 |
 |
 |
|
 |
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
 |
Spóźnieni kochankowie - opowiadanie na święta :)

Fik inspirowany jednym z opowiadań Marqueza.
Z życzeniami cudownych Świąt Bożego Narodzenia dla Wszystkich tych, którzy to czytają :)
Punktualnie o siódmej wieczorem, Gregory House wsiadł w Long Beach na statek, który miał go zabrać na tygodniowy rejs do Wenezueli. New Jersey, pożegnawszy sędziwego mężczyznę ustami celników, zgotowało mu w tym dniu nie lada niespodziankę: nad miastem unosiła się dziwna poświata, bijąca jakby z serca miasta – nieznana dotąd jego oczom. Utkana ze światła neonów, długich, pomarańczowych promieni zachodzącego słońca, powietrznego pyłu, ciężaru ludzkich oddechów. Miasto lśniło jak najpiękniejszy, mistrzowsko wykonany klejnot.
Gdy tylko rozlokował się w kajucie, postanowił czym prędzej wyjść na pokład. Nie chciał, bowiem przegapić momentu, w którym statek będzie zawijał do portu w Beach Heaven. Z dłońmi opartymi o burtę, spoglądał teraz na pieniące się fale, kapryśnie rzucane przez błękitny ocean. Zamyślił się. Chwile takie, jak ta – chwile ukojenia i ciszy – sprzyjały refleksji, przywoływały wspomnienia. Chłonął je teraz całym sobą.
Ze stanu błogiej nieświadomości wyrwał go jednak głośny huk przewracającego się krzesła i dobiegające zza jego pleców pojękiwania kobiety. Niemal automatycznie obrócił się do niej przodem i podszedł bliżej.
- Nic pani nie jest? – zapytał, wyciągając pomocną dłoń w jej kierunku. Jednak gdy tylko podniosła głowę i oczom emerytowanego diagnosty ukazała się znajoma twarz, mężczyzna umilkł. Zaskoczony, stał teraz niczym posąg z ołowiu, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Reakcja leżącej na drewnianej podłodze kobiety była identyczna. Oboje trwali w niezmienionych pozach przez dłuższą chwilę.
W końcu się roześmiała:
- Cud? Przeznaczenie? Czy może zwykły zbieg okoliczności? – zapytała, gdy ten pomagał jej wstać. - Nie sądziłam, że będę musiała wsiąść na statek płynący aż na sąsiedni kontynent, żeby cię spotkać.
- Zbiegi okoliczności są zbyt pospolite – odparł bez chwili zastanowienia, ujmując ją swoim ciepłym, miękkim głosem – dlatego odrzuciłbym je od razu. Witaj Liso.
Ich spojrzenia znowu skrzyżowały się na dłuższą chwilę. Aż roiło się w nich od pytań, które starał się naprędce ubrać w słowa. „Czy to naprawdę ona?” - w końcu, ostatnimi czasy, nadzwyczaj często zdarzało mu się popełniać pomyłki. Jego bystry umysł nieodwracalnie zmieniał się w przeogromny labirynt, w którym staruszek zaczynał błądzić. Z pomocą przyszła mu jednak fala chłodnego powietrza, która uderzyła go na tyle mocno, że postanowił czym prędzej usiąść. Prawa noga również dała o sobie znać.
- Czy pozwolisz? – powiedział, biorąc swą towarzyszkę po rękę.
Wolnym krokiem podążyli w kierunku najbliższej wolnej ławki.
***
- Siedemdziesiąt lat… Nadal wyglądasz równie dobrze, jak wtedy, gdy widziałam cię po raz ostatni. W tym dniu, w którym się rozstaliśmy – odezwała się wreszcie z szczerością, którą tak często sama sobie wyrzucała. – Wiesz… bardzo często myślałam o tym wszystkim, co zwykliśmy robić razem. O rzeczach, które mogliśmy robić razem, gdyby sytuacja potoczyła się zupełnie inaczej.
- Wciąż myślę o tobie…
Wiatr wreszcie się uspokoił. Dmuchał teraz o wiele łagodniej, delikatnie muskając ich twarze. Twarze, na których upływający czas wyraźnie zaznaczył swoją obecność.
- Nie byłem gotowy do roli ojca, do roli męża. Odpowiedzialność, tak nierozerwalnie przecież z nimi związana, napawała mnie strachem, wręcz przerażaniem… Widziałaś, że nie byłem w stanie tego wszystkiego ogarnąć – spauzował, zmienił ton. – Straciłem gdzieś swój kompas. A bez niego nie byłem w stanie przeorientować swojego życia, Liso.
Wszystko to zabrzmiało zupełnie inaczej, niż chciał. Maksymalnie beznadziejnie. Pożałował, że wypuścił z ukrycia wszystkie myśli, które kłębiły się w jego głowie przez ostatnich dwadzieścia lat. Myśli, których ona nie znała. Myśli, które jego napawały wstydem.
- Co u Joy? – odważył się w końcu zapytać.
- Zupełnie cię nie pamięta – sondowała teraz jego twarz, szukając w niej jakiegoś punktu zaczepienia, miejsca, które zdradziło jego emocje; wskazałoby na stan, który teraz odczuwa. Znalazła je w oczach mężczyzny: niesamowicie błękitnych, głębokich. Oczach, przez które spoglądała teraz radość i ból.
Zamilkła. Spojrzała w stronę morza. Czekała.
- Wiesz… ja też często powracam pamięcią do tamtych chwil, gdy byliśmy razem. Wszystko było wtedy takie nieprzewidywalne, takie szalone, tak niesamowicie piękne.
- Tak, czułam się wtedy taka podziwiana, pożądana. Kochana.
Gdy to powiedziała, spojrzał na nią wzrokiem tak ciepłym, że przyprawił kobietę o niewielki, acz przyjemny zawrót głowy.
- Trzeba pogodzić się z faktem, że tamte chwile już nie wrócą… Dlatego powinniśmy zacząć tworzyć w naszych myślach takie, które znowu będą pierwsze.
Odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem, po czym dodała:
- Pamiętaj, że ja zawsze byłam i jestem tylko twoja.
- Wiedz również, że nikt nigdy nie był, nie jest i nie będzie dla mnie bardziej pociągający niż kobieta, z którą wspólnie spędziłem najpiękniejsze chwile swojego życia. Kobieta, która zna wszystkie moje sekrety, najgłębsze tajemnice… Raj na Ziemi, prawda? – powiedział, wskazując palcem na spadające gwiazdy, oblewające statek tysiącami promieni. Promieni, które sprawiały, że siedząca tuż obok Lisa lśniła teraz, niczym kolejna iluzja.
Gdzieś pomiędzy światem rzeczywistym, a światem wspomnień, biło tylko gorące od miłości serce…
Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Wto 18:47, 23 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
Autor postu otrzymał pochwałę.
|
Wysłany:
Wto 17:30, 23 Gru 2008 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
|
 |
Piekna, nostalgiczna, pisana poetycka prozą bajeczka. Chwyciłas moje serducho i nie chcesz puścić!
Cytat: | - Pamiętaj, że ja zawsze byłam i jestem tylko twoja.
- Wiedz również, że nikt nigdy nie był, nie jest i nie będzie dla mnie bardziej pociągający niż kobieta, z którą wspólnie spędziłem najpiękniejsze chwile swojego życia. Kobieta, która zna wszystkie moje sekrety, najgłębsze tajemnice… Raj na Ziemi, prawda? |
Takie spotkanie po latach. Kiedy wydawało by sie już, że wszystkie drzwi zostały zamknięte, oto nagle otwiera sie okno. To opowiadanie przepełnione jest nadzieją. Dopóki żyjemy, dopóty jest nadzieja, że nie wszystko stracone. Jedna sekunda może wywrócić nasze życie do góry nogami.
Ogarnęła mnie melancholia. Bo z drugiej strony jest to smutne opowiadanie. Bo nikt nie wróci tych 20 lat. Nie da sie ich cofną i naprawić popełnionych błędów. Nie da sie wrócić straconych chwil.
Jak zawsze pięknie i jak zawsze przejmująco! Dajesz do myslenia... Wiem, że jak powróce do tego tekstu za kilka dni, to znajde nowe płaszczyzny, nowe treści, i za to najbadziej cenie to co piszesz...
Ściskam i buziakuje :*
|
|
_________________
Wysłany:
Wto 17:46, 23 Gru 2008 |
|
T.
Mecenas Timon


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Jejku, T... zawsze jak czytam Twoje komentarze, to z jednej strony ciepło mi się robi na serduchu, z drugiej zaś... zastanawiam się, gdzie Ty to wszystko wynajdujesz? Nigdy nie sądziłam, że to, co piszę ma jakieś "drugie dno", czy niesie ze sobą przesłanie. Ot, po prostu fik!
Dziękuję pięknie :* Nie masz pojęcia, jak wiele znaczy dla mnie Twoje zdanie (w końcu jesteś moim pisarskim GURU i moją starszą Sis :D)
|
|
Wysłany:
Wto 17:53, 23 Gru 2008 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Rocket, nie wiem, co mogę powiedzieć.
To było... piękne. Gosz, nawet nie wiem co teraz myślę. Nie wiem.
T. napisała wszystko, co można napisać.
Wiedz, że ja, zwykle nie rozczulająca się nad niczym teraz siedzę w jakimś dziwnym melancholijnym nastroju. I jestem Ci za to wdzięczna.
Ogólnie... Bardzo mi się podobało, jest cuddowne i kocham Cię, Rocket za stworzenie czegoś takiego.
Czekam na coś nowego :D
|
|
_________________
Osoba, która doprowadza mnie do największego szału to ja sama. (J.C.)
Moje [nie]najnowsze dziecko ;) -> Komentarze karmią Wena :D
Huddy w starym stylu -> Wen[ta] jest głodny :D
Wysłany:
Wto 17:59, 23 Gru 2008 |
|
Schevo
Fikopisarz Miesiąca


Dołączył: 22 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 368
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
No i się rozkleiłam...
Rocket - trochę mi żal, że te 20 lat w pewien sposób stracili, ale tyle ciepła i rozumienia jest w tym krótkim opowiadaniu... Czasami człowiek ogląda się wstecz i zastanawia, dlaczego z czegoś zrezygnował, czy drugi raz, mając już to doświadczenie, postapiłby tak samo? Nigdy nie wiadomo - i tak najważniejsze, co zrobi się tu i teraz.
Dzięki za to moje "rozklejenie" i za nostalgię, która mnie ogarnęła. W dużej mierze przygotowania do Świąt, to jedna wielka bieganina - taki hamulec, chwila zastanowienia i refleksji była mi bardzo potrzebna.
:przytul: :prosze:
|
|
_________________
Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...
Wysłany:
Wto 19:18, 23 Gru 2008 |
|
lizbona
Diabetolog


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
A ja nie moge sie poddać teraz melancholi.
Biegam miedzy ciastem w piecu, laptopem a sałatką jarzynową. I dużo roboty jeszcze przede mną.
Ale gdy czytałam robiło mi sie coraz smutniej. Już na samym poczatku okreslenia sędziwy mężczyzna czy emertowany diagnosta wprowadziły mnie w nieznane rejony fikcji serialowej, ale i moje emocjonalne również. Nigdy nie myślalam o tym związku za 20 lat, a nawet jeśli to tylko w kategoriach szczęśliwego stadła z dziecmi.
Nie bójmy się kochac i mówić o tym.
|
|
_________________ ikonka od woźnego rocket queen
FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików
Wysłany:
Wto 22:53, 23 Gru 2008 |
|
Lupus
Kot Domowy

Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 3179
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Uuuuaaaa... Zaskoczyłas mnie i to bardzo... Pozytywnie rzecz jasna. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby wyobrazić sobie House'a i Cuddy za dwadzieścia lat, a nie tak jak w wielu fikach już było - dwadzieścia lat temu.
Stworzyłaś niezwykłą historię odnalezienia się dwóch 'dusz', która swą prostotą i lekkością uświadamia nas w czymś bardzo głębokim.
Naprawdę szczerze gratuluję :*
|
|
_________________ Każdy błąd kobiety jest winą mężczyzny.
Wysłany:
Wto 23:48, 23 Gru 2008 |
|
LicenceToKill
Pulmonolog


Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 11
Posty: 1292
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
super:) strasznie mnie ucieszylo ze wspomnialas o Joy :P
|
|
_________________
<3
Wysłany:
Sro 0:19, 24 Gru 2008 |
|
D.Villa
Student medycyny


Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 1
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
:brawo: to było piękne rocket :przytul:
|
|
Wysłany:
Sro 11:08, 24 Gru 2008 |
|
Pesymizm defensywny
Student medycyny

Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 11
Miasto: Katowice
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Bardzo się cieszę, że Wam się podobało :)
|
|
Wysłany:
Sro 11:54, 24 Gru 2008 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
*rozpłynęła się w zachwycie*
Rocket to było cudowne :mdleje:
Takie z jednej strony bardzo, bardzo smutne, ale z drugiej... Takie idealne. Pokazujące, co rzeczywiście mogłoby się stać za te 20 lat. I nie wiem jak was, ale mnie napawające optymizmem. Bo mimo wszystko, ale przeznaczenie ( :D ) kazało im się spotkać na tym statku :D Cóż może powiedzieć? Wszystko już zostało napisane. Dodam tylko, że bardzo mi się podobało i to opowiadanie będzie ze mną przez całą wigilie :*
|
|
_________________
Wysłany:
Sro 12:37, 24 Gru 2008 |
|
jeanne
Dziekan Medycyny


Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50
Posty: 11087
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Orginalny pomysl, ciekawe wykonanie. Podobalo mi sie, ale mysle, ze ten fick niesie ze soba cala game emocji od melancholijnych poczawszy skonczywszy na ckliwych przepelnionych cieplem. Pozdrawiam rocket :)
|
|
_________________
Ważne, żeby iść. K. Kieślowski
WYZNAJE NIEMODNA WIARE ... WIARE W CZLOWIEKA
Wysłany:
Sro 15:33, 24 Gru 2008 |
|
Karola
Pediatra


Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 2
Posty: 413
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
:o
Świetne.
Bardzo fajnie napisane. Ja bym nigdy chyba nie wpadła w taki wspaniały opis opisania House'a i Cuddy jako 70-80 latków .... Dla mnie super :D
Pozdrawiam i czekam na więcej nowych fików :):*
|
|
Wysłany:
Sro 19:48, 24 Gru 2008 |
|
Wercia214
Pediatra


Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2
Posty: 485
Miasto: Paczyna
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
święta od razu nabrały cieplejszego blasku. Blask - właśnie on promieniował od twojego opowiadania :D. Jestem zachwycona, a moje serduszko grzeje się w tym blasku... Tyle lat... tyle zmarnowanych lat przez rozstanie.... i w końcu zadziałał los... już nie wolno dopuszczać do siebie więcej bólu i nieszczęścia... może jeszcze wszystko da się naprawić.. bo oboje tego chcą, pragną... świetnie to ujęłaś.. życiowa sytuacja i magiczne zakończenie... :zakochany: piękne......... :*:*:*
|
|
_________________
"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"
Banner by Ewel
:zakochany:
Wysłany:
Pią 20:13, 26 Gru 2008 |
|
amandi
Stażysta


Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1
Posty: 148
|
Powrót do góry |
 |
|
 |
Cudnie :) Jak to mówią "Stara miłość nie rdzewieje" :D
Życzę Weny i Czekam na następny fik :) :*
|
|
_________________
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry
Wysłany:
Pią 20:59, 26 Gru 2008 |
|
minnie
Student medycyny


Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 62
Miasto: Szczecin
|
Powrót do góry |
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |