 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
sinaj napisał: | Hambarr napisał:
Ale denerwuje mnie strasznie, że ten serial nie już tym czym był.
Tu masz racje, mnie też to denerwuje.. ale, można się było tego spodziewać. Gdyby pozostał ciągle starym Housem, pewnie zrobiłby się nudny. Teraz to już nie jest ten sam serial - szkoda. I tyle. |
No szkoda. A wiesz, że ja ogladam z tego samego powodu ;)
No i jeszcze dlatego, że jak mówiłam - poczucia humoru scenarzyscie jeszczcze nie stracili i fajnie jest popatrzec na teksty Tauba, albo Chase'a który , nie wiem czemu, coraz bardziej mnie rozsmiesza :mrgreen: Już sama jego mimika mnie powala. xP
|
|
_________________
Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
Wysłany:
Sro 13:25, 10 Lut 2010 |
|
Hambarr
Psychiatra


Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30
Posty: 3852
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Przedstawię swój odbiór tego odcinka, nie czytając innych opinii, więc przepraszam, jeśli po kimś powtórzę ;)
Odcinek, tak jak było w zamiarze scenarzystów, odsłonił twarz Lisy Cuddy, która, przyznam, zyskała w moich oczach. W tym sezonie była nie do zniesienia. Ten odcinek to zmienił. Pokazał, jak silną i zarazem słabą jest kobietą. Pokazał jej codzienne problemy i sztukę walki z nimi, którą Cuddy opanowała chyba do perfekcji. Widać było lęki i momenty zwątpienia we własne siły.
Jako dla wyznawczyni Huddyzmu odcinek dał mi wiarę, bo ukazał, jak beznadziejny jest jej związek z Lucasem, a dokładniej, jak beznadziejny jest Lucas. Egoistyczny dupek i tyle. Miał być tym dojrzałym i odpowiedzialnym facetem, a co pokazał? Pokazał, co dla niego jest ważne. Pogrywanie z House'em, głupie zakłady, postawienie na swoim. Nie będzie ani dobrym partnerem dla Cuddy, ani dobrym ojcem dla Rachel. To niedojrzały, pusty "przygłup". Jego zachowanie jest żenujące.
Jedyne, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że Cuddy poniekąd wciąż bawi się w jego gierki. Podczas rozmowy z House'em w swoim gabinecie rano nie powiedziała, co robili z Lucasem, kiedy House zadzwonił. I moim zdaniem powinna na tym poprzestać. Zupełnie niepotrzebnie przyznała w samochodzie, że się kochali z Lucasem. Nie jestem do końca pewna, co to miało na celu. I nie mam pojęcia, dlaczego jest tak zdesperowana, że wciąż jest z tym imbecylem.
House za to okazał się tym, na którym można polegać. Jest pod wieloma względami niedojrzały, a raczej sprawia takie wrażenie. Ale kolejny raz pokazał, że dla niektórych ludzi potrafi i chce być inny. A już rozwalił mnie wzrok Grega, kiedy Cuddy przemawiała. Wyrażał miłość, podziw i świadomość tego, co stracił. Rozpływam się, kiedy włączam tę scenę.
Odcinek dostaje 9/10.
|
|
Wysłany:
Sro 20:32, 10 Lut 2010 |
|
alhambra
Psi Detektyw


Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13
Posty: 6827
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
super obejrzałam w całości jak dla mnie jako wielka fanka Lisy Edelstein jestem zafascynowana tym odc.
Jak do tej pory po każdym odc. czułam wielki niedosyt ,jak nie brak lisy to małe epizody z jej udziałem a o ostatnim braku Huddy to już nie wspomnę!
Dla mnie odcinek 9/10! relacje House -Cuddy jak dla mnie najbardziej na plus
Lucas Cuddy mniej niż zero!
i oby tak dalej!!!
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 18:18, 12 Lut 2010 |
|
janeczka85
Stomatolog


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Wbrew opinii niektórych bardzo dobry odcinek. Odbiegający od poprzednich, ale dobry. Dzień z życia Cuddy wyszedł naprawdę wzorowo. Choć to trochę naciągane, że tamten typ w końcu zgodził się na 12%, ale to nic. Zwiazek Cuddy-Lucas mi osobiście nie przeszkadza. Ani troszeczkę :D Poniekąd Greg ma, co chciał. A to tak czy siak musi się kiedyś skończyć. W samym epizodzie niezła była też bójka Chase'a i tamtego drugiego łapiducha. I to, jak ich Lisa rozdzieliła.
8,5/10
|
|
_________________ House: Ty umarłaś
Amber: Wszyscy umierają.
House: Czy ja umarłem?
Amber: (Milczy chwilę) Jeszcze nie
House: Powinienem był
Wysłany:
Pią 18:53, 12 Lut 2010 |
|
Black Time
Student medycyny


Dołączył: 25 Maj 2009
Pochwał: 1
Posty: 45
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Odcinek zaliczyła bym do dobrych. Jednak nie powalił mnie on na kolana.
Zaczął się naprawdę fajnie. To dobrze, że mogliśmy poznać życie szpitala od strony Cuddy. Odcinek daje nam nowe spojrzenie na tą postać. Jak dla mnie było za mało House'a w ,,Housie" i tego co jest drugim powodem dla którego oglądam ten serial - przypadek medyczny. Brakowało mi łamigłówek i ukochanego przeze mnie poczucia humoru Grega. Najbardziej zraziło mnie w tym odcinku zakończenie. Iście Amerykańskie. Wszystko skończyło się happy endem na miarę Disney'owskiej bajki. W skali 1-10 dała bym temu odcinkowi 5,5.
|
|
Wysłany:
Pią 20:06, 12 Lut 2010 |
|
Alexa_90
Student medycyny

Dołączył: 21 Maj 2009
Pochwał: 1
Posty: 4
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
"5 to 9" było naprawdę fajnie zapowiadającym się odcinkiem, ale to, co zobaczyłam było co najmniej nijakie i bez większego polotu. Biurowa gadka mnie wykańczała, negocjacje nudziły jak poranne zajęcia z elementów prawa, a wygrana Cuddy była tak naciągana, że przez moment zastanowiłam się czy na pewno oglądam "House'a".
Naprawdę bardzo, ale to baaardzo, podobały mi się pierwsze minuty tego epizodu: poranna joga, scena prysznicowa, niańczenie małej Rachel, niespodziewany powrót Lucasa... Dalej było już "jak po nieheblowanej desce prosto do bali ze spirytusem", pisząc obrazowo :lol:
BTW, mam nadzieję, że po eksperymencie z Wilsonem i Cuddy, nie przyjdzie pora na 13, 4mana i Tauba... :?
|
|
Wysłany:
Pią 20:46, 12 Lut 2010 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cytat: | nudziły jak poranne zajęcia z elementów prawa |
że jak? że co!? :beczy: :beczy:
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 20:57, 12 Lut 2010 |
|
T.
Mecenas Timon


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
T. napisał: | że jak? że co!? |
o-o, chyba Timon z Pimbą będą niedługo jak Cuddy z Lucasem :mrgreen:
|
|
_________________ ikonka od woźnego rocket queen
FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików
Wysłany:
Pią 21:40, 12 Lut 2010 |
|
Lupus
Kot Domowy

Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 3179
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Mało H w H
A mi w tym odcinku było trochę za mało Housa w Housie, chociaż jak się pojawiał to w odpowiednim momencie. Pierwsze sceny filmu świetne, zwłaszcza dobór muzyki pod poranną akcję Cuddy.
A odnosząc się do związku Cuddy z Lucasem, to w żadnym filmie jaki oglądałem nie widziałem tak niedobranej pary i fizycznie i mentalnie.
Ogólnie odcinek oceniam wysoko, ale z minusem, wolę tradycyjne odcinki.
|
|
_________________ Pemal
Wysłany:
Sob 9:47, 13 Lut 2010 |
|
Pemal
Student medycyny

Dołączył: 24 Lis 2009
Posty: 8
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
największym minusem jest to, ze nie ma zagadki...
|
|
_________________
Podpis by maybe_55 -> :)
Wysłany:
Sob 12:19, 13 Lut 2010 |
|
ola_baca
Patomorfolog


Dołączył: 27 Sty 2010
Ostrzeżeń: 1
Posty: 880
Miasto: Chrzanów
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Zagadka była, tyle że z perspektywy Cuddy tak to właśnie wygląda - przychodzi House i prosi o pozwolenie na leczenie malarią (co swoją drogą było zakładem, ale jednak przy windzie rozkminiali co dalej..).
|
|
Wysłany:
Sob 12:45, 13 Lut 2010 |
|
marysia085
Student medycyny

Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 2
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
czyli praktycznie nie było
|
|
_________________
Podpis by maybe_55 -> :)
Wysłany:
Sob 14:01, 13 Lut 2010 |
|
ola_baca
Patomorfolog


Dołączył: 27 Sty 2010
Ostrzeżeń: 1
Posty: 880
Miasto: Chrzanów
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
A mnie się wydaje że ten cały kontrakt to załatwili House z Lucasem.
1. Pomyślcie, jakim cudem nagle się zgodzili na jej warunki?
2. Dowiadujemy się że Lucas z House'm razem kogoś "szpiegowali".
3. "Tajemnicza Mina" House'a na końcu przy ogłaszaniu sukcesu.
Podejrzewam że może (mógłby) powstać odcinek który całą sytuację pokazuje z perspektywy House'a i Lucasa
|
|
Wysłany:
Sob 21:46, 13 Lut 2010 |
|
dar_ek
Student medycyny

Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Wreszcie udało mi się znaleźć czas, żeby opisać wszystko co myślę o odcinku i wypowiedziach poprzedników. Zaparzyć sobie kawy, bo to będzie długie.
Na pierwszy ogień: @T. Jesteś uprzedzona do Lucasa i to uprzedzenie zaburza Twój osąd:
T. napisał: | Może jestem sentymentalna, ale dla mnie facet, który swoja zemstę wymierza w kalectwo swojego adwersarza (poluzowanie uchwytu czy podstawienie nogi) jest zwyczajna świnią... | Przesadzasz, zdrowym wolno podstawiać nogi, a ludziom utykającym nie? Nawet Cuddy kiedy wyżywała się na House'ie w [5x14] The Greater Good celowała w jego kalectwo (ukradła mu laskę, zainstalowała żyłkę żeby się potknął). To chyba logiczne, że jak komuś chcesz zrobić na złość to celujesz w jego słabe punkty.
T. napisał: | najpierw wykorzystał Cuddy seksualnie, żeby wygrać zakład. Czy gdyby Cuddy wiedziała, ze kocha się z nią bo założył się z Housem byłaby równie chętna? wątpię. Oczywiście w tych okolicznościach przestaje byc dziwne, że nawet nie zawracał sobie głowy tym, zeby i jej sprawić przyjemność. Poczawszy od tego, że dyskutuje nad ich życiem seksualnym z housem, zakończywszy na tym, że według mnie - zwyczajnie ją wykorzystał, | Chłopaki nie założyli się o to czy Lucas i Cuddy będą sie kochać, ale o to czy jeżeli będą, to przestaną jak Lisa dostanie pilne wezwanie. Gdyby się nie kochali, gdyby Lucas pozwolił jej wyjść, to w ogóle nie doszłoby do rozstrzygnięcia zakładu. Więc to, że ją wykożystał dla zakłądu to IMHO nadinterpretacja z Twojej strony.
Ja byłam w tej scenie zaskoczona jego "uczciwością". Nie schował dzwoniącego telfonu, ale pokazał go Cuddy i niemal nalegał, że to pilne. Tym bardziej mnie to zaskoczyło, jak już wiedziałam, że ma to związek z zakładem.
Co do nie-sprawienia jej przyjemności to się zgadzam, choć nie zwalałabym tego na karb zakładu.
A dyskusje o życiu łóżkowym są wśród facetów niestety dosyć częste. Zasadę "never kiss and tell" uważam, za domenę ludzi ponadprzeciętnych. Za coś dobrego, a nie normalnego. A House potrafi wyciągać od ludzi informacje i wnioskować, mamy solidne podstawy przypuszczać, że House był w stanie wyczytać to między wierszami, nawet jeśli Lucas wcale się nie wygadał. Dlatego dla mnie to oznaczało najwyżej, że Lucas nie jest lepszy niż przeciętny.
T. napisał: | Nie bardzo też rozumiem sabotowania kontaktu z nianką. To ma być facet, który wspiera? Nie odbiera telefonu? Zjawia się z lunchem i myśli, że to wszystko załatwi? Zachowanie Lucasa w tym odcinku jest tak idiotyczne, że aż śmieszne. | Hmm... powiem tak. Mam bogate doświadczenie w obcowaniu z pracoholiczką (swoją mamą). Takim ludziom naprawdę trudno jest przemówić do rozsądku, że pewnymi rzeczami nie warto się przejmować. Nawet gdyby robił to specjalnie, w co szczerze wątpię, byłabym w stanie uwierzyć, że to objaw troski. Wrócił zmęczony po pracy w nocy, czy wyłączenie telefonu to takie chamstwo? Ok, było to trochę egoistyczne, ale wg mnie nic takiego.
Fakt, że zjawił się z porządnym lunchem (choć musiał przez to wstać wcześniej), bo wiedział, że Lisa nie zjadła nawet śniadania, był już definitywnie objawem troski.
T. napisał: | Cuddy chyba doszła w swoim życiu do momentu, w którym stwierdziła, że lepszy jakikolwiek chłop niż żaden. Woli faceta-idiotę niż samotność. trudno mi inaczej tłumaczyć jej akceptację tej sytuacji. Cuddy już nie wierzy w wielka miłość i prawdziwe szczęście. Poniekąd jest to wina House`a, niespełnionego obiektu westchnień przez długie lata. | Mimo, że zupełnie nie zgadzam się z wcześniejszymi argumentami, to z tym podsumowaniem zgadzam się w 100%. Dla mnie niesamowicie mocno pokazywała to ostatnia scena. Ae dokładnie opiszę to za chwilę.
Ogólnie zgadzam się ze wszystkim co tadek napisał tutaj
sinaj napisał: | Fakt, sezon szósty jest całkowicie pokićkany i niespójny, ale taki mały spin off z cuddy, czy jakikolwiek nieschematyczny odcinek od czasu do czasu, to nie jest takie odbieganie o tematu, tylko urozmaicenie. | Z tym urozmaiceniem zgadzam się w zupełności, ale w czym 6 sezon jest "całkowicie pokićkany i niespójny"? Jest nieco trudniejszy i porusza poważniejsze tematy niż wcześniej, ale ja tu nie widzę większych niespójności. Jeśli jakieś w ogóle.
sinaj napisał: | O Chasie też były odcinki - jak zabił pacjenta z powodu śmierci ojca, i wcześniej jego ojciec przyjechał do PPTH. (...)
o Formanie też były odcinki. Trochę przed jak złożył wymówienie w 3 sezonie. Jego relacje z jakąś bezrobotną pacjentką, którą zabił, walczący o życie dwóch braci - co jeden był chory na białacze. | Tak jak napisała Hambarr. Te odcinki nie były kręcone z ich perspektywy. A o tym była dyskusja. Wg mnie kręcenie odcinka z perspektywy członka zespołu House'a byłoby bez sensu, bo wcale nie byłby to inny punkt widzenia. Zespół siedzi od początku do końca w procesie diagnostycznym, inaczej jest z Wilsonem czy Cuddy, którzy wpadają na House'a gdzieś na korytarzu i słyszą tylko urywek jego zwariowanych wywodów i teorii.
alhambra napisał: | beznadziejny jest Lucas. Egoistyczny dupek i tyle. Miał być tym dojrzałym i odpowiedzialnym facetem, a co pokazał? Pokazał, co dla niego jest ważne. Pogrywanie z House'em, głupie zakłady, postawienie na swoim. Nie będzie ani dobrym partnerem dla Cuddy, ani dobrym ojcem dla Rachel. To niedojrzały, pusty "przygłup". Jego zachowanie jest żenujące. | To akurat słowa alhamry, ale odpowiedź do szerszego grona, bo wielokrotnie widziałam to podejście ubrane w różne słowa, zwłaszcza po poprzednim odcinku. Nie przeczę temu wszystkiemu, Lucas jest dokładnie taki jak piszecie, ale to tylko upodobnia go do House'a. Odnoszę silne wrażenie, że to samo zachowanie w wykonaniu House'a wzbudzałoby Wasz zachwyt i podziw.
alhambra napisał: | Jedyne, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że Cuddy poniekąd wciąż bawi się w jego gierki. Podczas rozmowy z House'em w swoim gabinecie rano nie powiedziała, co robili z Lucasem, kiedy House zadzwonił. I moim zdaniem powinna na tym poprzestać. Zupełnie niepotrzebnie przyznała w samochodzie, że się kochali z Lucasem. Nie jestem do końca pewna, co to miało na celu. | Miało to na celu szczerość względem człowieka, którego szanuje.
dar_ek napisał: | A mnie się wydaje że ten cały kontrakt to załatwili House z Lucasem.
1. Pomyślcie, jakim cudem nagle się zgodzili na jej warunki?
2. Dowiadujemy się że Lucas z House'm razem kogoś "szpiegowali".
3. "Tajemnicza Mina" House'a na końcu przy ogłaszaniu sukcesu.
Podejrzewam że może (mógłby) powstać odcinek który całą sytuację pokazuje z perspektywy House'a i Lucasa | Wydaje Ci się tak, bo najwyraźniej nie znasz w ogóle świata wielkich korporacji i tego jak się negocjuje kontrakty. Ja dopiero liznęłam temat, ale to wystarczyło żeby doskonale zrozumieć dlaczego House porównał to do rozgrywki pokera.
1. Nagle się zgodzili, bo zdali sobie sprawę, że Cuddy nie pęknie i stracą PPTH, a po zrobieniu rachunku zysków i strat to im się nie opłacało.
2. Gdyby tak było, to Lucas nie proponowałby tego Lisie gdy wpadł z lunchem
3. Za dużo trafniejszą (a przunajmniej bliższą mi) uważam interpretację: alhambra napisał: | A już rozwalił mnie wzrok Grega, kiedy Cuddy przemawiała. Wyrażał miłość, podziw i świadomość tego, co stracił. |
To jeszcze nie koniec!
Teraz coś zupełnie od siebie:
Edelstein zagrała świetnie. Nie dziwię się, że Laurie namawia ją do startowania do nagrody Emmy, w kategorii "główna rola kobieca". Nie wiem czy zasługuje na nagrodę, ale na start w tej kategorii, na pewno. Już wcześniej było widać, że jest dobrą aktorką, ale w tym odcinku naprawdę pokazała klasę. Zagrała dużo lepiej niż RSL w "Wilsonie".
Całość odcinka jest straszliwie przerysowana. Rozumiem, że inny bohater = inna perspektywa. Dlatego jeszcze mogłam przełknąć wszystkie piętrzące się i wyolbrzymiające kłopoty. Pracoholik wszystkim się przejmuje i z igły robi widły. Jednak w momencie gdy wszystko na raz, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, się rozwiązywało, miałam ochotę po prostu zwątpić. A wystarczyło, żeby akcja z Rachel rozwiązała się trochę wcześniej, nie "na raz" i już byłoby imho dużo realniej. Ten serial cechował do tej pory realizm do bólu, a tu nagle taki happy end jak z bajki dla dzieci. Ale cóż... inny bohater = inna perspektywa.
Byłam bardzo zawiedziona, że wbrew zapowiedziom na końcu nie użyli "Passionate Kisses" Mary Chapin Carpenter. Zwykle tego nie robię, ale jak przeczytałam zapowiedź, to przesłuchałam piosenkę i zakochałam się w niej do tego stopnia, że ściągnęłam sobie na dysk cały album Mary Chapin Carpenter i od słucham namiętnie od dwóch tygonie. "Passionate Kisses" to po prostu świetne połączenie cuntry i rocka. Zarówno muzyka (tu do posłuchania), jak i tekst wg mnie świetne, niesamowicie pasujące do odcinka. Naprawdę nie mogę zrozumieć dlaczego się nie zdecydowali. Może za szybkie i za żywe. Nie wiem, ale żałuję i czuję się rozczarowana.
I na koniec moja interpretacja końcowej sceny łóżkowej:
Scena zrobiła na mnie ogromne wrażenie, była niesamowicie wymowna. Patrząc na twarz Lisy niemal słyszałam jej mysli w swojej głowie. A były to myśli:
- Cuddy głaszcze córeczkę po plecach - "jak dobrze być w domu, cisza i spokój"
- Lucas zaczyna się do niej dobierać, po twarzy Lisy przebiega delikatny, smutny uśmieszek - "Co ten facet tu w ogóle robi?"
- Cuddy przekłada jego rękę na jego własny pośladek - "Nie chcę cię tu. Nie pomagałeś mi dzisiaj, nie mam ochoty na twoją bliskość"
- Jeszcze jeden smutny uśmieszek przemykający przez jej twarz - "Lucas jest tutaj, z wadami i zaletami, ale jednak jest na miejscu. House już wielokrotnie udowodnił, że potrafi się wycofać/stchórzyć w ostatnim momencie"
- Przełożenie ręki spowrotem na swój pośladek - "Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu."
- Odwrócenie głowy w stronę Lucasa i uśmiech - "No to teraz trzeba się trochę sztucznie pouśmiechać, żeby i wróbla nie stracić"
- wzrok utkwiony spowrotem w pleckach Rachel - "Ale czy ja chcę wróbla? Czy będę z nim kiedykolwiek szczęśliwa?"
- i Ostatnie spojżenie na telefon po pytaniu Lucasa czy odbierze - tego jednego nie potrafię rozszyfrować. To nie było zwykłe spojrzenie, było smutne i znaczące. Ale co oznaczało? Nie jestem pewna. Może coś w stylu "Z nim wszystko co przyziemne jest łatwiejsze"?
Podsumowanie jednym zdaniem: Odcinek był tak zawiły, że nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek był w stanie ogarnąć wszystkie wątki przy pierwszym oglądaniu.
Nie pospaliście? Ktoś to w całości w ogóle przeczytał? ^^'
|
|
_________________ "To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe
Wysłany:
Nie 9:13, 14 Lut 2010 |
|
orco


Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cytat: | Na pierwszy ogień: @T. Jesteś uprzedzona do Lucasa i to uprzedzenie zaburza Twój osąd: T. napisał: |
To, że Lucas jest małpiszonem ma wszy i śmierdzi jeszcze wcale nie musi oznaczać, ze jestem uprzedzona... :hahaha: :hahaha:
Cytat: |
Przesadzasz, zdrowym wolno podstawiać nogi, a ludziom utykającym nie? Nawet Cuddy kiedy wyżywała się na House'ie w [5x14] The Greater Good celowała w jego kalectwo (ukradła mu laskę, zainstalowała żyłkę żeby się potknął). To chyba logiczne, że jak komuś chcesz zrobić na złość to celujesz w jego słabe punkty. |
Jak dla mnie dwie różne sytuacje. Cuddy-House to zupełnie inna relacja niz House-Lucas. Cuddy podjęła rękawicę, którą rzucił jej House. Lucas dokonał po prostu zemsty, w dodatku za coś, z czym House miał niewiele wspólnego. Słowem... Co wolno wojewodzie...
Cytat: | Chłopaki nie założyli się o to czy Lucas i Cuddy będą sie kochać, ale o to czy jeżeli będą, to przestaną jak Lisa dostanie pilne wezwanie. Gdyby się nie kochali, gdyby Lucas pozwolił jej wyjść, to w ogóle nie doszłoby do rozstrzygnięcia zakładu. Więc to, że ją wykożystał dla zakłądu to IMHO nadinterpretacja z Twojej strony. |
To mój subiektywny odbiór, tak jak Twoim jest bagatelizowanie całej sytuacji. Jak dla mnie to działanie Lucasa i cały ten zakład miał jeden cel - podkreślić swoją pozycję. udowodnić Housewi że on juz sie nie liczy. Że to jego Lisa wybrała, a jego na nia wpływ to przeszłość. W tym kontekście seks z lisą jest tylko środkiem do uzyskania pewnego celu - nie celem samym w w sobie. Tak czy siak, dla mnie takie zachowanie uwłacza kobiecej godności. życie intymne w żadnym aspekcie nie powinno być obiektem zakładów w normalnej relacji opartej na szacunku.
Cytat: |
Ja byłam w tej scenie zaskoczona jego "uczciwością". Nie schował dzwoniącego telfonu, ale pokazał go Cuddy i niemal nalegał, że to pilne. Tym bardziej mnie to zaskoczyło, jak już wiedziałam, że ma to związek z zakładem. |
Tak sie dzieje jak mężczyzna ma kompleksy i musi sobie cos udowodnić. On ją po prostu sprawdzał.
Cytat: | Co do nie-sprawienia jej przyjemności to się zgadzam, choć nie zwalałabym tego na karb zakładu. |
Fakt, może po prostu jest ciotą :co jest:
Cytat: | A dyskusje o życiu łóżkowym są wśród facetów niestety dosyć częste. Zasadę "never kiss and tell" uważam, za domenę ludzi ponadprzeciętnych. Za coś dobrego, a nie normalnego. |
Widać mamy rożne rozumienie "normy". :roll: Dla mnie normą jest dyskrecja w tej kwestii.
Cytat: |
A House potrafi wyciągać od ludzi informacje i wnioskować, mamy solidne podstawy przypuszczać, że House był w stanie wyczytać to między wierszami, nawet jeśli Lucas wcale się nie wygadał. Dlatego dla mnie to oznaczało najwyżej, że Lucas nie jest lepszy niż przeciętny. |
House dowiedział się, że uprawiają seks co dzień rano... z... fusów... z układu planet? Bo Lucas się pochwalił...??!
Cytat: | Hmm... powiem tak. Mam bogate doświadczenie w obcowaniu z pracoholiczką (swoją mamą). Takim ludziom naprawdę trudno jest przemówić do rozsądku, że pewnymi rzeczami nie warto się przejmować. Nawet gdyby robił to specjalnie, w co szczerze wątpię, byłabym w stanie uwierzyć, że to objaw troski. Wrócił zmęczony po pracy w nocy, czy wyłączenie telefonu to takie chamstwo? Ok, było to trochę egoistyczne, ale wg mnie nic takiego. |
Tak. To, że kobieta umiera z nerwów, bo jej dziecko jest chore to nic takiego.. Drobiazg w sumie... Pracoholizm ok, ale nie przed tym "bronił" jej Lucas, ale przed informacja o stanie JEJ DZIECKA. Dziwnie lucas pojmuje tę troskę...
Cytat: | Fakt, że zjawił się z porządnym lunchem (choć musiał przez to wstać wcześniej), bo wiedział, że Lisa nie zjadła nawet śniadania, był już definitywnie objawem troski. |
Tak i to czyni go mężczyzną moich snów. Chyba sie zakochałam. :hahaha:
|
|
_________________
Wysłany:
Nie 11:10, 14 Lut 2010 |
|
T.
Mecenas Timon


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |