Goodbye, farewell, and amen?[NZ]
Nie rozpisując się, oto początek mojej pierwszej (być może nieostatniej) opowieści.
Jedynie, co pragnę jeszcze dodać, to podziękowania dla ann za to, że zechciała być moim korektorem.

I
Polana, której się znajdowała, otoczona była lasem i jeziorem . Pozornie, miejsce sprawiało wrażenie mało uczęszczanego, jednak zaprzeczał temu wygląd trawy, mogący konkurować ze stanem kortu pierwszego dnia Wimbledonu. Wszechobecny spokój tak nią zawładnął, że nie potrafiła, bądź raczej nie chciała zadać sobie pytania o miejsce, w którym obecnie przebywała. Po prostu stała i patrzyła na chabrową taflę wody.
Do czasu, gdy usłyszała znajomy głos:
- Fajne prześcieradło. Znam ten styl. „Afrodyta w drugim dniu orgii. ” Zawsze lubiłaś retro.
- Szczerze mówiąc, mnie się ta suknia podoba. Pasuje do mnie, prawda?
- Tak. Świetnie podkreśla twój kolor paznokci u stóp.
- Dziękuję, zauważyłeś. To „Hot Spot Pink”.
- A nie uważasz, że ta barwa trochę cię pogrubia?
- A czy nie możemy już zakończyć tą kretyńską rozmowę? Gdzie my w ogóle jesteśmy?
- W raju. A dokładnie na jego przedpolach. Musisz poczekać do jutra, żeby się zarejestrować i dostać jakieś zadanie.
- Nie rozumiem. Czemu do jutra? Jakie zadanie? Czy to znaczy, że nie żyję?
- Eh, to miejsce było takie piękne i ciche. Kiedyś. Do jutra, bo dziś jest niedziela i żadna szanująca się instytucja dziś nie pracuje. Zadanie, bo w raju nie ma obijanie się. Jednostka musi pracować na szczęście ogółu. I tak, zazwyczaj, jak również w twoim przypadku, czołowe zderzenie z ciężarówką jest śmiertelne.
- No ale co ja mam robić do tego czasu?
- Najlepiej będzie, jak pojedziesz ze mną.
- Gdzie?
- Do Szefa.
- A On nie ma dzisiaj wolnego?
- On zawsze ma wolne. Jedziesz czy nie?
- Na czym? Jednorożec czy latający dywan?
- A Harley może być?
- No co ty. Sukienka mi się zniszczy. A poza tym nie masz kasku.
- Cameron, TY NIE ŻYJESZ. Po co ci kask?
- Przynajmniej fryzurę bym uratowała.
Przeniosłam temat do działu Hameron. /jeanne
|