 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
|
Faraonka
Stażysta


Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 114
Miasto: Opole
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
czy wiecie jak nazywała się ta lekarka dr Beasley w rzeczywistości. Mogliby przedłużyć jej wątek.
|
|
_________________ _________________________________
Każdy ma w sobie własnego House'a
Wysłany:
Czw 10:42, 24 Wrz 2009 |
|
Andrew MD
Student medycyny


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 17
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Wczoraj wieczorem zobaczyłam najbardziej pożądany pilot, najbardziej pożądanego przeze mnie serialu. Muszę przyznać, że wcześniej zerknęłam na Wasze komentarze i po trzech pierwszych (w dużej mierze negatywnych), mój zapał znacznie opadł. Mimo to, nie zwlekałam i nie rozważałam wszystkich za i przeciw, tylko włączyłam „play”;) Już po kilku pierwszych minutach, jedynym słowem, jakie cisnęło mi się na usta było: wooooooooow! To, co zobaczyłam, przerosło bowiem moje śmiałe oczekiwania.
Już pierwsze ujęcia pozwalają nam poczuć klimat starego szpitala. Dzieje się tak za sprawą świetnych zdjęć. Kamera w odpowiednich momentach powoli i spokojnie oddala się od miejsca akcji, spycha bohaterów na dalszy plan, po to, żeby w najmniej oczekiwanym momencie wbić widzów w fotel i doprowadzić niemal do stanu przedzawałowego, czego apogeum widzimy w ujęciu skaczącego "Supermena".
Najczęściej zarzucaliście temu odcinkowi brak logiki. Oczywiście, macie rację. Przecież terapia nie trwa kilka tygodni, tylko długie miesiące. Przecież ktoś, kto podjął leczenie z własnej woli (mając świadomość, że inaczej utraci prawo do wykonywania zawodu), nie będzie się zachowywał jak rozkapryszony dzieciak, tylko zaciśnie zęby i będzie starał się przetrwać. W końcu… kto zamyka tylu ludzi z tak różnymi zaburzeniami na jednym oddziale? Kwestia dochodzenia do zdrowia została w tym odcinku potraktowana wyjątkowo płasko i banalnie, jednak głównie dlatego, że to serial robiony z myślą o milionach widzów na całym świecie (w różnym wieku, prezentujących różny poziom wykształcenia), a nie program dokumentalny czy filmik dydaktyczny, skierowany do psychiatrów czy psychologów. Miało być zarazem zrozumiale i widowiskowo. I było. Zamiast postępującej po sobie kolejki logicznych zdarzeń, dostaliśmy zbiór scen, które zapadają w pamięć, łapią ze serce czy – w końcu – rozśmieszają. Wszystko to sprawia, że czujemy się maksymalnie przybici, zdołowani i jednocześnie podniesieni na duchu.
Jednak to, co mnie najbardziej urzekło i na dobre przeciągnęło na ciemną stronę, to bohaterowie. Odcinek ten skupiał się w głównej mierze na relacjach międzyludzkich. Pokazywał pacjentów, którzy ciągle jeszcze mają nadzieję na to, że wyzdrowieją i wrócą do „normalnego” życia. I House… nie wiem, co napisać, żeby nie zabrzmiało jeszcze bardziej banalnie niż wszystko, co spłodziłam do tej pory. „Złamany” Greg jest ucieleśnieniem moich wizji o… chyba nie tylko o Housie;) A scena, w której mówi, że odsuwa się od ludzi dlatego, że się boi jest moją ulubioną. Poza tym: Nolan – wreszcie jakiś godny przeciwnik dla diagnosty i Lydia… Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie zmienić mojego shippowego nastawienia, ale to, co zobaczyłam, było tak naturalne, tak szczere i tak piękne, że Huddy nie ma najmniejszych szans. Na tym powinnam chyba zakończyć swój wywód i zacząć uciekać przed rozwścieczonym tłumem Huddzinek. Jednak zanim to nastąpi, jeszcze tylko przesłanie na koniec: nawet jeśli macie serca z kamienia i jesteście oporni na emocje, to coś w Was drgnie po tych 90 minutach – nie ma takiej opcji, żebyście pozostali obojętni!
;)
|
|
Wysłany:
Czw 14:21, 24 Wrz 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cytat: | I jeszcze tylko przesłanie na koniec: nawet jeśli macie serca z kamienia i jesteście oporni na emocje, to coś w Was drgnie po tych 90 minutach – nie ma takiej opcji, żebyście pozostali obojętni! |
O Fuck... *idzie sobie zrobić sekcje*
*rozchyla żebra szczypcami do grilla*
:shock:
nic nie ma
:shock:
A poważnie...
Obejrzałam drugi raz, odkładając na bok wszelkie racjonalizacje. Może Pumba ma trochę racji...? No za wyjątkiem tego o Lydii - kobita była mu w tym momencie akurat potrzebna, ale ona zaspokoiła tylko jego poczucie bliskości. To nie myliłabym tego z miłością.
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 14:27, 24 Wrz 2009 |
|
T.
Mecenas Timon


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
T. napisał: | kobita była mu w tym momencie akurat potrzebna, ale ona zaspokoiła tylko jego poczucie bliskości. To nie myliłabym tego z miłością.
| Żeby mówić o potrzebach wyższych, najpierw trzeba zaspokoić te najbardziej podstawowe (w tym również bezpieczeństwa;)
A tak bardziej na poważnie: napisałam tylko, że ta dwójka mnie urzekła. Są tak kompatybilni, jak chromosomy homologiczne;) Jednak siłą rzeczy, nic z tego nie wyjdzie, gdyż zbyt wiele wątków zostało w tym serialu rozpoczętych i niedoprowadzonych do końca. Poza tym, Lydia ma męża, dzieci i wyjeżdża do Arizony. Fajnie się na nich patrzyło i tyle - show must go on :mrgreen:
|
|
Wysłany:
Czw 14:49, 24 Wrz 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Podpisuję się pod komentarzem rocket queen. Dodam tylko kolka zdań, a mianowicie:
"Broken" budzi nadzieję na to, iż kolejne odcinki będą świetne. Pamiętamy, jaki 5. sezon był przesiąknięty problemami, nieszczęściami i rozterkami. Teraz jeśli House ma szansę zamknąć rozdział pt. "Cuddy", "Kutner", "Amber", "Muszę skończyć z Vicodninem".
Mam nadzieję, że charakter serialu będzie podobny do sezonów 1-3, gdzie wszystko szło tak lekko, z takim polotem, bez naciąganych tragedii.
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 14:57, 24 Wrz 2009 |
|
Sokowirownik
Student medycyny


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 32
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Odcinek nie obejrzałam cały w jednym dniu . Dziś dopiero skończyłam . Gdy skończyłam wyglądałam jak ta emotikonka (może nie tak żółto) : :shock: .
To była nowość ! To był inny House ! To było coś . Tylko najpierw zacznę od minusów a trochę ich jest .
Na początku w ogóle mi się nie podobało . Wszystko dla mnie szło wolno i się dłużyło . Tylko początkowe kilka minut , spoconego House'a .. - bardzo dobre ujęcia ! Ukazanie jego cierpienia itd . . Ale jest "ale" : Według mnie źle dobrali Lydię . Przez cały ten odcinek bardzo mnie denerwowała jej postać . Jej "słodki" charakter i cała ona ! Moim zdaniem nie pasuję do House'a i dobrze się stało że był tylko romans a nie coś głębszego . Więc w sumie skończyło się dla mnie happy endem : ma dziecko , męża , przenosi się i koniec tego wątku .
Mało scen rozmów z Wilsonem . A myślałam że jak tyle tego było w spoilerach to będzie więcej .
I ostatni , najważniejszy minus : Mało Hałsowy House . Ale pewnie o to chodziło ! Że się zmienił , że jest lepszy niż wcześniej . Więc na razie nie będę tego aż tak długo komentować . Zobaczymy jak dalej House się rozwinie;)
A teraz CZAS na plusiki :
Numery jakie robił House ze swoim "sąsiadem" , romans Lydii z Housem - nie przepadam za Lydią ale sam ten romansik trzymał aż tak w napięciu że miałam otwartą buzię (przy otwartej buzi byłam także wściekła że to nie Cuddy) :mrgreen: ..
Świetny rapowy kawałek ale mógł trochę House ciałkiem ruszać i oczywiście : KOŃCOWA SCENA ! Oklaski , ukłony i wszystko na raz . Naprawdę bardzo mi się podobała . I ten uśmiech na twarzy naszego Doktora.
Teraz to ja czekam na następny odcinek . Na reakcje innych , na jego ogromną zmianę:)
|
|
Wysłany:
Czw 16:42, 24 Wrz 2009 |
|
ann
Dziekan Medycyny


Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49
Posty: 7847
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Odcinek bardzo mi się podobał, przyjemnie się go oglądało, no i długo, a to naprawdę mnie uszczęśliwiło, bo zwykle odcinki 45 minutowe zostawiają niedosyt. House szukający zbawienia, to House, który mnie zaskoczył, ale pozytywnie. Najpierw przemówiła jego destrukcyjna strona i zaczął od szantażu, ale to jest życie, a nie zabawa, szantażem nie można wszystkiego zyskać i musiał ustąpić, przyznać się do swoich problemów, pomogła mu w tym Lydia, ale nie była czymś bardzo ważnym w życiu House jak Stacy, jednak tęsknił za nią. Jedyne, co mi się nie podobało to ten happy end, spoko House wychodzi, ale np. Alvie powinien być wstrząśnięty po odejściu House, osoby, która sprzeciwiła się systemowi, sam powinien kontynuować "dzieło" House, czyli nie przyjmować tabletek i podburzać innych, a nie wziąć leki i the end.
Cytat: |
Taki mały offtopic, ale czy zna ktoś może nazwę nuty która leciała na początku 6x01 ? |
A proszę bardzo -> No Suprises - Radiohead
Jakby ktoś chciał jeszcze jakieś piosenki to proszę pisać, to poszukam.
|
|
_________________ Nie grajcie ze mną w gierki. Po pierwsze, przegracie. Nie jesteście gotowi. Po drugie, gra miała was zmusić do zakończenia gry. Chcę, żebyście mi się przeciwstawiali. Rzucali wyzwania.
Wysłany:
Czw 20:57, 24 Wrz 2009 |
|
Schadow
Student medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 11
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Ogromnym plusem posiadania własnego samochodu jest to, że nie trzeba poruszać się po mieście komunikacją miejską. Tak więc dzisiaj zamiast biec na autobus, żeby zdążyć na poranny trening mogłam spokojnie zaparzyć kawę i zasiąść do oglądania House'a oczywiście - tak w gwoli wprowadzenia.
I w ten cudowny sposób obejrzałam cały odcinek ze szczęką praktycznie na podłodze, czułam się tak jakbym oglądała zupełnie oderwany dramat o narkomanach, zupełnie jak w "28 dni" czekałam aż House pod koniec odcinaka podniesie tylną nogę konia stającego na ulicy :PP
odcinek bardzo, bardzo mi się podobał :D House rapujący :D
albo Pan Wolności - przez cały odcinek usiłowałam sobie przypomnieć skąd kojarzę tego aktora, co było wkurzające, bo nie mogłam się skupić na tym, co widzę :P
postać Lydii jakoś mi nie przeszkadzała, całkiem przyjemna była, poza tym wiadomo było, że z tego nic nie będzie, bo ona jest mężatką a House jest House'm :P 8)
|
|
Wysłany:
Czw 21:38, 24 Wrz 2009 |
|
Arroch
Jeździec Apokalipsy

Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11
Posty: 7916
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
kamil220 No Surprises Radiohead rozpoczyna odcinek. Ja natomiast mam inne pytanie. W scenie gdzie Lydia przychodzi i House pyta się dlaczego go pocałowała, na co slyszy odpowiedz ze go lubi i był to najlepszy sposób na okazanie tego. House po tym zaczyna grać na pianinie. Czy ktoś wie jaki kawałek gra? Dla tych co nie sa pewni do ujęcia to w tej scenie dalej wprowadzają Steva pierwszy raz po wypadku.
|
|
Wysłany:
Czw 21:46, 24 Wrz 2009 |
|
feanorek
Student medycyny

Dołączył: 23 Wrz 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Znowu służę pomocą -> Schumann - Kinderszenen, op. 15 - Von fremden Ländern und Menschen
Oba pliczki mojego uploadu :D
|
|
_________________ Nie grajcie ze mną w gierki. Po pierwsze, przegracie. Nie jesteście gotowi. Po drugie, gra miała was zmusić do zakończenia gry. Chcę, żebyście mi się przeciwstawiali. Rzucali wyzwania.
Wysłany:
Pią 20:18, 25 Wrz 2009 |
|
Schadow
Student medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 11
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
nie wierzę. oczom nie wierzę.
muzyka rewelacja, Radiohead i Glen Hansard (?) wow.WOW.
House ujarzmiony
House zastygły w półuśmiechu
Do tej chwili nie wierzyłam, że będę w stanie polubić innego House'a,..
brawa dla Hugh'a.. demobilizację swojej postaci zagrał przepięknie. Po prostu PRZEPIĘKNIE. Tyle lat widzieliśmy House'a wroga systemu, aż tu nagle wyrósł On- pełen zaufania i miłosierdzia, przyjaciel cierpiących, kobiet i dzieci. Przyjaciel samego siebie. Co najważniejsze wyrósł wiarygodnie. To nie był hollywodzki happy end, to był solidny, wiarygodny i prawdziwy happy end. Nie każdy happy end jest obciachowy ludzie.
Ponieważ cały czas wietrze spisek, już teraz powiem, że ciężko mi sie będzie z nim rozstać.a tym Housem, konkretnym i jedynym, który jest dla mnie jak rzadkie zjawisko astronomiczne. chyba jestem jedyna.
Zaryczałam klawiature ide wycierać
|
|
_________________ ***www.agao.deviantart.com***
"Religia bez nauki jest ślepa. Nauka bez religii jest kulawa" Albert Einstein
Wysłany:
Pią 22:04, 25 Wrz 2009 |
|
cold
Student medycyny


Dołączył: 05 Kwi 2009
Pochwał: 2
Posty: 62
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
A dla mnie robienie z House "Pana Milusińskiego" to kompletny debilizm. Innowacyjność tego serialu polegała na tym, że w przeciwieństwie do Ostrych dyżurów, czy innych Chirurgów, tutaj widzieliśmy lekarza jako chama i ćpuna. Niestety, ale chyba zanosi się na to, że kolejny serial zostanie przerobiony po to, żeby tłuc kasę na "płaczkach telewizyjnych" =.=
|
|
Wysłany:
Pią 22:30, 25 Wrz 2009 |
|
saterlo
Student medycyny

Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Obejrzałam, mogę powiedzieć więcej ;-)
Zacznę od tego, że jestem pod wrażeniem i już nie mogę się doczekać dalszych odcinków. Rzeczywiście znajdę wątki, które według mnie skrócili maksymalnie. Faktycznie pobyt House'a w psychiatryku mogli rozłożyć na więcej odcinków, ale z drugiej znowu strony nikt chyba nie chciałby ciągnąć tego w nieskończoność. Walka House'a z uzależnieniem od Vicodinu też skrócona, ale widać wszystkim chodziło bardziej o walkę z psychiką House'a. Psychiatra wspaniały, idealnie dobrana postać. W końcu ktoś dotarł do uczuć i emocji Grega. Wątek z Lydią moim zdaniem trochę spłycony. Chociaż jestem za Huddy uważam, że mogło to być coś bardziej głębszego. Myślałam, że będzie ich łączyła jakaś większa i silniejsza więź. Poza tym ok. Nawet nie myślałam, że wątek mi się tak spodoba bo na samym początku byłam do niego sceptycznie nastawiona. Jeśli chodzi o lekką przemianę House'a to jestem z niej zadowolona. W piękny sposób wydobyto odrobinę dobrej duszy Grega i to było wspaniałe ;-) Nie zabrakło oczywiście poruszających scen, które jak to oczywiście mnie wzruszyły. Nie dało przejść obok tego obojętnie, bez jakiegokolwiek poruszenia. I scena z tortem - bezcenna ;-) Jak zawsze nasz Greg musiał się wyróżnić, sprawić, aby każdy go zapamiętał. Współlokator też mnie bardzo urzekł, był świetny. Cieszę się, że House w końcu pozwolił innym na walkę z jego "złamaniem", że pozwolił sobie pomóc. Nie chcę, aby po powrocie zmieniał się całkowicie, aby był słodkim Panem ulegającym wszystkiemu. Chcę, aby pobyt w psychiatryku zmienił go chociaż troszkę.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona i niecierpliwie czekam na dalszy bieg akcji. Mam nadzieję, że pobyt House'a w Mayfield uświadomił mu niektóre rzeczy i że będą one podstawą do nowego, lepszego, szcześliwszego życia, chociaż odrobinę...
|
|
_________________ Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać.
Wysłany:
Sob 12:08, 26 Wrz 2009 |
|
Juniuś
Terapeutka Anna


Dołączył: 04 Sie 2009
Pochwał: 30
Posty: 5789
Miasto: Opole/Ostrów Wlkp.
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
Schadow
Student medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 11
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |