Do czego może dojść w windzie? [+18]

Pocałował ją.
Tu i teraz. Bez względu na okoliczności. Po prostu ją pocałował.
Nie przeszkadzały mu wytrzeszczone oczy pielęgniarek, komentarze lekarzy, ani gwizdy pacjentów. Oklaski. Słyszał brawa, ale czy to było ważne?
Całował ją.
Namiętnie, tak jakby zaraz miał się skończyć świat. Bo czy nie zakończył właśnie pewnego etapu w życiu? Czy nie poddał się uczuciu, które atakowało go od tak dawna? Przegrał czy wygrał? Czy to ważne?
Oddała pocałunek. Czuł przyspieszone bicie jej serca, przyciśniętego do jego klatki piersiowej. Szumiało mu w uszach, coś dzwoniło... Nie zwracał uwagi na nic. Oddała pocałunek. Czyli ona też go kochała.
Czy kiedykolwiek był szczęśliwszy?
Oderwała się od niego, biorąc głęboki oddech. Patrzył na nią. Po prostu patrzył, uświadamiając sobie, że widzi najpiękniejszą kobietę, jaką spotkał w swoim życiu. Ba, najpiękniejszą kobietę na całym świecie. Przechylił głowę, patrząc w jej oczy. Szykował się na wybuch złości, na kolejną awanturę. Ale czy to nie było tego warte?
- Doktorze House, moglibyśmy porozmawiać przez chwilę na osobności? - zapytała bezbarwnym głosem.
Okay, spodziewał się wszystkiego. Kłótni, wrzasków, nawet bicia po twarzy. Ale nie tego.
- Jeśli masz ochotę na szybki numerek to winda będzie chyba najodpowiedniejsza - odpowiedział sarkastycznie.
Jego reputacja i tak legła już w gruzach, nie musiał jej całkowicie podkopywać. Pozwolił sobie na bezczelny uśmieszek. Chwila słabości nie mogła zniszczyć tych wszystkich lat pracy. Nie.
- Ta kobieta jest nienasycona - szepnął teatralnie w stronę pielęgniarki Betty, która patrzyła na tą scenę z otwartymi ustami.
Cuddy pociągnęła go za ramię w kierunku windy. Powoli szedł za nią, przygotowując się na Wielki-Napad-Wściekłej-Szefowej.
- A nie mówiłem - rzucił na odchodne, kiedy drzwi windy się otworzyły.
Wszyscy, jakby wyczuwając niezręczność sytuacji, pospiesznie ją opuścili.
Wcisnęła przycisk piątego piętra i stali w milczeniu. Nie wiedział co się dzieje. Dlaczego nie krzyczy, dlaczego nie jest zła? Dlaczego nie grozi odpokutowaniem tego czynu w klinice? Dlaczego nie robi czegokolwiek?
Wcisnęła przycisk 'stop'. Patrzył na nią, nie wiedząc co ma na myśli. Czy teraz się zacznie?
- Chyba powinieneś dokończyć to, co zacząłeś. Zawsze powtarzałeś, że winda jest do tego najodpowiedniejszym miejscem - powiedziała.
Patrzył na nią, nie wierząc własnym uszom. Ona... właśnie...?
- Mówiłem, że jesteś nienasycona... - odpowiedział, czując łomot swojego serca, kiedy zbliżył się do niej. Cofnęła się, opierając o ścianę windy. Szedł za nią, odrzucając laskę w przeciwny róg. Niepewnie podniósł rękę i odgarnął niesforne kosmyki włosów, opadające na jej twarz. Nie był pewny, czy to nie jest jakiś żart. Pochylił się składając na jej ustach szybki, ale i delikatny pocałunek. Serce pędziło mu jak oszalałe. Niezręcznie wziął się za rozpinanie guzików jej bluzki. Cały czas bał się, że zaraz ktoś im przerwie, że posunie się za daleko. Nie wiedział, gdzie jest wyznaczona granica. Nie wiedział, czy takowa w ogóle istnieje. Czekał na tą chwilę od tylu lat, a teraz zachowywał się tak, jakby po raz pierwszy był tak blisko z kobietą. Ręce mu drżały, a nogi miał jakby z waty. Rozpinała guziki jego koszuli, z wprawą tak, jakby robiła to niemalże codziennie. Odrzuciła ją na bok, szybko zajmując się t-shirtem. Zdarła go z niego, czując narastające podniecenie. Uporał się z bluzką i zajął stanikiem. Czuł jej dłonie manipulujące przy rozporku spodni, które opinały się na jego już sztywnym członku. Drżał pod wpływem jej dotyku. Poczuł ulgę, kiedy uwolniła nabrzmiałą męskość z ucisku. Poradził sobie z zapięciem stanika, odsłaniając pełne piersi, które uwolnione lekko się zakołysały. Złożył na jej ustach kolejny pocałunek, po chwili schodząc coraz niżej, niżej i niżej. Drżała pod wpływem dotyku jego ust na sutkach. Powoli przenosił się na jej brzuch, obsypując pocałunkami każdy fragment jej ciała.
- Och - cicho jęknęła, kiedy jednym, szybkim ruchem zerwał z niej czerwone stringi.
Była wilgotna. Wiedział, że pragnie tego tak samo, jak on. Podniósł ją i usadził na metalowej barierce, wiedząc, że sam nie zdołałby jej utrzymać. Wszedł w nią zdecydowanym ruchem. Zadrżała, czując w sobie jego członek. Drżała. Owinęła swoje nogi wokół jego pasa. Poruszał się w niej rytmicznie z pasją i pożądaniem, najpierw powoli, później nieco szybciej. Milczeli, czując magię tej chwili. Mijały sekundy, minuty, a jedynym odgłosem, który docierał do ich uszu był rytmiczny stukot jej ciała o metal. Wtuliła swoją głowę w jego ramiona, czując zbliżający się orgazm. Ugryzła go lekko w ramię, chcąc stłumić jęk. Wiedziała, że nie powinni zbytnio hałasować.
Czuł jej mięśnie zaciskające się na jego męskości. Przyspieszył, pozwalając swoim żołnierzom wypełnić jej wnętrze.
Jęknęła głośno i przeciągle, a jej ciałem wstrząsnęły dreszcze rozkoszy. Orgazm, który przeżywała był najpiękniejszy w jej dotychczasowym życiu. Zacisnęła mocno powieki, widząc gamę różnorodnych barw pojawiających się przed jej oczami.
Wysunął się z niej, całkowicie wyczerpany. Czuł strużkę potu spływającą po karku. Kiedy po raz ostatni seks dawał mu taką satysfakcję? To nie był zwykły seks. Oni nie uprawiali seksu, oni uprawiali miłość.
Włosy przykleiły jej się do twarzy, ale nie zwracała na to uwagi. Dawno nie czuła się tak... spełniona. Złożyła na jego ustach krótki pocałunek, całkowicie wyczerpana. Zsunęła się z barierki, poszukując wzrokiem stanika i bluzki. Dostrzegła je w przeciwległym kącie windy. Powoli, wiedząc, że musi się jak najszybciej pozbierać, ruszyła w stronę swoich rzeczy.
Pochylił się, podciągając bokserki i spodnie. Zapinał rozporek, kiedy winda niespodziewanie ruszyła. Szybkim spojrzeniem omiótł pomieszczenie. Cuddy była jeszcze nie ubrana, ale w ciągu kilku sekund, sam nie wiedział kiedy, założyła stanik i bluzkę. Rzuciła mu t-shirt i koszulę, które szybko na siebie wciągnął. Podczas gdy Lisa doprowadzała swoje włosy do porządku, on sięgnął po swoją laskę.
- Nikomu nie mów o tym, co tu zaszło - powiedziała cicho, patrząc prosto w jego oczy. Wiedziała, że ten wybryk mógł kosztować zbyt wiele. Nie chciała, żeby ktoś patrzył się jej na ręce tylko dlatego, że uprawiała seks z chamskim diagnostą w szpitalnej windzie. Może nie 'tylko'. Może właśnie 'aż'.
Gdy drzwi windy otworzyły się, nikt nie mógł niczego zauważyć. Wyglądali całkowicie normalnie, jedynie błąkające się na ich twarzach uśmieszki mogły coś zdradzić. Wyszli z windy, wymieniając ostatnie porozumiewawcze spojrzenia.
- Hej Wilson! - krzyknął House, widząc przyjaciela. - Nie zgadniesz co się przed chwilą stało!
Uśmiechnęła się do siebie. Czego innego mogła się po nim spodziewać? Nie żałowała tego, co zaszło. Nawet jeśli przez to miałaby się pożegnać z pracą.
Jej pager zapiszczał.
"Wieczorem powtórka u mnie?". Przeczytała wiadomość i pozwoliła sobie na szeroki uśmiech. Cały House, pomyślała.
"Tak." Odpisała jednym krótkim słowem, które było chyba najodpowiedniejsze. Serce nadal waliło jej jak młot, jednak oddech był już równomierny i spokojny. Nie mogła uwierzyć w to, do czego przed chwilą doszło. Jak to możliwe, że jej fantazje po prostu się spełniły?
THE END
|