Spadek [u]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

T., trochę mnie tu nie było, bo teraz zwaliły mi się sprawdziany na głowę, ale... o rany. O RANY. O RAAAAAAANYYYYYYY :!: :!: :!: . :D

Zaczęłam czytać twój fik z przyjemnością, pogryzając przy okazji jabłko. Czytało mi się świetnie, znów byłam zachwycona twoją fantazyjną lekkością pisania :*:*... Cuddy milionerką? Wow :):)... pomysł genialny, świeży... wezwała House'a.. no tak, z kim musi to obgadać...

Cytat:
Cuddy obserwowała uważnie reakcje Housa . Jej spokój zewnętrzny, był przeciwieństwem tego, co przezywała w środku. – Chcę, żebyś się ze mną ożenił.
Zapadła chwila ciszy. House patrzył na nia osłupiały. Dopiero po chwili zdołał wykrztusić z siebie cokolwiek.

House zdołał coś z siebie wykrztusić, ja tymczasem ZAKRZTUSIć się jabłkiem! :D wrąbało mnie w krzesło. Dalej akcja potoczyła się szybko - House usłyszał cenę i natychmiast się zgodził....

A druga część? Rozwianie marzeń o hucznym weselu, a potem uroczej, skromnej uroczystości ślubnej... ukochanego mężczyzny? on nim jest, tylko ona o tym nie wie. A potem jej przyszły - fikcyjny mąż przyszedł i boleśnie do niego dotarło "jak mało dla niej znaczy. Że liczy się tylko Joy i spadek, a on ma byc świstkiem papieru. I tanim ;)". Ale to, że zrozumiał, że to jego błąd, że to przez niego...

I - o w mordeczkę :D - Cuddy i House biorą celtycki ;) ślub!! Cuddy i House jadą do zamku w Szkocji!! Na całe 3 dni, podczas których mogą się w sobie zakochać! Pamiętam film z Julianne Moore i Piercem Brosnan'em, gdzie główni bohaterowie - prawnicy, też wzięli taki slub, rozwiedli się, a potem poślubili od nowa. A ich rozwodzący się klienci też pojechali za nimi do zamku i wycofali pozew, bo miłość narodziła się od nowa. Takie zamki mają coś w sobie :D.

T., jestem absolutnie zachwycona. masz niesamowite pomysły, niesamowite wykonanie, nic, tylko oddawać ci poklony :*:*:*:*:*.. nie mogę się doczekać kolejnej części... i masz odjazdowe dialogi :lol: :lol:



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:37, 09 Sty 2009
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To ja może napisze tak: Zgadzam się w pełni z opinią Amandi !!
Twoje Fiki to prawdziwe dzieła literackie !!

House + Cuddy + zamek + Joy + duuużo pieniędzy + ślub[!] = big, big loveee !!
Super pomysł :) Wen sie próżnuje :wink: I dobrze :D
Ma być tak dalej :) bo mi [i nie tylko :wink:] baaaardzo się podoba :)

Ściskam :przytul: I Wena życzę :*



PostWysłany: Pią 22:38, 09 Sty 2009
Wercia214
Pediatra
Pediatra



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2

Posty: 485

Miasto: Paczyna
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To taki mój komentarz bez komentarza.
Nieśmiało przyznaję, że nie mogę skomentowac bo nie przeczytałam.

Rzuciło mi się tylko w oczy, ze twój nowy banerek jest adekwatny do treści fika. Czyli slub, czyli wszytsko pozytywnie, przynajmniej na końcu historii.

Krótka forma ma tę zaletę, ze wstawiasz ją w całosci i mozna się nia cieszyć od razu. Natomiast fiki są nie na moje nerwy. Zawsze pobudzisz moja wyobraźnie i później nerwowo zagladam na forum czy jest kolejna część. Dlatego, jeśli wiesz juz i możesz, to podaj w przybliżeniu ile części zaplanowałaś. Chciałabym wiedzieć ile czasu muszę ćwiczyć swoją słabą silną wolę. Nie wiem czy wytrzymam bo juz mnie korci.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Pią 22:49, 09 Sty 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Obiecuje uroczyście Izabello, że będę wklejać codziennie nową częśc. (no chyba, że wydarzy sie cos niespodziewanego:P) Fik nie bedzie bardzo długi. A teraz zabieraj sie za czytanie:P



_________________

PostWysłany: Pią 22:56, 09 Sty 2009
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No i się złamałam. O ja głupia, zapomniałam, że od jutrzejszego wieczora będę odcięta od netu przez kilka dni.

Oczywiście, że mi się podobało!

I tak jak amandi po przeczytaniu dwóch części przypomniał mi się film chyba „Pozew o miłość”. Między tamtą parą prawników też nieźle iskrzyło, a pobyt w zamku zmienił ich życie.

Co do stylu – nie wypowiadam się bo nie ma co skrytykować, poza tym nie znam się na tym. Dla mnie ważne jest aby słowo pisane nie zakłócało mi tego co odbieram czytając.

Co do pomysłu – od początku intrygujący.
Na początku trochę nostalgii, ze nigdy nie wracali do tego co się wydarzyło, że zostały im tylko ukryte spojrzenia. Potem Cuddy trzeźwo myśląca o zabezpieczeniu córki i to brzydkie słowo na k (czy ona w ogóle w serialu kiedyś przeklęła?) no i szybki wybór kandydata, mimo, ze traci w ten sposób swoje młodzieńcze marzenia o pięknym ślubie. Choć w swojej podświadomości, jak każda kobieta, czuje, że to będą niezapomniane chwile. To końcowe porozumienie bez słów też jest dla niej wskazówką.
I jeszcze jedno. To opowiadanie jest z punktu widzenia Cuddy. I super. Ale tak mnie korci żeby wiedzieć co pomyślał House kiedy Cuddy zaproponowała mu małżeństwo w 1częsci. Jego odpowiedź była bardzo housowska, ale przecież nie skusiły go tylko pieniądze. Prawda?



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Sob 1:42, 10 Sty 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Za korekte i pomysł na tytuł szczególne podziękowania dla mojej nieocenionej Sis -Rocket :*

Cześć trzecia: Rozważna i Romantyczny

Edynburg powitał ich deszczem. Wilgotne, zimne powietrze, przeszywający do szpiku kości wiatr i zmęczenie całonocnym lotem sprawiało, że obydwoje nie byli w najlepszych humorach. House stał się jeszcze bardziej marudny niż zwykle i co chwilę dawał wyraz swojemu rozdrażnieniu. Lisa Cuddy postanowiła znosić to cierpliwie, widząc katem oka, jak co chwilę masuje nogę. Widać, odczuwał niedogodności podróży tym bardziej dotkliwie. Ona również marzyła jedynie o gorącej kąpieli i miękkim, pachnącym łóżku. Niestety, czekała ich jeszcze długa podróż samochodem.

Wysoki, barczysty Szkot, z widocznie zaokrąglonym piwnym brzuchem, który skazał ich na piętnastominutowe czekanie w deszczu, pojawił się wreszcie z pękiem kluczy w pulchnej dłoni. Patrząc na groźną minę Housa, Cuddy czekała tylko, aż wypali z jakimś złośliwym tekstem, niwecząc ich szansę na szybki wynajem samochodu. Po krótkiej chwili postanowiła, iż nie da mu takiej możliwości - podeszła szybko do mężczyzny i wzięła od niego odpowiedni klucz.

- Dziękuje panu bardzo, zgodnie z umową, pojawimy się za cztery dni – powiedziała, uśmiechając się nieznacznie.

- Przyjemnej podróży życzę – odpowiedział uśmiechając się ciepło, tak jakby padający deszcz i chłód nie robił na nim najmniejszego wrażenia – choć pani przyjaciel nie wygląda na zachwyconego. Chyba będzie musiała pani go trochę rozgrzać… - spojrzał znacząco w kierunku Housa, ukazując w szerokim uśmiechu garnitur mleczno białych zębów.

- Dam sobie z nim radę – odpowiedziała tylko i odwróciła się w stronę czekającego samochodu.


***

Armadale Castle usytuowany był nad samym brzegiem morza. Jego wysokie, wzniesione z kamienistych bloków mury, wyłaniały się niemalże z ciemnej toni spienionej wody, tworząc z nią jednolita, harmonijną całość. Z pozostałych stron otoczony był bujną roślinnością, tak jakby sama natura chciała wchłonąć z powrotem ten, wydarty ludzka ręką, kawałek ziemi. Tylko przed fasadą, zwieńczoną wielką żelazną kratownicą, rozpościerał się dziedziniec z przylegającymi do niego, doskonale utrzymanymi ogrodami. Ten zapierający dech w piersiach obraz, wyłonił się przed oczami dwójki Amerykanów, których samochód z trudem wspiął się wreszcie na szczyt pagórka. Lisa Cuddy zwolniła odruchowo, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Widoczna w oddali forteca, otoczona wszechobecną zielenią i zatopiona w nisko spoczywającej mgle, miała stać się jej własnością. Nawet House wydawał się być poruszony.

- No no… - wymruczał z uznaniem – ta kupa gruzu, znacznie bardziej do ciebie pasuje, niż słodki domek w New Jersey. No i na sabaty będziesz miała bliżej…

- Ta kupa gruzu to moje 90 milionów – odparła z satysfakcją i nacisnęła pedał gazu.

***

Kiedy tylko pojazd zatrzymał się na dziedzińcu, masywne drzwi zamku otworzyły się, a w ich kierunku zbliżył się szybkim krokiem wysoki, szczupły mężczyzna w czarno złotej liberii. Z galanterią otworzył administratorce drzwi samochodu, po czym pomógł jej wysiąść.

- To tyle jeśli chodzi o szacunek dla kalekich geniuszy… - wymruczał House, gramoląc się z auta.

- Najmocniej przepraszam Sir. Nie wiedziałem, że jest Pan …ekhm… chromy… - wycedził nienaganną angielszczyzną.

- Proszę się nim nie przejmować. Jesteśmy trochę zmęczeni podróżą – Cuddy próbowała wytłumaczyć zgryźliwość Grega.

- Seks w tak ciasnym samochodzie bywa męczący - rzucił House, z lubością przyglądając się zgorszonej minie mężczyzny i jasnej purpurze wykwitającej na policzkach Lisy.

- Jestem Ethan McDonald, majordomus i zarządca hotelu zamkowego. Miło mi Państwa gościć – przedstawił się mężczyzna, ignorując skandaliczne stwierdzenie swojego przedmówcy.

- Lisa Cuddy, a to Greg House, mój narzeczony – brunetka dokonała szybkiej prezentacji.

- Jestem do Pani dyspozycji, apartament już czeka.

- Nie wątpię, że jesteś do jej dyspozycji! Zaprowadzisz nas w końcu do środka, czy mam czekać aż wleziesz mojej przyszłej żonie w dupę i zobaczysz, co jadła na śniadanie? – warknął House coraz bardziej poirytowany przedłużającym się powitaniem.

- Proszę za mną - Ethan McDonald rzucił w jego kierunku mordercze spojrzenie. „Jak tak piękna i ciepła kobieta mogła wychodzić za takiego gbura?” – przemknęło mu przez myśl.

- Przepraszam za niego… bardzo cierpi z powodu nogi… nie wiem, co w niego wstąpiło… -Lisa próbowała tłumaczyć zachowanie diagnosty, tak jak zwykła tłumaczyć go w szpitalu, przed wściekłymi pacjentami.

- Nic się nie stało, Madam… - odrzekł tylko majordomus, prowadząc administratorkę w kierunku drzwi. Nie do niego należało ocenianie gości hotelowych… taka praca…

***

- Co w ciebie wstąpiło! Jak tak dalej pójdzie, to nikt nie uwierzy, że jesteś moim narzeczonym! - gdy tylko znaleźli się w apartamencie, Cuddy natychmiast wybuchła, skrzętnie do tej pory tłumioną wściekłością. Nie możesz, choć raz być trochę milszy?!

- Wręcz przeciwnie. Jestem mężczyzną, mężczyzna musi zaznaczyć teren. Widziałaś jak ten idiota się patrzył na ciebie? Jako twój narzeczony powinienem być zazdrosny. I to właśnie zrobiłem!

- Zaznaczyć teren? Może jeszcze mam być ci wdzięczna, że mnie nie obsikałeś?! - z jej oczu biła prawdziwa wściekłość. Przez tego kretyna, cały jej plan mógł legnąć w gruzach. Za każde takie zachowanie twoja działka spada o 100 tys. patyków, zrozumiałeś?

- A za każda twoją jędzowatość wzrasta o 200. Wisisz mi już milion sto – House odbił piłeczkę. Skoro już ma brać udział w tym wariactwie, to niech przynajmniej na tym coś zyska. W chwilach takich jak ta, zupełnie nie rozumiał kobiet. Robił to dla powodzenia misji, a ona robiła mu przez to wyrzuty.

Cuddy odetchnęła głęboko kilka razy, czekając aż opuści ją zdenerwowanie. Może jej reakcja była za ostra. W końcu, nie może wymagać, żeby nagle się zmienił. To był House. Cały House. Czego innego się spodziewała? Że będzie wpatrywał się w nią błędnym wzrokiem i wzdychał jak zakochany uczniak? Nie powiedziała już nic, otwierając wielką walizę w poszukiwaniu kosmetyczki.

House wyjął z kieszeni marynarki małe pudełeczko i stanął za nią, czekając aż zwróci na niego uwagę. Serce zabiło mu mocniej. „Idioto, to tylko gra! – upomniał się w duchu. - Tylko gra…” Kobieta wyprostowała się gwałtownie, czując za plecami jego obecność.

- To dla ciebie – powiedział, podając jej zawiniątko.

Kiedy zdała sobie sprawę, co jest w środku, poczuła falę gorąca przepływającą po całym ciele. Jej ręce drżały, kiedy otwierała małe pudełeczko. Złoty krążek z drobnym, brylantowym oczkiem rozbłysnął tysiącem iskierek, pozbawiając kobietę tchu.

- Chyba powinnaś go mieć – wpatrywał się w jej oczy tym swoim intensywnym, porażającym spojrzeniem. Była w nich jakaś tajemnica. I ciepło, które tak rzadko się w nich pojawiało. Tak jakby… tak jakby ta chwila nie była tylko fikcją…

House powoli wyjął pierścionek i ująwszy dłoń stojącej przed nim kobiety, delikatnie wsunął go na palec serdeczny. Jeszcze przez chwilę nie puszczał jej ręki, jakby nie mógł zdecydować się na przerwanie fizycznego kontaktu. Ku własnemu przerażeniu, poczuła jak ten nieśmiały dotyk wywołuje u niej dreszcz pożądania, przebiegający teraz po całych plecach… Przez chwilę miała wrażenie, że chce ją pocałować. Jego wzrok przeniósł się na jej wargi, lekko rozchylone, zapraszające. Oblizała szybko spierzchnięte usta.

- Dziękuje, że pomyślałeś o tym – wykrztusiła przez zaciśnięte gardło.
Czar prysł. Nagle obydwoje spadli z hukiem na ziemię. Rzeczywistość wróciła z pełnym inwentarzem.

- Drobiazg, doliczę do rachunku – powiedział House, puszczając jej dłoń. Odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.

Armadale Castle



_________________

PostWysłany: Sob 15:59, 10 Sty 2009
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ś W I E T N E ! Pokochałam Twojego fika całą mocą tego kawałka mięsa, który został mi zaaplikowany po lewej stronie :serducho:

Pisz dalej, Sis i nie trzymaj mnie dłużej w niepewności! Jeśli mam paść na zawał, to wolę z wrażenia, aniżeli z niezaspokojonej ciekawości ;)



PostWysłany: Sob 16:06, 10 Sty 2009
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

O Matko ...... ale to jest ... takie ...lekkie .... piękne....cudowne ....
Zapiera dech w piersiach ...
Scena w której House wręcza Cuddy pierścionek ... :serducho:
Wogóle... opis zamku.... piękny
Złośliwość House'a zachowana :wink:
Cudne .. fenomenalne !!

Cytat:
Obiecuje uroczyście Izabello, że będę wklejać codziennie nową częśc.

Trzymam za słowo :wink:
A ja przyrzekam, że każdą część przeczytam. I wierzę, że każda będzie mnie na nowo zachwycać.
Pozdrawiam. I Wena życzę :*



PostWysłany: Sob 21:00, 10 Sty 2009
Wercia214
Pediatra
Pediatra



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2

Posty: 485

Miasto: Paczyna
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
House stał się jeszcze bardziej marudny niż zwykle i co chwilę dawał wyraz swojemu rozdrażnieniu. Lisa Cuddy postanowiła znosić to cierpliwie, widząc katem oka, jak co chwilę masuje nogę. Widać, odczuwał niedogodności podróży tym bardziej dotkliwie. Ona również marzyła jedynie o gorącej kąpieli i miękkim, pachnącym łóżku.

Hm... :twisted: nie będę mówiła, jakie wielkie ZÓO przywodzi mi to na myśl... ;)

Cytat:
Chyba będzie musiała pani go trochę rozgrzać… - spojrzał znacząco w kierunku Housa, ukazując w szerokim uśmiechu garnitur mleczno białych zębów.

patrz wyżej :lol:.

Cytat:
Armadale Castle usytuowany był nad samym brzegiem morza. Jego wysokie, wzniesione z kamienistych bloków mury, wyłaniały się niemalże z ciemnej toni spienionej wody, tworząc z nią jednolita, harmonijną całość. Z pozostałych stron otoczony był bujną roślinnością, tak jakby sama natura chciała wchłonąć z powrotem ten, wydarty ludzka ręką, kawałek ziemi. Tylko przed fasadą, zwieńczoną wielką żelazną kratownicą, rozpościerał się dziedziniec z przylegającymi do niego, doskonale utrzymanymi ogrodami. Ten zapierający dech w piersiach obraz, wyłonił się przed oczami dwójki Amerykanów, których samochód z trudem wspiął się wreszcie na szczyt pagórka. Lisa Cuddy zwolniła odruchowo, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Widoczna w oddali forteca, otoczona wszechobecną zielenią i zatopiona w nisko spoczywającej mgle, miała stać się jej własnością. Nawet House wydawał się być poruszony.

świetny opis... miałam wrażenie, jakby ten zamek jawił mi się przed oczami, dostojny, nieporuszony, wionący tajemnicą... Brawo :zakochany:.. a jak zobaczyłam zdjęcie? wypisz, wymaluj... zaczynam zazdrościć Cuddy :D

Cytat:
- No no… - wymruczał z uznaniem – ta kupa gruzu, znacznie bardziej do ciebie pasuje, niż słodki domek w New Jersey. No i na sabaty będziesz miała bliżej…
- Ta kupa gruzu to moje 90 milionów – odparła z satysfakcją i nacisnęła pedał gazu.

Cytując House'a:D, nawet 91 mln w skali rocznej, bo zaoszczędzi się na dojazdy na te sabaty :lol:

Cytat:
- To tyle jeśli chodzi o szacunek dla kalekich geniuszy… - wymruczał House, gramoląc się z auta.
- Najmocniej przepraszam Sir. Nie wiedziałem, że jest Pan …ekhm… chromy… - wycedził nienaganną angielszczyzną.

"Słodkie", staroangielskie "chromy". Na miejscu House'a zabiłabym go wzrokiem jak dziś nauczyciela przeszkadzającego mi spać na lekcji :lol:

Cytat:
- Seks w tak ciasnym samochodzie bywa męczący - rzucił House, z lubością przyglądając się zgorszonej minie mężczyzny i jasnej purpurze wykwitającej na policzkach Lisy.
- Jestem Ethan McDonald, majordomus i zarządca hotelu zamkowego. Miło mi Państwa gościć – przedstawił się mężczyzna, ignorując skandaliczne stwierdzenie swojego przedmówcy.

:D :D coś mi się zdaje, że House i Ethan nie będą mieli za wiele wspólnych tematów, ale wiele okazji do..ykhm... rozmowy? :lol: nie mogę już się doczekać! :twisted:

Cytat:
- Wręcz przeciwnie. Jestem mężczyzną, mężczyzna musi zaznaczyć teren. Widziałaś jak ten idiota się patrzył na ciebie? Jako twój narzeczony powinienem być zazdrosny. I to właśnie zrobiłem!
- Zaznaczyć teren? Może jeszcze mam być ci wdzięczna, że mnie nie obsikałeś?!

Nikt nigdy nie wie, do czego House móglby się posunąć w skrajnej sytuacji :lol:. Normalnie padłam, jak to przeczytałam :D - niepohamowany śmiech (czytaj: dziki ryk :D), męczył mnie przez bite 10 minut :lol:


To, jak House wręczył Lisie ten pierścionek zaręczynowy, ta chwila, w której poczuli się jak odcięci od nagle spowolnionego otoczenia, w ktorej buli tylko ON i tylko ONA... cudownie, niesamowicie opisana... niepotrzebnie się obudzili :( ... że też Cuddy czasem nie może ugryźć się w język ;).

T., geniuszu mój artystyczny, podsyłaj mi tu szybciutko następny odcinek, pliiiiiiiiiiiiiiz :D :*:*:*



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pon 16:52, 12 Sty 2009
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cześć czwarta: Show must go on

Cuddy była wściekła. Za pół godziny mieli spotkanie z wykonawca testamentu, a Housa ciągle nie było. Odkąd wyszedł, zaraz po tym jak dał jej pierścionek, nie pojawił się w apartamencie nawet na chwile. Tak jakby nie zdawał sobie sprawy jak to spot akie było cholernie ważne. Jeśli wykonawca testamentu nabierze jakichś podejrzeń, jeszcze gotów poddać w wątpliwość wypełnienie warunków testamentu, a wtedy czekałby ją długi i żmudny proces w sadzie. A wszystko przez to, że House zapadł się nagle pod ziemie. Zastanawiał się właśnie, czy nie lepiej byłoby iść go poszukać, kiedy drzwi otworzyły się, a House, jak gdyby nigdy nic wszedł do pokoju.

- Czy zdajesz sobie sprawę, że za pół godziny mamy, spotkanie z wykonawcą testamentu?! –poderwała się gwałtownie z fotela.

- Nie sądzę, żebyś dała mi zapomnieć, po co tu jesteśmy –powiedział z ironią, patrząc w jej pełne złości oczy.

- Myślałam, że przygotujemy jakiś plan… uzgodnimy szczegóły. A ty gdzieś znikasz.

- Myślisz, że nie jestem w stanie wiarygodnie, udawac zakochanego w tobie do szaleństwa faceta? – Spojrzał na nia przenikliwie –i w sumie masz racje. Może być trudno komukolwiek uwierzyć, że można zakochać się w takiej zołzie jak ty. –Rzucił uśmiechając się szeroko. Zamknął za sobą drzwi od łazienki, pozostawiając Cuddy w bezbrzeżnym zdumieniu.

Administratorka nerwowo spojrzała na zegarek. Była gotowa już od godziny. Wiedziała, że diabeł tkwi w szczegółach –musi przewidzieć wszystkie ewentualności… musi zadbać o wszystko… Jej spojrzenie zatrzymało się, na otwartej walizce Housa. Stos pomiętych, skotłowanych i wygniecionych ubrań piętrzył się pod samo zamkniecie.”Koszula!” - Pomyślała nerwowo. Przecież on nie może się pokazać w podkoszulku, ani tym bardziej w pomiętej koszuli…

***

Mężczyzna poddał się ciepłemu dotykowi wody, która spływała po jego ramionach, plecach, nogach. Działała na niego jak najlepszy balsam. Odprężająco… kojąco. Przez trzy godziny siedział w zamkowej restauracji, zastanawiając się jak on dał się w to wmanewrować. Pieniądze? To było cos więcej. Jakiś odruch, który kazał mu przystać na to szaleństwo. Jakaś nadzieja… właściwie, na co? Na to, że będą razem? Nie, ta porzucił już dawno. Że wyładują w łóżku? Po części chyba tak. Pragnął jej. A kiedy nadarzyła się okazja, wykorzystał ją, żeby być blisko niej. Był idiotą. Wielkim, gigantycznym idiotą. Wmówił sobie, że skoro mu zaproponowała ta role, to cos to znaczy. Nie poszła do Wilsona, czy kogokolwiek innego. Przyszła do niego. Bo tylko ona był tak wielkim idiota, żeby się na to zgodzić. A teraz patrzył w te jej wielkie, szare oczy, które nie widziały jego. Widziały tylko 90 milionów dolarów. A w zasadzie 89…

***

Usłyszała jak drzwi do łazienki otwierają się. W końcu! Mają 7 minut żeby znaleźć się w zamkowej restauracji. Podniosła głowę, znad prasowanej właśnie niebieskiej koszuli i już miała powiedzieć cos na temat punktualności, kiedy nagle zamurowało ja. House, przepasany w biodrach jedynie białym, hotelowym ręcznikiem, przeparadował przez pokój, nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. Zatrzymał się przy walizce i grzebał w niej chwilę, po czym uniósł triumfalnym gestem szczoteczkę do zębów i wrócił do łazienki, odprowadzony głodnym wzrokiem administratorki. „Czy on zrobił to specjalnie?” –zaświtało w jej głowie podejrzenie. Stała niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Wiedziała nagich mężczyzn. Nie jednego. A teraz czuła się, jak rażona piorunem. Przed oczami nadal miała szeroki tors Housa, na którym lśniły kropelki wody, płaski brzuch, wąską, ciemną ścieżkę znikającą pod białym ręcznikiem, szczupłe, ale mocne nogi, i bose stopy… Greg House, miał zdecydowanie piękne ciało. Mimo wieku, jego sylwetka promieniowała witalnością i ta charakterystyczną, pierwotna męskością, która odzwierciedlała się również w charakterze. Poczuła jak jej ciało przenika dziwne ciepło, które skumulował się teraz gdzieś w dole jej brzucha. Pożądanie.

Do rzeczywistości przywrócił ją smród palonego materiału.

- Cholera jasna! –Zaklęła pod nosem. Na niebieskiej koszuli pojawił się ciemny znak w kształcie żelazka. Bez zastanowienia ukryła zniszczona koszulę pod ubraniami w swojej walizce i szybko wyjęła inną.
Pogniecioną. Było już za późno. Usłyszała jak House wychodzi z łazienki, tym razem już ubrany, wyjął koszule z jej ręki i włożył ja na siebie.

- Jaka jest różnica między koszula prasowaną przez ciebie, a nie prasowaną? –Kiedy zapinał guziki, na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Czy Cuddy przed chwilą nie prasowała mu koszuli?

- Chodźmy, nie mamy czasu. –Administratorka, próbując ukryć zmieszanie pociągnęła diagnostę w stronę drzwi.

***

Bez trudu dotarli do zamkowej restauracji. Była ona dokładna repliką sali jadalnej z początku 17. Na ścianach zawieszono pyszniące się odcieniami złota i purpury plecione ozdobne materiały, przewieszone przez bogato zdobione, pozłacane kandelabry. Stoły, ciągnące się wzdłuż ścian, oddzielone były od siebie kamiennymi donicami, z zasadzonymi w środku niskimi drzewkami. Cuddy zwróciła uwagę na olbrzymi przepych Sali i jej historyczny charakter –każda najmniejsza rzecz; od zdobionych żyrandoli, po różnorakie okazy białej broni, zawieszonej na ścianach, przenosiły spożywających w niej posiłek ludzi, w magiczne czasy późnego średniowiecza.

- Zachwyt w Pani oczach Madam, jest najlepszym dowodem uznania dla tego miejsca. – Zaabsorbowana podziwianiem Sali, nie zauważyła, Ethana McDonalda, który wyrósł przy nich jak spod ziemi.

- Tak, rzeczywiście. Ta sala jest urzekająca. Jak cały zamek. –Cuddy uśmiechnęła się do mężczyzny promiennie.

- Zapewne, zechciałaby Pani omówić szczegóły testamentu. –Mówiąc to, wskazał gestem reki na wolny stolik tuz przy okiennicy.

- Właściwie to czekam na wykonawcę testamentu… - rozejrzała się niepewnie zastanawiając się, skąd zarządcą hotelu wie o celu ich wizyty.

- Oczywiście Madam. Proszę o wybaczenie, nie wspomniałem o tym wcześniej. Ja jestem wykonawcą ostatniej woli Petunii. – Oznajmił uśmiechając się szeroko na widok zaskoczonych min lekarzy.



_________________

PostWysłany: Pon 19:16, 12 Sty 2009
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

T. napisał:
- Myślisz, że nie jestem w stanie wiarygodnie, udawac zakochanego w tobie do szaleństwa faceta? – Spojrzał na nia przenikliwie –i w sumie masz racje. Może być trudno komukolwiek uwierzyć, że można zakochać się w takiej zołzie jak ty.

Myślę, że jak sie mocno wysili, to jakimś cudem uda mu się.
Poudawać :D
T. napisał:
House, przepasany w biodrach jedynie białym, hotelowym ręcznikiem, przeparadował przez pokój, nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. Zatrzymał się przy walizce i grzebał w niej chwilę, po czym uniósł triumfalnym gestem szczoteczkę do zębów i wrócił do łazienki, odprowadzony głodnym wzrokiem administratorki.

Ekhm.... No! Fotkę zrobiłaś? ;)
T. napisał:
- Jaka jest różnica między koszula prasowaną przez ciebie, a nie prasowaną? –Kiedy zapinał guziki, na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

OMG
*padła i leży - nie wiadomo czy da radę się podnieść* :hahaha:
T. napisał:
Ja jestem wykonawcą ostatniej woli Petunii. – Oznajmił uśmiechając się szeroko na widok zaskoczonych min lekarzy.

Oooo... No to pierwszy występ - ten zaraz po przyjeździe, ten z seksem w ciasnym samochodzie - mają już za sobą. Nieźle... :D :D :D

T. - wielbię Cię za Twoje fiki :uscisk:



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Pon 19:30, 12 Sty 2009
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No nieźle :wink:
Co ja gadam .... genialnie !!
Zauroczyłaś mnie tą częścią :) jak i wszystkimi oczywiście :P

Cytat:
- Myślisz, że nie jestem w stanie wiarygodnie, udawac zakochanego w tobie do szaleństwa faceta? – Spojrzał na nia przenikliwie

Nie ma co udawać, przecież jest zakochany :wink:

Cytat:
Do rzeczywistości przywrócił ją smród palonego materiału.

*umarłam* :mrgreen: :mrgreen:

No i teraz musiłabym cytować całą część....:D
Bo oczywiście caaaała była wspaniała !! :):)
Ubóstwiam Twoje Fiki T. :)
Pozdrawiam I Wena Życzę :*



PostWysłany: Pon 20:50, 12 Sty 2009
Wercia214
Pediatra
Pediatra



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2

Posty: 485

Miasto: Paczyna
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nadrobiłam zaległości, każda następna część podoba mi się bardziej. Scena z pierścionkiem - cudowna, wizualizacja zamku też. :D
Z ostatniego fragmentu:
- prasowanie koszuli
*padłam* :mrgreen:
- Ethana McDonald wykonawcą testamentu - to House ma przerąbone

Cytat:
A teraz patrzył w te jej wielkie, szare oczy, które nie widziały jego. Widziały tylko 90 milionów dolarów. A w zasadzie 89…
biedny Greg :(
Czekam z niecierpliwością na cd. :)



PostWysłany: Pon 21:10, 12 Sty 2009
runiu
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 28 Gru 2008

Posty: 101

Miasto: Gorzów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cudne T. !!!!
Uwielbiam jak piszesz :)
Czekam na cd i Wena życzę :*:*:*



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Pon 21:59, 12 Sty 2009
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sis, gdyby w głowach jakiś szalonych Brytoli pojawił się pomysł nakręcenia "Czterech wesel i pogrzebu 2", albo "Bridget Jones 3", to wiem KTO POWINIEN/MUSI napisać scenariusz! :D

...i nigdy nie przebijecie mnie w wielbieniu (fików) T.! :mrgreen:



PostWysłany: Pon 22:10, 12 Sty 2009
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05967 sekund, Zapytań SQL: 15