|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
|
lizbona
Diabetolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
nimfka
Nietoperek
Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
|
|
|
Rewelacja uśmiałam się nieźle!!! Myślę że w praktyce nie byliby w stanie zrobić takiego fajnego odcinka. :lol:
|
|
Wysłany:
Pią 17:48, 30 Sty 2009 |
|
Marta111
Student medycyny
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 7
Miasto: Poznań
|
Powrót do góry |
|
|
|
Przepraszam, że nie komentowałam na bieżąco, ale niestety sejsja przytłacza i odmóżdża. :(
Wszystkie odcinki są wspaniałe, ale ostatni był cudowny. Wielki spisek wszystkich, reakcja Cuddy i wspaniałe teksty tworzą prawdziwe wielkie arcydzieło, nie można tego było lepiej wymyślić. :mrgreen:
|
|
Wysłany:
Sob 14:18, 31 Sty 2009 |
|
runiu
Stażysta
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 101
Miasto: Gorzów Wlkp.
|
Powrót do góry |
|
|
|
*daje pokłony T.*
padłam.
to jest cudo :mrgreen:
pozdrawiam.
|
|
Wysłany:
Sob 20:40, 31 Sty 2009 |
|
PartyPants
Student medycyny
Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 17
Miasto: House Head (:
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cześć 11; Coś się kończy, coś się zaczyna.
Znalazł ją siedzącą w fotelu z filiżanka herbaty w dłoni. Nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Wpatrzona w tańczące płomienie iskrzącego się w ciemności kominka, pogrążona we własnych myślach, wydawała się być gdzieś bardzo daleko stąd. Mrok, który otulał całe pomieszczenie, kładł się cieniami na jej twarzy i ginął w błyszczących, szarych oczach.
- Pukałem. – Powiedział tylko opierając się o ścianę nonszalancko. Jakby to mogło tłumaczyć jakoś jego wtargniecie do jej domu o 23 w nocy.
- Słyszałam – Odpowiedziała cicho. –A skoro słyszałam i nie otworzyłam, to znaczy, że nie chciałam otworzyć. A to z kolei znaczy, że nie miałam ochoty cie widzieć.
- Długo będziesz mnie unikać? Twoje mieszkanie jest kiepskim miejscem na to. Może lepiej wybuduj schron w ogródku. – dodał z dodał z ironią. Odkąd cała intryga wyszła na jaw, próbował z nia porozmawiać, ale ona robiła wszystko, żeby tego uniknąć. Kto by się spodziewał…
- Gdyby to coś dało… -westchnęła ciężko.
- Czy gdyby… hipotetycznie… to wszystko nie było intrygą szalonego, łysego chirurga plastycznego, też byś się ukrywała? –Zapytał podchodząc bliżej.
- Ale nie jest. - Cuddy podniosła wreszcie zmęczony wzrok na diagnostę. Iskierki żalu tliły się w nich gdzieś głęboko. Ledwo dostrzegalnie. Ale on je dostrzegł. –House! Cały szpital uważa mnie za samotną, rozgoryczona, dziwaczkę, która nie potrafi zadbać o własne szczęście! –Wyrzuciła z siebie łamiącym się głosem.
- A potrafisz?
-Tak! Mam Joy!
- Joy jest tylko dzieckiem, które robi wielkie żółte kupy, śpi i psuje wszystko, co napotka na swojej drodze.
- Macie wiele wspólnego…
- Jak ona ma być szczęśliwa, jak jej matka będzie samotna, rozgoryczona, dziwaczką?
Jego słowa, proste i bezpośrednie zawisły w powietrzu na kilka sekund, aby wkraść się po chwili w myśli kobiety i wzniecić zamęt. Odsunęła je szybko na bezpieczna odległość.
- House, to był tylko żart, ok? –Spojrzała na niego bezradnie –zrobili sobie z nas żart. To wszystko.
- Nie wszystko było żartem Cuddy. Wiesz o tym. –Ta rozmowa była dla niego coraz trudniejsza. Nie sadził, że znajdzie się kiedyś w tak idiotycznej sytuacji. Teraz, kiedy w jego głowie wszystko wydawało się tak proste, kiedy po długiej i bolesnej walce z własnymi pragnieniami, przychodził pokonany ogłosić kapitulacje, nagle nowe przeszkody wyrastały jak grzyby po deszczu. W jego głowie zaświtała niepokojąca myśl. Boże! Do tej pory był przekonany, że po prostu jest zła na cały świat. Że jest wkurzona, bo nie ma spadku, a w dodatku stała się obiektem manipulacji. A może dla niej… może dla niej nie miało to takiego znaczenia jak dla niego? Może robi z siebie idiotę. Może… może wszyscy się mylą, a ona wcale nie potrzebuje jego…
- Dobranoc Cuddy. –Obrócił się gwałtownie i skierował w kierunku wyjścia.
Nieraz słyszy się jak ludzie opowiadają historię, które w rzeczywistym czasie trwały kilka sekund, a w ich świadomości, rozciągają się na niekreślenie długi czas. Mówi się, że czas się zatrzymał, zwolnił, aby człowiek mógł zrobić te wszystkie rzeczy, które opowiadać będzie potem, żeby pojawiły się te wszystkie myśli, zapadły decyzje albo taśma z klatkami życia zdążyła przebiec przed oczami bez przeszkód. To działo się właśnie w głowie Cuddy. W momencie, kiedy zobaczyła oddalającą się postać mężczyzny, a chwilą, kiedy dotarł do drzwi, jej umysł przebiegło tysiące myśli i wspomnień. Wszystkie rozmowy, kłótnie, wspólny śmiech i łzy, smutek i radość, namiętność i wciekłość zalały ja potężna falą odczuć tak rzeczywistych i silnych, jakich nie doznała nigdy wcześniej. Wszystkie one wezbrały gwałtownie i otoczyły ja szczelnie, jakby znalazła się nagle w środku wielkiej mydlanej bańki. Z każdym krokiem mężczyzny, bańka naprężała się i drgała, jakby za chwile miała pęknąć. A ona wiedziała już, że za nic w świecie nie może do tego dopuścić.
- Zaczekaj. –Zawołała z bijącym sercem, wiedząc, że jeśli House przekroczy teraz próg jej domu, nic nigdy już nie będzie takie samo. Zatrzymał się i odwrócił powoli. Cuddy gwałtownie poderwała się z fotela i podbiegła do mężczyzny. Bez słowa przytuliła się do jego piersi i czekała. Ciepło, jakie biło od niego przyniosło jej spokój i ukojenie. W jej nozdrza wdarła się zapach mydła i tego czegoś, tej nieokreśloności, która sprawia, że chcemy ją ze sobą zabrać, gdziekolwiek nie pójdziemy. Kiedy czuła jak silne męskie ramiona obejmują ją mocno, na jej twarzy pojawił się uśmiech. W końcu wszystko było na właściwym miejscu.
Koniec.
Epilog
Greg House stał oparty o parapet ze wzrokiem utkwionym w punkt gdzieś za oknem. Jeszcze jedna sprawa została mu do zakończenia, zanim po ciężkim dniu pracy, zejdzie piętro niżej i zabierze swoją szefową do domu. Ich domu. Kiedy drzwi gabinetu otworzyły się, nie musiał nawet patrzeć, żeby wiedzieć, kto się w nich pojawił.
- Jest w szufladzie pod biurkiem –powiedział.
Łysiejący na czubku głowy, niski mężczyzna podszedł do biurka, otworzył szufladę i chwile w niej grzebał szukając czegoś. Po chwili wyjął małe zawiniątko i rozpakował drżącymi z podniecenia dłońmi. Kiedy dotykał z nabożeństwem kolekcjonerskiego albumu Stonesów, z autografem Jaggera, jego oczy lśniły jak u małego dziecko, które dostało nowa zabawkę.
- Ktoś oprócz nas wie? – zapytał diagnosta, nie odrywając wzroku od okna.
- Nie. – Odpowiedział krótko mężczyzna. –Tylko my.
- Niech tak zostanie. Dzięki. Za wszystko. – House w końcu spojrzał się w stronę lekarza, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. Chris Taub po raz pierwszy widział jak jego szef się śmieje.
|
Autor postu otrzymał pochwałę.
|
_________________
Wysłany:
Czw 17:33, 05 Lut 2009 |
|
T.
Mecenas Timon
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
|
|
|
o ranyyyyyyyyyyyyyyy...... a jednak HOUSE!! Powinnam była się domyślić: co złego.. nnie..... co zÓego, to ON :twisted: :hahaha:... oddać taki album Taubowi? Czyli naprawdę tego chciał.......
Tak, jak tamta rozmowa... to Lisa uciekała, próbowała skryć się przed faktami, światem, rzeczywistością, Gregiem, uczuciami....... a to on musiał przebić się przez ten jej wewnętrzny mur.............. cudownie, że mu się udało, że ona zrozumiała, że żyła dla niego.......... :zakochany:... im bliżej Walentynek, tym bardziej takie dzieła dają więcej nadziei... oby prawdziwej :)...
T., naprawdę podziwiam cię... tym fikiem ugruntowałaś swój poziom :*:*:*, ściskam cię gorąco i pozdrawiam :*:*:* :mrgreen:
|
|
_________________
"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"
Banner by Ewel
:zakochany:
Wysłany:
Pią 17:23, 06 Lut 2009 |
|
amandi
Stażysta
Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1
Posty: 148
|
Powrót do góry |
|
|
|
Pomysłowo. Prawdziwie. Przemawiająco.
Pomysłowo, bo stworzyłaś fik, jakiego jeszcze nie było: nie wykorzystałaś utartych schematów, znanych scenariuszy czy rozwiązań. Zafundowałaś nam mega powiew świeżości i trzymałaś w napięciu do samego końca.
Prawdziwie, bo przemyśleń, czy wyznań House'a oraz Cuddy się nie czyta, tylko się... hmmm... czuje. Podobna sytuacja ma miejsce wówczas, gdy słuchasz zwierzeń najlepszej przyjaciółki, czy przyjaciela.
Przemawiająco, bo bez zbędnych udziwnień. Nie trzeba tracić całych pokładów energii na to, żeby zrozumieć o co właściwie chodzi.
Twój fik jest kolejnym dowodem na to, że jesteś... simply the best w tym, co robisz! A ja miło spędzam dzięki Tobie czas, Sis... :wink: :przytul:
|
|
Wysłany:
Pią 18:39, 06 Lut 2009 |
|
rocket queen
Pumbiasta Burleska
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57
Posty: 3122
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lizbona
Diabetolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
|
|
|
Gdy doszłam do przedostatniego akapitu "- Dobranoc Cuddy - ...' pomyslalam, ze podązasz za Davidem Shore'em, który, jak gdzieś kiedys przeczytałam, nie lubi typowych happy endów i nie planuje dla tej pary białego domku na wsi, wspólnego wychowywania córki i wspólnej drogi w stronę słońca.
Ale później było "-Zaczekaj." i się upokoiłam, ze jednak nie jesteś jak pokręcony David i dałaś nam happy end. Pojawił się napis Koniec i zamknęłam.
I dopiero teraz zauważyłam, że był jeszcze Epilog.
No i pomyślałam, ze jesteś jednak T. troche pokręcona, tak pozytywnie, żeby wymyślić coś takiego. Pełny zaskok. Teraz wiem, ze to mogł być tylko pomysł House, ale ja nigdy o nim nie pomyslałam. Nie sądziłam nawet, ze to mógł byc pomysł kaczuszek. Więcej, ja uwierzyłam w ten spadek, 90 milionów i ciocię Petunię.
Dziękuje ci za te historię. Podpisuje się po recenzją 3 x P by rocket queen
|
|
_________________ ikonka od woźnego rocket queen
FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików
Wysłany:
Sob 0:25, 07 Lut 2009 |
|
Lupus
Kot Domowy
Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 3179
|
Powrót do góry |
|
|
|
Zakończenia piękne, cieszę się, że szczęśliwe, bo tak jak Izabella po tym Dobranoc Cuddy zaczęłam się trochę bać.
Co do epilogu, to przecież takie oczywiste, że to House, to wszystko wymyślił. Tylko czemu nikt z czytających na to nie wpadł? :mrgreen:
Pozdrawiam :D
|
|
Wysłany:
Pon 10:29, 09 Lut 2009 |
|
runiu
Stażysta
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 101
Miasto: Gorzów Wlkp.
|
Powrót do góry |
|
|
|
rewelacyjna ta ostatnia część
tylko w przypadku tej pary to nie ma szans na żyli długo i szczęśliwie więc to dopiero początek historii-ich wspólnej historii
czekamy na więcej :)
|
|
Wysłany:
Pon 17:47, 09 Lut 2009 |
|
Marta111
Student medycyny
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 7
Miasto: Poznań
|
Powrót do góry |
|
|
|
T., możesz oficjalnie zignorować mój komentarz pod "The Tooms". TO jest najgenialniejszy fick, jaki czytałam!!!!!!!!! Bosh, te opisy, po prostu... bomba!!!!!!
|
|
_________________
"Rise and rise again until lambs become lions"
Wysłany:
Wto 16:18, 19 Maj 2009 |
|
matrixa1
Dermatolog
Dołączył: 21 Lut 2009
Pochwał: 6
Posty: 942
Miasto: Legionowo
|
Powrót do góry |
|
|
|
T. Bogini moja :mdleje: :brawo: Super tenfick jest taki prawdziwy. :)
|
|
_________________
Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*
"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"
Wysłany:
Wto 18:57, 19 Maj 2009 |
|
kasia2820
Reumatolog
Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3
Posty: 1087
|
Powrót do góry |
|
|
|
T. J :jupi: esteś Wielka!!!
|
|
_________________
Wysłany:
Wto 21:57, 19 Maj 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|