Odmieniony? (+18)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony? (+18)




House leżał wygodnie na kanapie w gabinecie Wilsona. Jego przyjaciel miał dużo papierkowej roboty, więc to miejsce było dla House’a najodpowiedniejsze do odpoczynku i rozmyślań. W głowie wciąż miał taniec z Cuddy podczas ostatniego wyjazdu na konferencję. Była tak blisko i zarazem tak daleko. Nie spodziewał się może po swoich i tak odważnych wyznaniach wybuchu euforii z jej strony. No może przynajmniej nie tak od razu, bo jakiegoś objawu radości się jednak spodziewał. Ale to? Tak po prostu uciekła z parkietu. Potem jeszcze ten widok Lucasa w jej pokoju, z jej dzieckiem. Szczęśliwa rodzinka? – pomyślał.
Nagle z rozmyślań wyrwało go otwarcie drzwi do gabinetu, do którego weszła, a właściwie wparowała Cuddy. Spojrzał tylko w jej stronę, ale gdy zobaczył dziwne zmieszanie na jej twarzy, które prawdopodobnie wywołane było jego obecnością, zerwał się i już normalnie usiadł na kanapie. Cuddy stała tak chwilę w milczeniu. Chyba nie wiedziała do końca czy chce powiedzieć to, po co przyszła.
- Wilson, musimy porozmawiać. To znaczy chcę Cię prosić o pomoc. – powiedziała, wciąż spoglądając na House’a. – Masz teraz czas?
- Wejdź, Cuddy. – zaprosił ją grzecznie Wilson. – Co się stało?
- Mam wyjść czy możesz mówić przy mnie? – spytał House, mając nadzieję, że nie będzie musiał opuszczać swojej skrytki.
- Nie przeszkadzasz mi, zostań. – powiedziała nie do końca przekonana, że chce, aby został. Po tym, co ostatnio się stało, nie umiała naturalnie się przy nim zachować. Nie wiedziała sama, czy ma wyrzuty sumienia, czy po prostu żałuje, że wtedy uciekła. Może powinna była wysłuchać go do końca i pozwolić trwać chwili. W końcu tyle lat czuła coś do niego, sama kiedyś była bliska powiedzenia mu o swoich uczuciach. A teraz, kiedy on pierwszy zaczął ten temat, ona nie chciała.
- Może usiądziesz? – wyrwał ją z zamyślenia. – Nie gryzę. – powiedział, przesuwając się na kanapie nieznacznie, żeby zrobić jej miejsce, ale przy okazji zmusić do bliskości. Siedział „rozwalony”, trzymając ręce oparte na zagłówkach. Kiedy Cuddy skorzystała z zaproszenia, mimowolnie znalazła się niemalże w jego objęciach, zwłaszcza, że Gregory zdjął lewą rękę z zagłówka, zwracając się całym ciałem w jej stronę. Uwielbiał wpatrywać się w jej piękne włosy, idealny profil. Uwielbiał, gdy była blisko, gdy czuł jej zapach, mógł dotknąć choćby przez chwilę.
- Wilson… - zaczęła – Musisz mi pomóc. Mam bardzo ważne spotkanie z darczyńcami. Odkładałam je dwukrotnie, więcej tego zrobić nie mogę, a nie mam z kim zostawić Rachel. Niania jest chora, dzwoniła, żeby ją zmienić, ale ja mam za godzinę to spotkanie…? – wytłumaczyła, spoglądając błagalnie na przyjaciela. – Mógłbyś?
- Cuddy, wiesz, że zawsze chętnie Ci pomogę…
- Wiedziałam, Wilson, że będę mogła na Ciebie liczyć. – nie pozwoliła mu skończyć. – Ratujesz mi życie.
- …ale tym razem naprawdę nie mogę, przykro mi. – dokończył Wilson, a w głowie zaświtał mu pomysł. Spojrzał wymownie na House’a. Ten nie mógł nie odgadnąć, co Wilson zamierzał. – Może Greg? – zaproponował natychmiast, jakby to była najbardziej naturalna rzecz w takim momencie.
- Nie sądzę, żeby mógł. Jego pacjent… - próbowała wybrnąć z niekomfortowej sytuacji, w jakiej się znalazła. Przecież mogła go o to poprosić, gdyby chciała. Nie był co prawda wymarzoną niańką, ale zawsze to coś, zwłaszcza, że na wyjeździe sam się zaoferował. Ale właśnie tu tkwił problem. On chciał pomóc, sam z własnej woli, a ona wtedy z tym Lucasem. Idiotyczna sytuacja. Wiedziała, że Gregowi było przykro, że wolała zadzwonić po Lucasa niż poprosić jego, który był na miejscu. Ale skąd mogła wiedzieć, że House będzie chciał pomóc, w końcu nigdy taki nie był. Zawsze był egoistą, dupkiem zapatrzonym w siebie. Dlatego nie mogła teraz tak po prostu prosić go o opiekę nad Rachel. Po prostu nie mogła.
- Mój pacjent jest pod dobrą opieką. Dochodzi do siebie. Oczywiście, chętnie pomogę. – powiedział House najnaturalniej jak tylko mu się udało. Wlepił w Cuddy te swoje przenikliwe błękitne oczy. Czekał na jej reakcję.
- Naprawdę mógłbyś? – udawała zadowoloną z pomysłu. Przecież tego właśnie chciała uniknąć. Co ten Wilson sobie myśli? Sam nie może, w porządku, ale żeby zaraz House’a?– To naprawdę miło z twojej strony. Wyświadczysz mi wielką przysługę. Oczywiście z przychodni…
- Nie robię tego, żeby wykręcić się od przychodni. Nie tym razem. Źle mnie oceniasz, jak zwykle. – powiedział już ze swoim zgryźliwym uśmieszkiem mówiącym „znowu jestem górą”. – Chcę pomóc jak przyjaciel przyjaciółce. To wszystko.
- W każdym razie dziękuję. Zawiozę Cię do siebie i pokażę, gdzie co jest. Potem wrócę tutaj na spotkanie. Postaram się, żeby nie trwało długo. – mówiła spokojnie, ale przez głowę przechodziło jej tysiące myśli. Dlaczego on tak naturalnie…? Co się stało House’owi? Nigdy taki nie był. Brak żartów z jego strony, zero pytań. Po prostu pomoże i nie chce wolnego od przychodni przez pół roku? Po tym załamaniu chyba naprawdę coś mu się poprzestawiało. Nie, to jakiś plan, jakiś kolejny chory pomysł z jego strony. Ale co miała zrobić. Przecież nie miała z kim zostawić dziecka. House jest lepszy niż nikt, a potem sobie jakoś z nim poradzi. Da mu wolne, pozwoli wykonać kilka niepotrzebnych i niebezpiecznych badań wbrew woli pacjenta, opłaci mu adwokata i wszystko będzie ok. Dług zostanie spłacony.
- Dobrze, więc jedźmy już, bo spóźnisz się na spotkanie. – powiedział, podnosząc się z kanapy i spoglądając z uśmiechem na przyjaciela, który obserwował całą sytuację z niekrytą satysfakcją. Otworzył drzwi, przepuszczając Cuddy przodem tak, żeby móc obserwować jej tyłek w dopasowanej jak zwykle spódnicy. Boże, jaka ona jest piękna! – pomyślał i zamknął za sobą drzwi od gabinetu Wilsona.


Ostatnio zmieniony przez alhambra dnia Pon 13:21, 16 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz



PostWysłany: Nie 16:36, 15 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Niezłe, czekam na dalszą część :lol:



_________________

PostWysłany: Nie 17:01, 15 Lis 2009
Ugabuga
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 10 Lis 2009
Pochwał: 1

Posty: 93

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

HA ! Świetne :D Ja chce ciąg dalszy !!!!!!! :)



_________________

PostWysłany: Nie 17:10, 15 Lis 2009
inka106
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 27 Cze 2009

Posty: 82

Miasto: Głogów
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No,no no :D Zrobiło się bardzo ciekawie.
Już nie mogę się doczekać cd :wink:



PostWysłany: Nie 17:26, 15 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony PART II

Cuddy czuła wzrok House’a na swoich pośladkach, ale już od dawna jej to nie przeszkadzało. Właściwie to nigdy jej nie przeszkadzało, ale od jakiegoś czasu przestała zwracać mu na to uwagę. Lubiła czuć jego wzrok wlepiony w siebie. Był jak dotyk pełen miłości i pożądania. Zawsze był jej kimś bliskim. Miała teraz co prawda Lucasa, ale stary zgryźliwiec House… Był jedyny w swoim rodzaju. Mężczyzna, który pociągał ją od zawsze, za którym szalała. Kompletnie nieodpowiedzialny i nienadający się na partnera, ale miał coś w sobie. I te jego błękitne oczy, które przeszywały człowieka na wylot. Potrafił tak na nią spojrzeć, że z trudem opanowywała się, żeby go nie pocałować, przytulić, oddać mu się w szpitalnej windzie. A teraz szedł za nią i wciąż patrzył. Nie musiała się odwracać, żeby wiedzieć gdzie i w jaki sposób patrzy. Znała już bardzo dobrze House’a i każde jego spojrzenie.
Wsiedli do windy. Zostali zupełnie sami. Napięcie wzrosło. Wypadało coś do niego powiedzieć, ale co w tej sytuacji? Czuła się głupio, że wykorzystuje go do opieki nad dzieckiem, chociaż ostatnio tak go zlekceważyła. W ogóle nie brała pod uwagę opcji, żeby właśnie House opiekował się Rachel. Zdecydowanie był ostatnia osobą, o której by pomyślała w tej sytuacji. Ale skoro już się zaoferował, jakby nigdy nic… Może rzeczywiście chciał pomóc jak przyjaciel przyjaciółce. Sam to powiedział. On na pewno nie roztrząsa wszystkiego tak jak ona. Pewnie zapomniał już zupełnie o tamtej niezręcznej sytuacji, nawet nie wziął jej sobie do serca. W końcu nie powiedział jej przecież, że chce z nią być. Skąd ona wzięła ten pomysł, że on coś do niej czuje, że chce czegoś więcej? On tylko powiedział, że kiedyś chciał się odezwać, wytłumaczył się. Ale to nie znaczyło, że teraz czegoś więcej chce. W końcu już rozmawiali o jego halucynacjach i House sam urwał łeb sprawie. To była tylko jego fantazja, która nic nie znaczyła. Byli tylko przyjaciółmi, jak od lat.
- Dziękuję, House. – powiedziała krótko, kiedy dotarli już do jej domu, obdarzając go najcieplejszym uśmiechem świata. W jej oczach nie było już zażenowania ani niepokoju. Była mu wdzięczna, że jej pomaga, czegokolwiek nie chciałby w zamian. – Mam nadzieję, że wrócę jak najszybciej i Rachel nie wymęczy cię zanadto. Potrafi dać w kość. – zażartowała.
- Nie dziękuj mi co chwilę, tylko pokaż co i jak, a potem wracaj do szpitala na to spotkanie. My damy sobie radę. Prawda, Rachel? – Zwrócił się do małej uśmiechniętej dziewczynki siedzącej w łóżeczku. Wyglądała tak słodko, że gdyby nie wiedział o adopcji, pomyślałby, że ma to po Cuddy.
Cuddy pokazała, gdzie co jest, kiedy i co ma dać małej. Kanapy i telewizora nie musiała pokazywać, bo House bardzo szybko rozgościł się w jej salonie i zaprzyjaźnił z pilotem od TV. Posadził dziecko na podłodze tuż koło swoich nóg, w pobliżu porozrzucał kilka zabawek, które sprzątnął z pokoju Rachel.
- Co ty tu masz, co mała? – spytał dziwacznym tonem Rachel, podnosząc dziwnie wyglądającą i wydającą przerażające go dźwięki zabawkę. – O, Boże! To gra! Jak ty możesz tego słuchać. Będę musiał pokazać ci kilka lepszych kawałków. – zażartował już w swoim stylu – Nie pozwolimy, żeby mamusia wypaczyła twój słuch. Trauma z dzieciństwa pozostaje na całe życie, wiesz?
Cuddy spoglądała jeszcze chwilę na ten słodki widok. House i dziecko. Cóż za niefart, że się spieszy i nie ma czasu szukać aparatu fotograficznego. Tę chwilę należało uwiecznić. Zabrała szybko dokumenty, torebkę i wybiegła z domu, myśląc czy House aby na pewno podoła zadaniu, czy nie podpali domu, nie zgubi dziecka, nie da mu alkoholu, itp. To wszystko pasowało do niego. Nigdy nie miał pod opieką dziecka. Chyba nawet nie lubił dzieci. Nigdy nie zabiegał o kontakt, nawet dorosłych zawsze unikał, co dopiero dziecko. Cóż, ma najlepszą okazję, żeby spróbować tak obcej rzeczy jak opieka nad dzieckiem.
Spotkanie ciągnęło się dla Cuddy w nieskończoność. Myślała tylko o tym, co dzieje się w domu, że zostawiła Rachel pod opieką najbardziej nieodpowiedzialnego egoisty, jakiego znała. Boże! Czy ona była aż tak zdesperowana. Chyba tak. Była odpowiedzialną panią dyrektor szpitala. Musiała dbać o wizerunek swój, szpitala i oczywiście o kasę szpitala. A ten darczyńca był zawsze niezwykle hojny. Nie mogła przecież trzeci raz przełożyć spotkania. To byłoby już nieprofesjonalne. Przecież musiała być rozsądna i dyspozycyjna, chcąc zachować dobrą opinię i posadę. Trudno, musiała tak postąpić, chociaż miała mnóstwo obaw. Ale chyba House wie, że gdyby coś stało się dziecku, ona nigdy mu tego nie daruje. Zabije go, wypruje flaki, gorzej. Więc może zachowa odrobinę rozsądku?
Spotkanie dobiegło końca. Cuddy, nie czekając więcej na nic, spakowała dokumenty do torby i wybiegła z gabinetu. Biegiem do samochodu, potem szybko przemierzyła ulice miasta i wreszcie dotarła pod swój dom. Spojrzała z niepokojem w okna. Odetchnęła, gdy nie stwierdziła pożaru, wizyty policji ani żadnych innych złych oznak. Było ciemno. Tylko w salonie świeciła się lampka i chyba grał telewizor. Lisa otworzyła drzwi i cichutko weszła do środka, bo w domu było zupełnie cicho. Zajrzała najpierw do pokoju małej. Rachel spała jak aniołek. Przebrana, chyba nawet wykąpana, najwidoczniej nakarmiona, bo obok stała prawie pusta miseczka po kaszce. Czyżby House miał jakieś doświadczenie w opiece nad dziećmi? Nie. Może w takim razie miał tu kogoś do pomocy? Czy to możliwe, żeby taki nieodpowiedzialny dupek zajął się tak dobrze jej córeczką? Przecież ona chciała tylko, żeby posiedział z Rachel, w miarę możliwości nakarmił, bo dziecko musi coś jeść, spojrzał jak się bawi, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Ale żeby zaraz kąpać, przebierać i położyć do łóżeczka? Przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Pomimo wieloletniej znajomości potrafił ja tak zaskoczyć. Człowiek uczy się o drugim człowieku całe życie.
Niewiele myśląc, skoro Rachel spała tak słodko, Cuddy postanowiła zajrzeć do House’a. nawet nie zareagował jak weszła do domu, więc chyba śpi. Weszła do salonu i w półmroku zobaczyła swojego najlepszego diagnostę śpiącego na jej kanapie. Pozycja wpółleżąca, ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, głowa opadała mu na bok. Wyglądał tak spokojnie, tak pięknie.
- Gdybyś tylko był inny, gdybyśmy mogli… Chciałabym móc patrzeć tak na ciebie codziennie. – powiedziała cicho sama do siebie, ale szybko skarciła się za to w myśli. Przecież zakończyli już podchody. Nie mogą się tak mijać w swoich oczekiwaniach ani chwili dłużej. Wszystko było jasne. House wybrał samotność, a ona… Lucasa, przynajmniej tak jej się wydawało, że tak trzeba, że miłość przyjdzie. Lucas był mężczyzną, na którego mogła liczyć. Dbał o nią, dobrze rozumiał się z dzieckiem, chciał być z nimi. To nie była miłość, ale rozsądek. Ale Lucas był przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną, więc na uczucie trzeba po prostu poczekać. Przecież jeśli z nim będzie, na pewno go pokocha.
Cuddy wyciągnęła z szafy koc i nakryła nim Grega. Nie chciała go budzić. Wyglądał tak niewinnie i rozbrajająco. Zgasiła lampkę telewizor i poszła do swojej sypialni. Dzień był długi i wyczerpujący. Chciała wskoczyć pod prysznic, zmyć z siebie wszystko i jak najszybciej położyć się spać. Weszła do sypialni, tylko lekko przymykając drzwi…



PostWysłany: Nie 17:53, 15 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Greg ma na prawdę dobre podejście do dzieci :D
Fajnie piszesz i masz świetny pomysł :]



PostWysłany: Nie 18:09, 15 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Faj nie, że Ci się podoba. Przepraszam, że zniekształcam House'a, robiąc z niego trochę jakby rycerza w lśniącej zbroi, ale taki już mam pomysł :D W końcu House w 6 sezonie jest jakiś inny...



PostWysłany: Nie 19:51, 15 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No House się zmienił i to na plus :D
A w twoim fiku on pasuje taki :P



PostWysłany: Nie 20:58, 15 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

ciekawe co będzie z tymi lekko przymkniętymi drzwiami? :hmmm:



PostWysłany: Nie 23:13, 15 Lis 2009
brzozatkd
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 06 Paź 2009

Posty: 16

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Oooo... Widzę +18. Będzie się działo :twisted: .



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Pon 17:05, 16 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja chce ciąg dalszy :P !!!!!! Nie lubie czytać takich nie dokończony ficków ;)

Dodano 52 sekund temu:

O przepraszam :P ie zauważyłam part 2
biore sie za czytanie :D:D

Dodano 17 minut temu:

Jak już wspomniałam w roztargnieniu :P wczesniej ... czekam z niecierpliowscia na nastepna czesc twojego ficka :D
Świetnie sie czyta ... :)



_________________

PostWysłany: Pon 17:54, 16 Lis 2009
inka106
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 27 Cze 2009

Posty: 82

Miasto: Głogów
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony (+18) PART III

Mówisz i masz ;-)


Wzięła szybki prysznic i marzyła już tylko o ciepłym łóżku. Wyszła z łazienki owinięta luźno szlafrokiem. Podeszła do szafki koło łóżka, żeby wyciągnąć z niej koszulkę do spania. Była tak zmęczona i rozkojarzona, że nie dostrzegła stojącej w uchylonych drzwiach sypialni postaci. Zupełnie nieświadoma obecności diagnosty szykowała się do spania.
House zamierzał wejść, żeby się pożegnać. Światło w korytarzu było zgaszone, tylko w sypialni Cuddy zapalona była lampka nocna. Kiedy zbliżył się do drzwi, zamurowało go. Cuddy wychodziła właśnie z łazienki. Była jeszcze mokra, owinięta tylko niedbale szlafrokiem. Nawet tak grube ubranie jak jej szlafrok podkreślało jej idealne kształty. Postanowił zostać w drzwiach i podziwiać jeszcze chwilę w spokoju. Boże, jak on marzył, żeby tak wejść i zedrzeć z niej to wdzianko. Ona we wszystkim wyglądała pięknie. Była niewątpliwie najpiękniejszą kobietą, jaką znał. I nie chodziło tylko o jej idealne ciało, jej przepiękne czarne loki, spadające na ramiona, jej nieziemski uśmiech, błysk w oczach. Jej piękno to było również to, co mówiła, jak mówiła. Bez wątpienia była jedyną kobietą, która potrafiła go okiełznać, którą szanował, podziwiał i … kochał? Tak, to chyba było odpowiednie określenie tego, co do niej czuł. Całe życie skrycie pragnął jej ciała. No, może ciała pragnął nie tak znowu skrycie, jakby tak przeanalizować ich relacje przez ostatnie dwadzieścia lat. Ale nigdy nie przyznawał się do tego, że pragnął jej nie tylko jako kobiety do łóżka. Tylko lisa go rozumiała, umiała rozśmieszyć i była na tyle silna, żeby się z nim przekomarzać. Oboje uwielbiali przecież te gierki między nimi. Tylko z nią się tak dobrze czuł. Żadnej kobiety nie podziwiał za inteligencję i osiągnięcia jak Cuddy. No i tylko jej pozwalał sobą rządzić. W końcu była jego szefową. Niestety był jeszcze Lucas i to był najmniej odpowiedni moment, żeby cokolwiek zmieniać. Cuddy miała prawo do normalnego życia, szczęśliwego związku. Ona jak nikt inny na świecie zasługiwała na piękną miłość, idealną. A co on mógł jej dać? Czy mógł jej dać jakąkolwiek gwarancję, że będzie pięknie. Nie. Życie z nim byłoby udręką, pasmem niekończących się gierek i rozczarowań, rzeką łez. A tego dla niej nie chciał. Zasługiwała na kogoś lepszego. Skoro miał być nim Lucas, skoro było jej z nim dobrze, to nie miał wyboru. Musiał się z tym pogodzić.
Stał tak i wlepiał w nią te swoje lubieżne, cudownie błękitne oczy. Pożerał ją wzrokiem. Kiedy stała tyłem do niego i wyciągała koszulkę z szafki, nachylona nad łóżkiem, szlafrok zsunął jej się z ramion. Cuddy wciąż niczego nieświadoma nie poprawiła go nawet, więc House mógł patrzeć na jej jedwabną piękną skórę nagich ramion. Czuł jak podniecenie bierze górę, władzę nad nim przejmują jego rządze. W nogawce zrobiło się ciaśniej. Z trudem panował nad sobą, żeby nie wejść tam i nie rzucić jej na łóżko, całując każdy centymetr jej idealnego ciała, dotykając jej delikatnej skóry. Wtedy Cuddy zrzuciła z siebie szlafrok szybkim ruchem. Stała przed nim zupełnie naga, piękna, cudowna. Oniemiał. Kiedy wzięła koszulkę do ręki, House dotychczas opierający się lekko o framugę drzwi, osunął się na niej, dając tym samym znać o swoim istnieniu. Cuddy odwróciła się spłoszona i wyrwana z zamyślenia.
- Myślałam, że śpisz. – powiedziała speszona, gwałtownie próbując się ubrać. Ale im szybciej chciała to zrobić, tym bardziej niezdarnie jej to wychodziło. – Nie umiesz pukać?
- Spokojnie, widywałem już nagie kobiety. Może nie z tak wielkim tyłkiem, ale też niezłe.- uśmiechnął się tak, jak to tylko on potrafił, lubieżnie i z tym błyskiem w oku. Nie była w stanie się nawet za to oburzyć. Był słodki nawet w tych swoich zgryźliwych uwagach. - Chciałem się tylko pożegnać. Drzwi były otwarte.
- No tak, nie zamknęłam drzwi. Idiotka. – powiedziała zła na siebie. Stała tak przed nim nagusieńka, mocując się z koszulką. W końcu udało jej się założyć ubranie i odetchnęła. Stojąc nago przed Gregiem czuła się nieswojo. Ciekawe czemu. Czyżby skrycie marzyła, żeby wykorzystał sytuację, żeby rzucił się na nią, nie zważając na nic? Niejednokrotnie o tym myślała. House był pociągający, męski. Podniecał ją. Czuła jak przeszywa ją dreszcz emocji. Co się dalej stanie? Co House zrobi? Jak daleko się posunie? Boże, co ona ma zrobić?! Spanikowała nagle w myślach. Co on robi w jej sypialni o tej porze? Dlaczego ona stoi jak idiotka?
- Nakarmiłem Rachel, wykąpałem, przebrałem i położyłem spać, jak pewnie zauważyłaś. – powiedział nagle spokojnie, jakby wcale nie stał przez kilka ostatnich minut, podglądając Cuddy jak koleżanki w szatni w szkole średniej. - Starałem się nawet zbyt nie nabałaganić. Szkoda, że to nie chłopak, pooglądalibyśmy pornosy. – uśmiechnął się łobuzersko – Ale poradziliśmy sobie bez tego. Trochę brandy i mała zasnęła jak aniołek.
- House! Ty chyba nie… - poczerwieniała się ze złości.
- Nie, Cuddy, na pewno nie. Straciłaś poczucie humoru czy jak? – oburzył się brakiem zaufania i brakiem poczucia humoru przy okazji.
- Uff… - odetchnęła – Przepraszam, po prostu nie spodziewałam się, że aż tak dobrze sobie dasz radę. Wiesz to małe dziecko…
- Zauważyłem. Nie pasowała na nią moja koszulka. Ale dzięki za przypomnienie. Następnym razem spróbuję z czymś mniejszym. – żartował złośliwie.
- Naprawdę nie wiem, jak Ci dziękować, House. To wiele dla mnie znaczy. Jesteś dobrym przyjacielem.
- Daj spokój. Ostatnio Wilson zanudzał mnie tymi głodnymi kawałkami. Co to jest jakieś reality show? Tacy jesteście łzawi. Blee…
- Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie Ty. – powiedziała szczerze, czule dotykając jego ramienia. Poczuła, jak zadrżał pod jej dotykiem. On zawsze taki silny, stanowczy. Stał już tak blisko. Czuła jego oddech na swojej twarzy. Przeszedł ją dreszcz. Mężczyzna, którego zawsze kochała, stał teraz przed nią w jej sypialni. Ona tylko w skąpej koszulce. Jego oczy przewiercały ją na wylot. Ten wzrok pełen pożądania. Usta głodne, pragnące nasycenia zupełnie tak jak jej.



PostWysłany: Pon 18:44, 16 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo fajny fick. Przecinki w odpowiednich miejscach, co w tutajszych opowidaniach jest rzadkością.
Nie wiem czy przełknę hot-scenę. :wink: Ale mimo wszystko brawo.

margolcia-1984 napisał:
Faj nie, że Ci się podoba. Przepraszam, że zniekształcam House'a, robiąc z niego trochę jakby rycerza w lśniącej zbroi, ale taki już mam pomysł W końcu House w 6 sezonie jest jakiś inny...

dla mnie pomysł dobry. Może przyzwyczai mnie do miłego Grega, który wkrótce na stałe zawita w serialu.



PostWysłany: Pon 18:54, 16 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Przeszedł ją dreszcz. Mężczyzna, którego zawsze kochała, stał teraz przed nią w jej sypialni. Ona tylko w skąpej koszulce. Jego oczy przewiercały ją na wylot. Ten wzrok pełen pożądania. Usta głodne, pragnące nasycenia zupełnie tak jak jej.


:twisted: No to się zrobiło gorąco :D
Jestem niecierpliwa więc nie mogę się doczekać cd :wink:



PostWysłany: Pon 20:17, 16 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No rzeczywiście zrobiło się gorąco ... Czekam na ciąg dalszy :twisted:



_________________

PostWysłany: Sro 18:32, 18 Lis 2009
inka106
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 27 Cze 2009

Posty: 82

Miasto: Głogów
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.07161 sekund, Zapytań SQL: 16