Tłumaczenie Inside Actors Studio: PART 1 -
W zasadzie to było tak: byłem kiedyś prawnikiem. I mówiłem,że nadal bym nim był, gdybym nie musiał użerać się z klientami.Ale nie sądzę,że tylko ja tak mam. Myślę,że uniwersalne jest to,że wszyscy musimy użerać się z idiotami w naszych życiach, w naszych zawodach. I oczywiście nigdy nie myślimy,że sami jesteśmy idiotami, ale często nimi jesteśmy. I pomyślałem,że...i sam kiedyś szedłem do lekarza i byłem idiotą. Skręciłem biodro i umówiłem się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, a kiedy się wreszcie dostałem, absolutnie nic nie było źle z moim biodrem.To był szpital uczelniany i zostałem zbadany przez pięciu różnych lekarzy, zupełnie bez przyczyny. I byli bardzo mili,pomyślałem - dlaczego tacy są. Wiedziałem,że kiedy tylko wyjdą z pokoju, będą się ze mnie wyśmiewać. Jak powinni. I pomyślałem,że byłoby ciekawie zobaczyć postać, która wyśmiewa PRZED wyjściem z pokoju.
<pytanie> I miałeś skojarzenie z Sherlockiem Holmsem. House - Holmes, Watson - Willson. Kiedy dodałeś to do całego pomysłu?
Nie wiem dokładnie, ale już bardzo wcześnie. Zawsze byłem wielkim fanem Sherlocka Holmesa. Jest coś wspaniałego w tej postaci i ta postać ma już 100 lat, a wciąż jest niezwykła. Nigdy nie rozwiązywał sprawy, bo zależało mu na klientach. Był dla swoich klientów wręcz niemiły. Im więcej o tym myślałem,tym bardziej zacząłem to łączyć. Stąd imię, House jest Holmesem, a Willson Watsonem.
PART 2:
- jaka była twoja reakcja, gdy przeczytałeś scenariusz "House'a"?
Hugh Laurie: Z wielu powodów czytałem go w specyficzny sposób. Wolno czytam. Do tego zaufali mi tylko z trzema stronami. On tylko tyle wtedy napisał ;) Przefaksowano mi 3 strony, gdy kręciłem film w Namibii w Południowej Afryce. Faksy to też tam skomplikowana sprawa. Dostałem tylko 3 strony i była tam scena pomiędzy Housem i Wilsonem, druga z Housem i Formanem. I poproszono mnie, bym spróbował jako obie postaci - i jako House, i jako Wilson. Przeczytałem opis postaci Wilsona, która brzmiała: "przystojny mężczyzna z twarzą chłopca", coś takiego... <śmiech>
- nigdy tak nie napisałem!
HL: Coś takiego :) I pomyślałem,że nie napracuję się za bardzo nad tą postacią. <śmiech>. A postacią House'a byłem bardzo zaintrygowany. Tak to jest, aktorzy - jeśli mamy tyle szczęścia, żeby dostać scenariusz, czytamy go dokładnie, szukamy szczegółów od początku do końca, ale tak naprawdę aktorzy mają poczucie, czy to będzie do nich pasować, prawie momentalnie, w kilka stron. Czasem w kilka linijek, myślisz- "nie tylko podoba mi się postać, nie tylko mnie intryguje, ale intryguje mnie osoba, która to napisała". Wyczuwasz inteligencję pod tym, zaangażowanie. A to były trzy strony. Mam rację? Ma się takie poczucie, bardzo szybko. A kiedy przeczytałem cały scenariusz, który wtedy nie nosił tytułu "House", był projektem bez tytułu. Zacząłem to, wciąż nie wiedząc, że House jest główną postacią, to byłoby bardzo śmiałe posunięcie - bez porównania - jest "House" i...? W amerykańskich serialach przedtem takie postacie zawsze były drugoplanowe, za wesołkiem z chłopięcą twarzą.Umieszczenie niesympatycznej i problematycznej postaci w centrum było świetną rzeczą, podobało mi się,że on nie chce być lubiany i show nie chce być słodki.
|