często wtykanie nosa w życie sąsiada jest tylko powodem braku zajęcia, zwykłego lenistwa. To rozrywka dla wielu ludzi.
Z rodzajem ciekawości sąsiedzkiej nie spotkamy się z pewnością w wielkim mieście (istnieją jednak pojedyncze przypadki). Typowego mieszczucha nie interesuje życie sąsiada. Woli on zając się własną rodziną, domem, planami na wakacje czy pracą. Coraz częściej spotyka się sytuacje, kiedy to mieszkające obok siebie rodziny od kilku lat ze sobą nie rozmawiały lub nawet się nie znają. Kalinowski mijając na ulicy Malinowskiego nie wie, że to jego sąsiad. Kamiński wzywa do leżącego pod jego bramą człowieka policję uznając go za pijaka. Nie rozpoznaje w nim sąsiada, który potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarza.. Czy takie zachowanie jest właściwe? Czy powinniśmy być aż tak obojętni?
Życie w społeczności wymaga od nas pewnych poświęceń. Jesteśmy jej cząstką, dlatego też powinniśmy dbać o całość, aby otrzymać pożądany efekt. Każdy musi wybrać kierunek swojej drogi i odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chciałbym być traktowany przez moich sąsiadów tak jak oni są traktowani przeze mnie?
|