 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
no no ciekawe
|
|
_________________ avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones
Wysłany:
Wto 17:09, 30 Cze 2009 |
|
poprostuxzjawa
Reumatolog


Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39
Posty: 2061
Miasto: Młodocin
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Czytanie kolejnych części sprawia mi wielką frajdę. Rzeczywiscie, masz głowę pełną pomysłów.
Polubiłam Twoją Cuddy w ciele Wilsona. To kobieta z charakterem. Zdecydowana, silna, gotowa do działania i również jak Ty pomysłowa.
dzięki za wstawkę o 80 minutach.
Ciekawi mnie jak ostatnie rozważania Housa wpłyną na dalszy ciąg tej zwariowanej historii i na huddy.
|
|
_________________ ikonka od woźnego rocket queen
FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików
Wysłany:
Wto 22:27, 30 Cze 2009 |
|
Lupus
Kot Domowy

Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 3179
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Betowała Erato :* Ponownie jej dedykuję ;)
Odc. 7
Obudziło go ciche chlipanie. Spojrzał na zegarek. Była szósta rano, co znaczyło, że udało mu się przespać aż półtorej godziny. Miał ochotę walić głową w ścianę.
Niemniej chlipanie było dość interesującym zjawiskiem. Wystarczającym, by wyciągnąć go z łóżka i wysłać swoim śladem.
I tak dotarł do pokoju Rachel. Mała najwyraźniej się przebudziła i…
– Czego chcesz, potworze? – mruknął zaspany diagnosta.
Jak można się było spodziewać, nie uzyskał odpowiedzi.
Przewrócił oczami. Rozważał obudzenie Cuddy, ale… Skoro on sam już wstał… Nie poświęcając więcej czasu na rozmyślania, wyjął małą z łóżeczka. Czego mogła chcieć? Aha! Wiedziony doświadczeniem ruszył do kuchni, gdzie – przeklinając w duchu nogę – przygotował mleko. Dziesięć minut później Rachel już słodko spała. House złapał się na tym, że się… uśmiechał?
Zirytowany szybko wszedł do salonu. Położył się na kanapie, gotów ponownie odpłynąć w niebyt.
*
Godzinę później obudziła go Cuddy. Otworzył oczy i rzucił jej nieprzychylne spojrzenie.
– Jeszcze pięć minut…
– Dałabym Ci pięć minut, gdybyś miał tu ubrania. A że ich nie masz – ja zresztą też nie – to musisz pojechać do domu się przebrać. A najpierw powinieneś jeszcze zaczekać na opiekunkę Rachel. W końcu to z tobą ją wczoraj zostawiła, prawda?
House zamrugał.
– To dzisiaj nie jest sobota?
– Piątek.
– Cholera.
– Z ust mi to wyjąłeś.
Diagnosta usiadł i przetarł zaspane oczy. Cuddy siedziała naprzeciwko niego, w fotelu.
– I dziękuję.
– Za co?
– Że zająłeś się Rachel.
– Ja nie za…
– Zostawiłeś butelkę.
Zmełł w ustach przekleństwo.
Na ustach Cuddy (vel Wilsona) pojawił się uśmiech.
– Daj klucze.
– Po co? – zapytał podejrzliwie.
Przewróciła oczami.
– Przywiozę Ci rzeczy. W ten sposób zaoszczędzimy czas.
No tak. To faktycznie był niezły plan. House zdjął marynarkę z oparcia i wyciągnął z niej pęk kluczy. Rzucił je Cuddy.
– Nie dotykaj niczego, czego nie musisz – zastrzegł.
Uśmiechnęła się niewinnie.
– Ty grzebałeś w moich stringach… Ciekawe, czy trzymasz tam coś wstydliwego.
– Pamiętaj, że ja jestem w twoim domu.
Oczy jej zabłysły.
– Zobaczymy, kto znajdzie więcej.
Wstała i ruszyła do drzwi. Zatrzymała się jeszcze na chwilę i obróciła się.
– Nie zapomnij przewinąć małej.
Wyszła. Tym razem przeklął głośno.
*
Opiekunka przybyła pół godziny później. Kiedy tylko weszła i zobaczyła House’a, uniosła brwi.
– Doktor Cuddy wczoraj nie wróciła?
– Ee… Wyszła już do pracy – rzucił od niechcenia. Sam się sobie dziwił. Przecież jeszcze niedawno całkowicie by ją pogrążył w oczach tej kobiety, a teraz bronił jej reputacji. No, nie do pomyślenia…
Opiekunka dalej przyglądała mu się podejrzliwie.
– A pan kim właściwie jest?
Typowe. Poprzedniego dnia zostawiła z nim dziecko, a dopiero teraz interesowało ją, kim był.
– Świętym Mikołajem – burknął.
– Ale przecież jest październik – zauważyła zdumiona.
House jęknął w duchu. Kogo Cuddy zatrudniała do opieki nad dzieckiem? Będą musieli sobie o tym porozmawiać…
– Nudziło mi się na biegunie, więc ułożyłem nową ofertę. Elastyczną. Jestem tym, kogo potrzebujesz.
– O… To może pobędziesz jeszcze trochę nianią, co? A ja przyjdę później…
– Działam od osiemnastej wieczorem do ósmej rano.
– Ojej… szkoda – oznajmiła ze zmartwioną miną.
Szybko wyminął ją i wyszedł z domu. Chciał się oddalić stamtąd jak najszybciej. Obawiał się, że mógłby zmienić zdanie i po prostu wywalić tę kobietę. To szczyt nieodpowiedzialności zostawiać Rachel z kimś, kto nie potrafi odróżnić jego od Świętego Mikołaja.
Zanim jednak udało mu się odejść, usłyszał jeszcze:
– A doktor Cuddy to ja wczoraj widziałam.
– Taak? – zapytał z zainteresowaniem.
– Tak. Wychodziła z pubu z takim jednym… No, jak mu tam było? A, już wiem. Z Crow’em.
– Kto to Crow?
Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała konspiracyjnym szeptem:
– To jeden z tych, którzy szukają rozrywki na jedną noc. Na pana miejscu uważałabym na nią.
Dopiero po chwili zrozumiał, że chodziło jej o Cuddy.
Dla świętego spokoju kiwnął głową i odszedł. Za zakrętem czekała na niego Cuddy w samochodzie. Na tylnym siedzeniu zobaczył swoje ubrania. Szybko wsiadł. Uznał, że przebierze się już w szpitalu.
– Znalazłeś coś ciekawego?
Skrzywił się.
– Kolekcję starych pieluch. I jeszcze wielkoformatową lalkę Barbie, przy której nawet ten idiota z administracji wydaje się być geniuszem.
Cuddy przez chwilę przetwarzała informację.
– Mówisz o…?
– Tej skrajnie nieodpowiedzialnej kobiecie, z którą zostawiasz swoje jedyne dziecko – burknął.
– Wow – wyrwało jej się. – Ty się naprawdę troszczysz o Rachel.
Aż zazgrzytał zębami ze złości.
– Teraz skupiamy się na tobie. To ciebie nękamy, pamiętasz? To ty tu jesteś tą złą…
Uniosła brwi.
– Ach tak?
– Tak. Wyobraź sobie, że ona w nocy chodzi po klubach. Na pewno jest teraz pijana.
– I skąd ty niby to wiesz?
– Wczoraj widziała ciebie… To znaczy Wilsona, jak wychodził z jakimś tam Crow’em
– Cholera! – Widząc pytające spojrzenie House’a dodała: – Znam go. I nie jest dobrze…
cdn.
|
|
_________________ "Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."
W. Wharton "Ptasiek"
Wysłany:
Sro 16:54, 01 Lip 2009 |
|
scribo
Kochanka klawiatury


Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12
Posty: 748
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
wow! Caddy tzn. Wilson trochę jednak narozrabiał... ciekawe tylko czy pamięta?
wciągający fick... czekam na c.d :)
|
|
Wysłany:
Sro 17:10, 01 Lip 2009 |
|
simi2511
Rezydent


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 219
Miasto: Kraków
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Troskliwy tatuś :mrgreen: Następna część, to rozkaz :lol:
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Sro 17:16, 01 Lip 2009 |
|
zaneta94
Grzanka


Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Scribo, więcej takich inaniek proszę :peace:
Cytat: | – Świętym Mikołajem – burknął.
– Ale przecież jest październik – zauważyła zdumiona. |
Ach, Jimmy. Ty to jesteś pełny niespodzianek :] Dlatego tak cię lubię.
|
|
Wysłany:
Sro 18:16, 01 Lip 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Hmm... A skądże Cuddy zna tego Crow'a? :wink: :twisted:
|
|
_________________
"Rise and rise again until lambs become lions"
Wysłany:
Czw 9:25, 02 Lip 2009 |
|
matrixa1
Dermatolog


Dołączył: 21 Lut 2009
Pochwał: 6
Posty: 942
Miasto: Legionowo
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
A zatem ciąg dalszy tej farsy... :D Betowała Erato :*
Odc. 8
– To nie brzmi najlepiej.
– Co ty nie powiesz – burknęła Cuddy. – Jest gorzej niż brzmi. Przecież Crow to nasz laryngolog.
House przejechał dłonią po włosach.
– Faktycznie. To tamten z idiotyczną bródką?
– Nie, to ten z bokobrodami.
– Aaa…
Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
– No, to teraz facet przyklei ci etykietkę zdziry.
Cuddy rzuciła mu mordercze spojrzenie.
– Myślisz, że jak go wywalę, to nic nie powie?
– Myślę, że jak go wywalisz, to powie tym bardziej.
– To co mam robić?
House uśmiechnął się złowieszczo.
– Absolutnie nic. To ja sobie z nim pogadam…
Spojrzała na niego podejrzliwie.
– I zaproponujesz mu działanie do spółki?
– Oczywiście, że nie. Miałbym mu pozwolić cieszyć się sławą Tego, Który Zaciągnął Do Łóżka Administratorkę? W życiu!
Na jej ustach pojawił się nieposłuszny uśmieszek. Bronił jej. To nowość.
Wjechali na parking przy szpitalu. Prawie nikogo nie było. House złapał ubrania, wepchnął je byle jak do plecaka i ruszył w stronę wejścia, chcąc dopaść Crow'a, zanim ten zdąży cokolwiek i komukolwiek powiedzieć.
Oczywiście, Cuddy dzielnie dotrzymywała mu kroku. Zatrzymał się i spojrzał na nią.
– Nie idziesz ze mną.
– Oczywiście, że idę.
– Wcale nie. Idę sam.
– A pomyślałeś, jak to będzie wyglądać?
– To znaczy?
– Greg Mam Wszystkich W Dupie House broni dziekanowej… Szpitalna plotka miesiąca.
Podrapał się po głowie. Tego faktycznie nie przewidział…
– Nikt się nie dowie oprócz niego. A on nikomu niczego nie powie. Słowem: nie będzie plotki.
Tryumfował. Prychnęła ze złością. Nie wyszło.
– Dobra. Ale potem powiesz mi…?
– Nie.
– Ale…
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo ty jesteś nieodpowiedzialna.
– Odezwał się wzór odpowiedzialności.
– Nie ja zostawiam dziecka z istotą, przy której pantofelek to geniusz.
– A ja nie uciekam przed pracą, nie boję się najprostszych relacji międzyludzkich, nie kradnę jedzenia, nie bawię się gameboy’em, nie oglądam telenoweli, nie…
– Dobra, dobra – przerwał jej House. –Nie idziesz i już. Kropka.
Zostawił ją na parkingu. Jej mina nie wróżyła mu nic dobrego…
*
Wszedł do gabinetu Crow'a nie zawracając sobie głowy pukaniem. Zastał mężczyznę stojącego przy ekspresie do kawy.
– Doktor House – stwierdził zaskoczony lekarz.
Diagnosta zastanawiał się czy tym razem numer z Mikołajem również by nie przeszedł. Wątpił w to, tak szczerze mówiąc.
– Doktor Crow – odparł, naśladując ton głosu rozmówcy.
Ten chyba zrozumiał, że nie było to zbyt inteligentne rozpoczęcie rozmowy.
– Napije się pan kawy? – zapytał szybko.
House spojrzał na kubki. Były granatowe. Zero czerwonych.
– Nie – uciął krótko.
Crow po chwili zasiadł za biurkiem i wbił w House’a zainteresowane spojrzenie.
– Więc co pana do mnie sprowadza?
House nie usiadł. Nie miał zamiaru spędzać tu wiele czasu. Spojrzał na dłonie lekarza. No nie… To było aż za proste.
– Kocha pan swoją żonę?
– Oczywiście.
House ledwo powstrzymał szeroki uśmiech.
– Nie chciałby jej pan skrzywdzić, prawda?
– Nie, nie chciałbym. A co ona ma do tego?
– Cóż, może się dowiedzieć kilku dość niemiłych rzeczy o tym, co robi pan wieczorami…
– Z pewnością mogłaby, gdyby żyła – powiedział chłodno Crow.
I cały misterny plan rozsypał się jak domek z kart. To faktycznie zbiło go z tropu.
– No tak. Falstart. Powtórka?
Crow przewrócił oczami.
– A może po prostu powie pan, o co chodzi?
– Nie, to by było za proste…
Crow uniósł brwi. Wiele słyszał o niepoczytalności House’a i teraz zaczynał w to wierzyć. Okazuje się, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Albo i więcej niż ziarno…
House patrzył na niego przez chwilę. Po czym jednak postanowił, że powie to wprost. Czemu nie?
– Spałeś z Lisą Cuddy.
Zatkało go.
– Ale…
– Nie zaprzeczaj.
Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Od kiedy pani dziekan zwierzała się diagnoście?
– I co w związku z tym?
– Jeżeli ktokolwiek się o tym do…
– Nie zamierzam nikomu o tym mówić.
– Nie? – zapytał zdumiony House.
– Nie. – Westchnął zrezygnowany. W sumie czemu miałby mu nie wyjaśnić? – Po śmierci żony nie mogłem się otrząsnąć. Zacząłem szukać łatwych panienek, żeby zapomnieć. Choć na chwilę. Koniec historii. Lisa Cuddy była jedną z wielu i nie mam zamiaru do tego wracać.
Cóż, to załatwiało sprawę. House wstał i wyszedł z gabinetu. Nie powiedział "do widzenia".
*
Czuł się jak rycerz na białym koniu, który zaszarżował na smoka a ten smok okazał się być tylko kmiotkiem w kostiumie. Wolał nie mówić o szczegółach, więc mijając Cuddy na korytarzu zdobył się tylko na:
– Nikomu nie powie.
I poszedł dalej, nie zważając na jej zdumione spojrzenie.
cdn.
|
Autor postu otrzymał pochwałę.
|
_________________ "Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."
W. Wharton "Ptasiek"
Wysłany:
Czw 10:25, 02 Lip 2009 |
|
scribo
Kochanka klawiatury


Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12
Posty: 748
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Świetne to jest. :D
Mam nadzieję, że cd będzie jeszcze dzisiaj ^^
;**
|
|
Wysłany:
Czw 10:48, 02 Lip 2009 |
|
handzia
Student medycyny


Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
świetne... tylko mimo wszystko trudno mi uwierzyć że Wilson w ciele Caddy przespał się z tym Crowem... pijany to wciąż Wilson...
no ale ogólnie bardzo fajne:) House jako rycerz broniący swej księżniczki Caddy... cudna bajka...
|
|
Wysłany:
Czw 10:55, 02 Lip 2009 |
|
simi2511
Rezydent


Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 219
Miasto: Kraków
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
simi2511; może Wilson (w ciele Cuddy) był tak pijany, że nawet nie mógł się obronić? Może to był bardziej gwałt niż zwykły sex? A on nie wyrażał sprzeciwu, bo ledwie co był przytomny.
|
|
Wysłany:
Czw 10:59, 02 Lip 2009 |
|
handzia
Student medycyny


Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Rycerz :lol: Już się nie mogę doczekać, jak Cuddy będzie mu dziękować :mrgreen:
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Czw 12:05, 02 Lip 2009 |
|
zaneta94
Grzanka


Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Nie mogę sobie wyobraxić, że Wilson spał z Crow"em. I nie wydaje mi się, żeby to był gwałt. Ehhh...
Ale Cytat: | Greg Mam Wszystkich W Dupie House | fajnie bronił Lisy. TO było niezłe
|
|
Wysłany:
Czw 13:28, 02 Lip 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
No to może Wilson chciał zobaczyć jak TO smakuje w ciele kobiety? Nie mam pojęcia. Czekam z niecierpliwością. :)
|
|
Wysłany:
Czw 15:35, 02 Lip 2009 |
|
handzia
Student medycyny


Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Nie wydaje mi się, żeby Jimmy miał aż tak poprzewracane w głowie. Już bardziej by to pasowało do House'a.
|
|
Wysłany:
Czw 15:58, 02 Lip 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |