|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
Spadek [u]
Nowy Fik :) Przyszedł Wen. Trzyma i nie puszcza:) Z dedykacja dla Rocket:)
Spadek
Cześć pierwsza: Miłe złego początki.
- Kolejny pozew – Lisa Cuddy westchnęła ciężko, patrząc na logo znanej Nowojorskiej kancelarii prawnej, widniejącej na kopercie listu. W końcu przecież House, nie wyrobił jeszcze w tym miesiącu swojej normy. Jeszcze około 3 pozwów, 8 skarg i kilkanaście burzliwych rozmów, czekało ja w tym miesiącu. Lepiej było tylko w grudniu, kiedy to ze względu na duża ilość dni wolnych od pracy, statystyki diagnosty nieco spadały.
Rozerwała kopertę i otworzyła starannie złożony papier korespondencyjny. Wraz z kolejnymi linijkami tekstu, po którym szybko przebiegała wzrokiem, jej twarz stawała się coraz bardziej blada, a oddech płytszy. Kiedy doszła do końca, zdawało się, że nie oddycha wcale. Spojrzała jeszcze raz, jakby upewniając się, że trzymany przez nia kawałek papieru nie zniknął niespodziewanie i wypuściła z sykiem wstrzymywane w płucach powietrze.
- O k**wa. – Wykrztusiła z siebie wulgaryzm, który padał z jej ust w wyjątkowych sytuacjach. Ta niewątpliwie do takich należała. Niespodziewanie, ona - Lisa Cuddy, administratorka szpitala Princetone Plainsboro Teaching Hospital, stała się milionerką. No prawie. Ale w tej wiekopomnej chwili to „prawie” nie robiło wielkiej różnicy.
Przed oczami stanęło jej to wszystko, co do tej pory było dla niej nieosiągalne. Nigdy nie brakowało jej pieniędzy, ale odkąd w jej życiu pojawiła się mała Joy, żałowała, że nie ma ich więcej. Nie dla siebie –dla niej. Zdawała sobie sprawę, że lata młodości ma już za sobą, nie będzie wiecznie administratorka szpitala. Dobre zarobki kiedyś się skończą. Prawdopodobnie wtedy, kiedy Joy będzie wyruszać w świat. Najlepsze studia, życiowy start, podróże –to wszystko, czego Cuddy nie miała w młodości, miało się stać przyszłością Joy. Jej zabezpieczeniem na całe życie. Inwestycją. Czy jakiś drobny „warunek” może stanąć jej na drodze? Nie. Zdecydowanie nie.
Myślała intensywnie, wpatrując się w kawałek papieru, który otwierał jej drzwi do nieznanego świata. W końcu, na jej ustach wykwitł nieznaczny uśmiech. Podniosła słuchawkę telefonu i wykręciła numer asystenta.
- Sprowadź mi Housa. Natychmiast. –Powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu i odłożyła słuchawkę. Czekała.
Po pół godzinie, zobaczyła diagnostę, który zbliża się powoli do jej gabinetu. Przez ostatnie pół roku, od kiedy adoptowała Joy, coś zmieniło się miedzy nimi. Czasem, kiedy myślał, że go nie widzi, wpatrywał się w nią tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Była w nim w tych momentach jakaś nostalgia, może żal, może odrobina źle skrywanej tęsknoty… albo może to wszystko na raz? Kiedy tylko patrzyła w jego stronę, był tym samym Housem, co zawsze –uszczypliwym, błyskotliwym, zabawnym. A do tego, co się wydarzyło między nimi, nigdy nie wracali. Tak jakby nic się nie wydarzyło.
Wszedł bez słowa zamykając za sobą drzwi. Zdziwił ja brak jakiegoś sprośnego żartu rzuconego na wejściu. Usiadł wygodnie na kanapie i przyglądał jej się z zainteresowaniem.
- Sądząc po twojej minie –a wyglądasz, jakby gołąb narobił ci w kieszeń – to stało się cos nadzwyczajnego. Skoro ja tu jestem, to znaczy, że w jakiś sposób mnie to dotyczy. Jeszcze nie wrzeszczysz… więc dla odmiany to coś dobrego… - zamilkł na chwilę analizując swoje spostrzeżenia – obstawiam, że albo wyleczyłem jakiegoś ważniaka i on ci daje kasę, a ja dostaje wolne od kliniki albo masz owulacje i chcesz sexu. Podobno modne jest posiadanie dwójki dzieci. –House skończył swój wywód i patrzyła na administratorkę z satysfakcja wymalowana na twarzy.
- A co byś wolał? – Zapytała uśmiechając się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Najlepiej jedno i drugie. – Stwierdził po chwili, patrząc ostentacyjnie na jej wydekoltowana bluzkę.
- Poniekąd ma to związek z jednym i drugim… - Cuddy obserwowała uważnie reakcje Housa . Jej spokój zewnętrzny, był przeciwieństwem tego, co przezywała w środku. – Chcę, żebyś się ze mną ożenił.
Zapadła chwila ciszy. House patrzył na nia osłupiały. Dopiero po chwili zdołał wykrztusić z siebie cokolwiek.
- Dobrze. Jak Wilson przestanie uganiać się za spódniczkami, Chase modelować włosy, Cameron płakać po każdym pacjencie, który odwali kitę, a Foreman… – zawahał się na moment –a Foreman wyciągnie kija z dupy… tak… wtedy, uznam, że najwyższy czas poprosi cię o rekę… - Był pewny, że ona żartowała. Był pewny, że to jakiś dowcip. Wątpliwości go naszły, kiedy zdał sobie sprawę, że po całej jego tyradzie, Cuddy ma nadal ten sam, nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Fikcyjne małżenswto. Na pół roku. Dostaniesz ćwierć miliona dolarów. – Cuddy jeszcze nigdy w życiu nie była tak pewna tego, co robi.
- Mam założyć frak? Czy smoking? –Zapytał tylko po chwili milczenia.
- Wiedziałam, że się dogadamy. Bądź u mnie o 18. Ustalimy szczegóły.
Pokiwał głową i skierował się do drzwi. Przystanął jednak i odwrócił się do administratorki.
- Dlaczego ja? –Zapytał tylko.
- Szukałam osoby, której ufam na tyle, żeby wiedzieć, że mnie nie wyroluje. I na tyle porąbanej, żeby się zgodziła. –Wyjaśniła. –A ! I nie licz na seks.
- Tylko, jak mnie będziesz błagać. – rzucił z rozbrajającym uśmiechem i wyszedł z gabinetu.
Ostatnio zmieniony przez T. dnia Czw 17:33, 05 Lut 2009, w całości zmieniany 11 razy
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 21:47, 08 Sty 2009 |
|
T.
Mecenas Timon
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Kurcze i co ja mam napisać? *intensywnie myśli*
Fajnie się zapowiada, świetny pomysł i jak zwykle przy twoich fickach uśmiechałam się do monitora
* z niecierpliwością czeka na dalsze części*
:prosze: :prosze:
|
|
Wysłany:
Czw 22:00, 08 Sty 2009 |
|
Arroch
Jeździec Apokalipsy
Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11
Posty: 7916
|
Powrót do góry |
|
|
|
*padła*
Borzesz ty mój. To jest cudowne! *myśli nad jakąś inteligentną treścią komentarza, ale jej nie wychodzi* xD Spadek, fikcyjne małżeństwo (chociaż ja nie sądze, żeby było takie fikcyjne :twisted: ) Huddy i ty jako autorka to przepis na sukces :D Wspaniale się zaczyna i nie mogę się doczekać ciągu dalszego :*
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 22:01, 08 Sty 2009 |
|
jeanne
Dziekan Medycyny
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50
Posty: 11087
|
Powrót do góry |
|
|
|
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!
*leży na podłodze z wrażenia*
To już jest cudne !! Boskie !! Fenomenalne !!
Jee.... jeszcze !! I to już !!
No kurczę,... tak mi sie podoba, że ... ! :D :D :D
Ja Ci sznurek porzyczę i przywiąż se tego Wena !!
Niech nigdy nie odchodzi !!
Ja chem więcej Twoich fików !!!
Super :) Ja się tego nie spodziewałam ... i serio myślałam że Cuddy żartuje, a tu ..... taki zaj..fajny zwrot akcji !!
Jeszcze!
Pozdrawiam!
Jeszcze!
I..
Jeszcze!
Wena życzę :* dużo, dużo !!
|
|
Wysłany:
Czw 22:18, 08 Sty 2009 |
|
Wercia214
Pediatra
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 2
Posty: 485
Miasto: Paczyna
|
Powrót do góry |
|
|
|
Aaaaa! Doczekałam się! :*
Tradycyjnie, nie wiem od czego zacząć, więc przejdę od razu do sedna... Zapowiada się kolejny KAPITALNY fik! Muszę przyznać, że nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak śmiałam! Twój tekst autentycznie rozbawił mnie do łez (klnąca Cuddy, niemoralna propozycja, przemyślenia House'a... Och! Ach! Uch!) - nawet w dzień taki jak dziś, kiedy mój poziom ogólnego niezadowolenia oscyluje w granicach głębokości Rowu Mariańskiego. Anka, posiadasz tak fantastyczną fantazję, tak niesamowite poczucie humoru i taką lekkość "pióra", że kłaniam się w pas i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg, mój Guru :D
I pięknie dziękuję za dedyk :*
|
|
Wysłany:
Czw 22:24, 08 Sty 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
|
|
|
hehehe no tak, twój banerek wszystko wyjaśnia!! Cudo , cudo, cudo cudo ( mogę tak się rozpływać całą noc)
Ale się nie rozpłynę, bo to oznaczłoby , że nie przeczytam kolejnej części :]
|
|
Wysłany:
Czw 22:28, 08 Sty 2009 |
|
Madlen
Onkolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4
Posty: 3092
|
Powrót do góry |
|
|
|
Ło bosz. :D
WOW! :D Tylko tyle moge powiedzieć. Nie mam słów! :D
Czekam na ciąg dalszy! :D
|
|
_________________
avatar by Dwukwiat. :*
banner by Aqua_100. :*
Wysłany:
Czw 22:36, 08 Sty 2009 |
|
madzia
Lekarz rodzinny
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 395
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jak zwykle wspaniałe, jak wszystko co napiszesz, będę z niecierpliwością czekać na cd. :)
|
|
Wysłany:
Pią 13:41, 09 Sty 2009 |
|
runiu
Stażysta
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 101
Miasto: Gorzów Wlkp.
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cześc druga: Kości zostały rzucone.
Lisa Cuddy inaczej wyobrażała sobie swój ślub. Marzyła o wielkim weselu, pełnym kwiatów i przepychu. O kwartecie smyczkowym grającym w trakcie uroczystości, wielkim torcie, a przede wszystkim o panu młodym, który choć w części będzie uosobieniem jej marzeń. Potem ten oraz zaczął się rozmywać. Gdy obchodziła 30 urodziny wystarczała skromna uroczystość, w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół, w ramionach kochanego mężczyzny. Brutalna rzeczywistość zweryfikowała nawet i te, niewygórowane marzenia. Za tydzień o tej porze miała wyjść za mąż za Grega Housa, nie z miłości, a jedynie dla pieniędzy, nie wśród przyjaciół , gdzieś na szkockim zadupiu, w trakcie starego celtyckiego obrzędu, o wdzięcznej nazwie Beltaine. Jej ciotka miała wyjątkowo bujną wyobraźnie.
Kobieta spojrzała na półroczne niemowlę śpiące w łóżeczku. Joy wyglądała tak niewinnie. Spod warstwy małej kołderki widać było tylko drobna główkę, okrytą różową czapeczką. Cały jej świat –taki mały, kruchy i delikatny. Zdany całkowicie na nią. Na jej zaradność i umiejętność radzenia sobie w życiu. Dzięki temu, co zrobi, jej mała księżniczka będzie miała wszystko…
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Czyżby zjawiła się jej przyszły mąż? Uśmiechnęła się do swoich myśli. To może być nawet zabawne. Otworzyła drzwi i zgodnie z przepuszczeniami zobaczyła Housa. Zaprosiła go do środka i wskazała miejsce na kanapie.
- Do rzeczy. Jak już mam się sprzedać, to przynajmniej chciałbym znać szczegóły – rozsiadł się wygodnie i skupił cała uwagę na brunetce.
- Czytaj. –Podała mu list z kancelarii.
Posłusznie wykonał polecenie.
- Ja Petunia Cuddy, pełna władz umysłowych … blablabla … w pełni rozeznając wagę moich czynów … blablabla… a mojej siostrzenicy Lisie Cuddy ofiarowuje zamek Armadale Castle w zachodniej Szkocji, po spełnieniu kilku warunków: rzeczona Lisa Cuddy powinna wyjść za mąż, w najbliższe święto Baltaine, od chwili otwarcia testamentu, w trakcie celtyckiego obrzędu, a następnie wraz z nowo poślubionym mężem, powinni mieszkać w zamku, przez co najmniej 3 dni. Po wypełnieniu tego warunku, Lisa Cuddy stanie się pełnoprawna dziedziczą Armadale… - House zwiesił głos i wpatrywał się w kartkę z niedowierzaniem.
- Wiesz ile wart jest taki zamek? –Wykrztusił w końcu.
- Dziewięćdziesiąt milionów dolarów. – Odpowiedziała rzeczowo – Sprawdziłam.
- A ty chcesz mi odpalić tylko ćwierć miliona? –Poderwał się oburzony.
- Dobra, daje Ci milion i ani grosza więcej.
- Tylko tyle jestem dla Ciebie wart?
- Az tyle wart jest dla mnie spadek. Nie zapominaj, że będę musiała z toba mieszkać pod jednym dachem, to MI powinni dopłacić.
–Uśmiechnęła się do niego drwiąco.
House poczuł się dotknięty, ale za nic w świecie nie dałby po sobie tego poznać. Jakim cudem jeszcze niedawno myślał, że ta kobieta cos do niego czuje? Może i czuła, ale to była przeszłość. Liczyła się Joy i ten cholerny spadek. A czy zasłużył na cos innego? W końcu, to on uciekł z podkulonym ogonem, jak tylko zobaczył jakiekolwiek zainteresowanie z jej strony. Niech będzie to ostatnia rzecz, jaka dla niej zrobi. I dla siebie… Szybko przeliczył w myślach. Milion dolców. Dobrze wiedział na co wyda te pieniądze…
- To kiedy dostąpię zaszczytu zostania twoim pogańskim małżonkiem? –Zapytał w końcu.
- Wcale nie pogańskim, śluby zabierane w trakcie tej ceremonii, są w pełni uznawane przez szkockie prawo. Po pół roku się rozwiedziemy i po sprawie. Święto jest za 4 dni. Pojutrze lecimy do Szkocji. –Oznajmiła pewnym głosem.
- Widzę, że wszystko zdążyłaś przygotować.
- Nic nie poradzę, że moja szalona ciotka Petunia wywinie taki numer –przyznała z ciężkim westchnieniem –nawet nie wiedziałam, że jest taka bogata. Cale życie włóczyła się po świecie… Nie pozostaje mi nic innego, niż spełnić te głupie warunki. Ona całe życie powtarza mi, że muszę w końcu wyjść za mąż, wiec na koniec widać postanowiła mnie do tego zmusić.
- Macie coś wspólnego… - zaśmiał się ironicznie myśląc o tych wszystkich chwilach, kiedy administratorka próbowała go do czegoś zmusić. Widać nie daleko pada jabłko od jabłoni.
- House… - Cuddy nagle spoważniała. Nie chciała, żeby myślał o niej źle. Miało to dla niej znaczenie. Chciała żeby wiedział, dlaczego to robi…
- Wiem Cuddy. – Chyba zrozumiał ja bez słów. Spojrzał tylko w stronę dziecinnego pokoju i już wiedziała, że odgadł jej myśli. – Pewnie zrobiłbym to samo. –zawiesił głos -Nie… ja bym połowę przepił, a połowę wydał na dziwki – roześmiał się, chcąc rozładować napięta nagle atmosferę.
Cuddy spojrzała na niego z nagłym przypływem ciepła. Wiedziała, do kogo się zwrócić ze swoją prośbą. Wiedziała, że mimo wszystkich swoich wad, Greg House był idealnym kandydatem na fikcyjnego męża.
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 14:58, 09 Sty 2009 |
|
T.
Mecenas Timon
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
|
|
|
Świetny fik :)
Bardzo mi się podoba :)
Hmmmm....Szkocja, cudne państwo :)
Czekam na cd i Wena życzę :*
|
|
_________________
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry
Wysłany:
Pią 15:55, 09 Sty 2009 |
|
minnie
Student medycyny
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 62
Miasto: Szczecin
|
Powrót do góry |
|
|
|
Z każdym wersem, ta historia podoba mi się coraz bardziej, ale pewnie doskonale o tym wiesz! :D
|
|
Wysłany:
Pią 16:06, 09 Sty 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
|
|
|
rewelacja!
Cuddy i House na zamku. :peace:
|
|
Wysłany:
Pią 17:14, 09 Sty 2009 |
|
LadyM.
Student medycyny
Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 2
|
Powrót do góry |
|
|
|
Uuuuu T. *klaszcze* Kolejny naprawdę dobry fik w Twoim wykonaniu :)
Kocham Twoje pisanie i z każdym kolejnym swietnym opowiadankiem jestem tego coraz bardziej pewna :)
Bez cierpliwosci czekam na CeDa ;)
Buziaki ;*
|
|
_________________ Każdy błąd kobiety jest winą mężczyzny.
Wysłany:
Pią 18:44, 09 Sty 2009 |
|
LicenceToKill
Pulmonolog
Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 11
Posty: 1292
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lizbona
Diabetolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
|
|
|
*nie potrafi uzbroić się w cierpliwość tak jak lizbona*
*padUa*
T. z każdą częścią zadziwiasz mnie jeszcze bardziej. Jak można tak wspaniale pisać, no jak? :D Pomysł ulokowania ich w zamku - bardzo zÓy :twisted: I nie mogę się do czekać kolejnej części :*
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 19:58, 09 Sty 2009 |
|
jeanne
Dziekan Medycyny
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50
Posty: 11087
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|