Wieczór, wino, House +13
To mój pierwszy fik, więc proszę o wyrozumiałość. I proszę o szczerość, wszelkie błędy chce poprawić. :D

Siedziała sama w ciemnym pokoju z kieliszkiem czerwonego wina w ręku. Nie mogła poradzić sobie z samotnością, miała w prawdzie przyjaciół w pracy, ale poza szpitalem była sama. Piła więc kieliszek za kieliszkiem. Przy ostatnim nie miała już siły, wstała i poczłapała do sypialni. Spojrzała na zegarek, 00:06. Naprawdę tak długo zajęło opróżnienie jednej butelki wina? Może... ale nie mogła myśleć już o niczym bo głowa bolała ja jakby spadła ze schodów. Po 5 minutach zasnęła jak dziecko.
Obudził ja straszny łomot, spojrzała na zegarek 2:43, chwiejnym krokiem wstała i podeszła do drzwi, nie myślała trzeźwo, nie wiedziała co robi. Pukanie ustało, oparła się o drzwi z ulgą, lecz po chwili tego pożałowała. Hałas wrócił, ale teraz był głośniejszy...i jakiś natarczywy. Otworzyła i to co zobaczyła, sprawiło że zaniemówiła.
-Cześć... wyglądasz koszmarnie,- odparł House. I rzeczywiście tak było. Jej kasztanowe włosy z idealnie upiętego koka zmieniły się w ptasie gniazdo, oczy były podkrążone od płaczu, a mina wyrażała ,,Miło że wpadłeś, ale widzisz ledwo widzę na oczy i łeb mi pęka, więc wynoś się!’’.
-Pozwól że wejdę.,- House wszedł do salonu i usiadł na kanapie, w taki sposób jakby miał zaraz paść ze zmęczenia wprost na szklany stolik.
-Co Cię tu sprowadza?,- zapytała Cameron zamykając drzwi i siadając obok niego. Wiedziała że zaraz wymyśli jakąś durna wymówkę. Wiedziała że on cos do niej czuje, ona do niego też, ale nigdy nie była w stanie zrobić pierwszego kroku. Po prostu bała się odrzucenia. Nie chciała już cierpieć, nawet jeśli, to nie chciała żeby House to widział i kpił.
-Po prostu przejeżdżałem,- tłumaczył. To była najgłupsza wymówka jaką słyszała. Nic nie odpowiedziała. Czekała na dalszy ciąg zdarzeń. Chciała powiedzieć ,,Jeśli nie chcesz mi powiedzieć KOCHAM CIĘ, to już idź bo boli mnie głowa’’. Marzyła tylko o położeniu się do ciepłego łóżka i zaśnięciu. Siedzieli tak dłuższą chwilę, Cameron znów spojrzała na zegarek była 3:08. Więc zaczęła spokojnie.
-House chyba powinieneś...,-zaczęła, gdy House wstał i podszedł do drzwi.
-..juz iść?,- dokończył. Zawsze wkurzało ja to że z taka łatwością i wyższością odgadywał jej myśli.
-Tak...widzisz... boli mnie...,- ciągnęła, kiedy znów jej przerwał.
-..głowa?,- dokończył, spoglądając na pusta butelkę wina. Cameron poczuła jak na jej twarzy pojawiają się rumieńce, sama nie wiedziała dlaczego. Przecież to nic złego siedzieć po ciemku i sączyć wino. On też to robił.
-Jak będziesz miała ochotę opróżnić jeszcze jedną butelkę , zadzwoń,- powiedział i pocałował ją czule. Czuła jak jej nogi odrywały się od ziemi, a serce waliło jak oszalałe. Chciała żeby ta chwila trwała wiecznie, więc oddała pocałunek. House po chwili przerwał i wyszedł. Stała tak przy drzwiach jeszcze chwilę potem poszła wziąć prysznic. Wiedziała że ten pocałunek nie był bez znaczenia. Bała się to kontynuować, ale w końcu zrobił ten pierwszy krok, o którym tak marzyła.
Cameron weszła do szpitala. Na korytarzu spotkała Foremna.
-Co ty taka niewyraźna?,- zapytał zaniepokojony kolega.
-Po prostu ma kaca,- wyszeptała. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak dziwnie to brzmiało w jej ustach.
-Ty kaca? Chyba żartujesz,- powiedział kpiącym głosem Foreman. Cameron spojrzała na niego zmęczonymi i podpuchniętymi oczami.
-Czy wyglądam jakbym żartowała?,- zapytała, cicho bo słowa, które wypowiadała słyszała podwójnie.
-Powinnaś zostać w domu,- oświadczył i zagrodził jej drogę. Ona odepchnęła go lekko.
-Nic mi nie jest, House co dzień przychodzi na kacu i ratuje życia. Ja też mogę,- powiedziała lekko poirytowana i szybko weszła do windy. Gdy drzwi się zamykały zobaczyła między nimi laskę. ,,Boże, tylko nie on, co ja mu powiem? Mam się tłumaczyć, czy kpić?’’ pomyślała. Wszedł do windy i przeszył ją wzrokiem na wylot. Stanął obok i wciąż się gapił. Czuła się jak małe dziecko, które narozrabiało i czekało na konsekwencje. Ale dlaczego? Przecież już sobie z tym poradziła. Dlaczego nie rozumiała własnych uczuć?
-Po tym jak wyszedłem wypiłaś jeszcze i nie zadzwoniłaś?- spytał z pogardą. Jej wcale nie było do śmiechu. Może powinna wtedy go zatrzymać? Może jednak... W jej głowie kłębiły się pytania. Co się z nią dzieje?!
C.D.N.
Dodałam obrazek z klasyfikacją wiekową/jeanne
|