|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
orco napisał: | wg mnie on tego nie zrobił, ani dla Stacy ani dla Marka. On to zrobił bo bał się zmian. Może tego, że skończy się tak samo jak ostatnio, że znowu zostanie zraniony. Tą sytuację ładnie podsumował potem Wilson na dachu. |
Uważam, że zrobił to:
1. Bo bał się zmian i ze straci swój genialny umysł.
2. Widział, jak wiele znaczy Stacy dla Marka i odkrył, że więcej niż dla niego. Więc zrobił to po części dla ich związku.
Odpuścił :mrgreen: Bo przecież mógł dalej kombinować tak, aby Stacy przestała kochać Warnera.
Dodano 2 minut temu:
nimfka napisał: | no tak, ale wcześniej widać że się starał |
Więc jednak zrobił coś chamskiego. :> o! i przeczcież jeszcze udawanie pijanego i powiedzenie "Kocham, twoją dziewczynę, Lucas." było, aby rozwalić ich związek (i jednocześnie mieć szansę zdobycia Cuddy). To było wredne, bo udawane. Może wyznanie miłości w głębi housowego serca nie, jednak tak utrzymywał.
|
|
Wysłany:
Czw 20:22, 03 Gru 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Cytat: | nimfka napisał:
no tak, ale wcześniej widać że się starał
Więc jednak zrobił coś chamskiego. chtry o! i przeczcież jeszcze udawanie pijanego i powiedzenie "Kocham, twoją dziewczynę, Lucas." było, aby rozwalić ich związek (i jednocześnie mieć szansę zdobycia Cuddy). To było wredne, bo udawane. Może wyznanie miłości w głębi housowego serca nie, jednak tak utrzymywał.
|
no tak o tym zapomniałam, ale House zrobił to a potem zastosował się do swoich słów ,,albo ze sobą zerwą albo będą na zawsze razem " (czy jakoś tak) zobaczył że mimo to nie zerwali i odpuścił, choć przecież mógłby uprzykrzać dalej Cuddy życie, jak robił to dawniej, aż do osiągnięcia celu. Nie mówię że zmienił się całkiem (wtedy to nie był już House) ale coś się w nim zmieniło i to widać :P
|
|
_________________
Moje siostrzyczki Nemezis i Sevir i nasza mamuta Maagda
Mój prywatny, jedyny i niezastąpiony kaloryferek Alan
Moja prywatna pisarka zÓych dobranocek, po których nikt nie zaśnie - Guśka
Wysłany:
Czw 22:27, 03 Gru 2009 |
|
nimfka
Nietoperek
Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
|
|
|
A ja sądzę, że House nie odpuścił. On po prostu zmienił taktykę. Zobaczył, że Cuddy znudziła już ta gonitwa i ciągłe przekomarzanie. House na razie przystopował, odsunie się i uda,że się z tym pogodził, że chce "jej" szczęścia. Ale myślę, że niebawem jeszcze pokaże, że zależy mu na "ich" szczęściu. Będzie dalej kombinował, ale bardziej skrycie. Zmiana musi być, żeby udobruchać Lisę :wink:
|
|
Wysłany:
Pią 11:56, 04 Gru 2009 |
|
alhambra
Psi Detektyw
Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13
Posty: 6827
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
nimfka
Nietoperek
Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
|
|
|
margolcia-1984 napisał: | A ja sądzę, że House nie odpuścił. On po prostu zmienił taktykę. Zobaczył, że Cuddy znudziła już ta gonitwa i ciągłe przekomarzanie. House na razie przystopował, odsunie się i uda,że się z tym pogodził, że chce "jej" szczęścia. Ale myślę, że niebawem jeszcze pokaże, że zależy mu na "ich" szczęściu. Będzie dalej kombinował, ale bardziej skrycie. Zmiana musi być, żeby udobruchać Lisę :wink: |
możliwe, chociaż inicjatywa nie musi wyjść od niego :mrgreen:
a co do House'a, tego, czy się zmienił czy nie, to myślę, że chociaż częściowo na pewno się zmienił, to jest raczej oczywiste, ale nie uważam, że jest to taka całkowita zmiana, ta jego całkowita "dorosłość", nie "House'owata", może być tak jak to powiedziała margolcia-1984 rzczywiście sposobem zdobycia Cuddy albo częścią jakiegoś planu...
przekonamy się przy następnych odcinkach ;)
|
|
_________________ zagubione odnalezione rodzeństwo: nimfka, Nemezis i Caellion :*
http://www.finanse-online.com.pl/kontaosobiste/
Wysłany:
Pią 12:42, 04 Gru 2009 |
|
Sevir
Dziekan Medycyny
Dołączył: 20 Wrz 2009
Pochwał: 11
Posty: 3985
Miasto: Poznań
|
Powrót do góry |
|
|
|
House nie musi jakoś specjalnie pielęgnować swej przyjaźni z Wilsonem, żaden z nich nie musi się wyrzekać miłości tylko po to by dbać o przyjaźń, bo w niej wystarczy że się po prostu jest.
odcinka jeszcze nie oglądałam, ale zaciekawiły mnie wasze wypowiedzi, więc po raz pierwszy postanowiłam się udzielić, a coo xDD
|
|
_________________ [..w jednym krótkim przytuleniu dotknąć serca sercem.]
Wysłany:
Pią 16:47, 04 Gru 2009 |
|
kasiunia241
Student medycyny
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
|
|
|
kasiunia241 napisał: | odcinka jeszcze nie oglądałam, ale zaciekawiły mnie wasze wypowiedzi, więc po raz pierwszy postanowiłam się udzielić, a coo xDD |
Zapraszam uprzejmie do dyskusji. :mrgreen: mam nadizeję, że nie rzucimy się sobie do gardeł. :twisted: :roll:
nimfka napisał: | no tak o tym zapomniałam, ale House zrobił to a potem zastosował się do swoich słów ,,albo ze sobą zerwą albo będą na zawsze razem " (czy jakoś tak) zobaczył że mimo to nie zerwali i odpuścił, choć przecież mógłby uprzykrzać dalej Cuddy życie, jak robił to dawniej, aż do osiągnięcia celu. Nie mówię że zmienił się całkiem (wtedy to nie był już House) ale coś się w nim zmieniło i to widać |
No ba! Taki był cel pobytu w szpitalu psychiatrycznym i gdyby House go nie osiągnął, wciąż siedziałby tam.
kasiunia241 napisał: | House nie musi jakoś specjalnie pielęgnować swej przyjaźni z Wilsonem, żaden z nich nie musi się wyrzekać miłości tylko po to by dbać o przyjaźń, bo w niej wystarczy że się po prostu jest. |
Otóż to.
margolcia-1984 napisał: | A ja sądzę, że House nie odpuścił. On po prostu zmienił taktykę. Zobaczył, że Cuddy znudziła już ta gonitwa i ciągłe przekomarzanie. House na razie przystopował, odsunie się i uda,że się z tym pogodził, że chce "jej" szczęścia. Ale myślę, że niebawem jeszcze pokaże, że zależy mu na "ich" szczęściu. Będzie dalej kombinował, ale bardziej skrycie. Zmiana musi być, żeby udobruchać Lisę |
ja czuję, że na razie cierpi po słowach wypowiedzianych przez Cuddy i nie bardzo może się przyzwyczaić do takiego obrotu sytuacji.
|
|
Wysłany:
Pią 17:57, 04 Gru 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
|
|
|
troche przynudzające ale do się strawić ten odcinek
|
|
_________________ ,,wszyscy kłamią"
Wysłany:
Pią 20:02, 04 Gru 2009 |
|
HOUSE13
Student medycyny
Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 39
Miasto: SL GKS ,,OLSZA\\\" Olszyna
|
Powrót do góry |
|
|
|
Moim zdaniem Cuddy to przykład spieprzonej (przepraszam za wyrażenie) świetnej kobiecej postaci. "Porzucenie" House'a przez Cuddy w momencie, gdy wreszcie uznał, iż człowiek nie może funkcjonować bez uczuć, czyli w momencie, gdy poszedł do szpitala, jest nielogiczne. Prawdziwa Cuddy nie związałaby się z Lucasem, nie w takim momencie - może wcześniej, po którymś numerze House'a. Ale takie były wymogi fabuły - większość widzów woli czekać, aż bohaterowie się zejdą, niż obserwować, jak radzą sobie z codziennością.
Co do odcinka, to bardzo mi się podobało, jak House doradzał Wilsonowi przed podwójną dawką chemii. Powiedział, że on sobie poradzi z konsekwencjami, a Wilson nie. I rzeczywiście, House zawsze zakłada, że człowiek jest omylny (ma ograniczoną ilość danych) i może jedynie robić to, co uważa za słuszne. Dlatego nie ma poczucia winy, ale ma też złe zdanie o rzeczywistości, która stawia człowieka w bardzo trudnych sytuacjach. Pacjent Wilsona wiedział, na jakie ryzyko się decyduje, a jednak potem zwalił winę na Wilsona. Ale może to i dobrze, Wilson się przekonał, że branie odpowiedzialności za innych wcale ich nie odmienia, podstawą naszych relacji z innymi musi być szacunek do samych siebie. House oddałby Wilsonowi wątrobę, gdyby była taka potrzeba, ich relacja opiera się na wzajemności. Wilson nie przyznawał się kiedyś sam przed sobą, jak wiele dostaje od House'a, jak świetnie się przy nim bawi.
|
|
Wysłany:
Sob 12:18, 05 Gru 2009 |
|
ivy
Student medycyny
Dołączył: 27 Maj 2009
Posty: 10
|
Powrót do góry |
|
|
|
ivy napisał: | Moim zdaniem Cuddy to przykład spieprzonej (przepraszam za wyrażenie) świetnej kobiecej postaci. "Porzucenie" House'a przez Cuddy w momencie, gdy wreszcie uznał, iż człowiek nie może funkcjonować bez uczuć, czyli w momencie, gdy poszedł do szpitala, jest nielogiczne. | Cuddy nie porzuciła House'a. Nie da się porzucić kogoś z kim się nie jest. Mało tego, House odtrącał wszystkie jak dotąd próby Cuddy na nawiązanie relacji. Nie dziwię się jej, że czekanie się jej znudziło, zwłaszcza po tym jak House w końcu stoczył się na tyle, że wylądował w psychiatryku.
Poza tym, on tam poszedł na odwyk. Nikt nawet nie podejrzewał, że wyjdzie tak odmieniony.
ivy napisał: | I rzeczywiście, House zawsze zakłada, że człowiek jest omylny (ma ograniczoną ilość danych) i może jedynie robić to, co uważa za słuszne. Dlatego nie ma poczucia winy, ale ma też złe zdanie o rzeczywistości, | o.O Nigdy nie widziałam, żeby House zakładał, że człowiek jest omylny. On zakłada, że sam jest nieomylny, a wszyscy na około kłamią (i jeszcze, że większość z nich to idioci).
ivy napisał: | Pacjent Wilsona wiedział, na jakie ryzyko się decyduje, a jednak potem zwalił winę na Wilsona. | To prawda, ale myślę, że informacja, że zostało Ci kilkanaście godzin życia bardzo może zmienić spojrzenie na wszystko w okół. Trudno się dziwić, że był rozżalony.
ivy napisał: | House oddałby Wilsonowi wątrobę, gdyby była taka potrzeba, ich relacja opiera się na wzajemności. Wilson nie przyznawał się kiedyś sam przed sobą, jak wiele dostaje od House'a, jak świetnie się przy nim bawi. | House nie mógłby oddać Wilsonowi wątroby bo House ma grupę krwi AB a Wilson 0. I doprawdy trudno mi się doszukać wzajemności w ich relacji. Nawet House sam stosunkowo często przyznaje, że wykorzystuje Wilsona. To że Wilson dobrze się z nim bawi nie zmienia faktu, że jest wykorzystywany.
|
|
Wysłany:
Nie 22:15, 06 Gru 2009 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
orco- Mysle, ze jest wzajemnosc w relacjach House/ Wilson,
tylko u kazdego sie inaczej objawia.
Wilson robi dla Housa duzo w codziennych sprawach.
House takie rzeczy ma gdzies, przykładem moze byc wystawienie
całego jedzenia Wilsona z lodówki.
Za to House zawsze się okazuje przyjacielem w duzych sprawach.
Przeciez on poddał się biopsji mózgu. I to nawet nie bezposrednio
dla Wilsona tylko dla jego dziewczyny. Co sprawia, ze to ma jeszcze
większą wartosc.
Tak samie podejscie ma do Cuddy. Wiadomo ze ja tysiące razy obrazal.
Jednak nie zdradził jej sekretu z chęcią zajscia w ciąze. Robił jej zastrzyki,
pomagał szukac najlepszego nasienia.
House się tak zachowuje, bo uwaza ze takie rzeczy jak
zajęcie sali operacyjnej Wilsonowi, czy obrazanie kogos, bycie niemiłym
nie ma wiekszego znaczenia.
I jesli jego ktos obraza w taki sposob, to tez nie bierze tego do siebie, bo tez to nie ma dla niego znaczenia, co jest potwierdzeniem braku hipokryzji. Nie wiem dlaczego ani Wilson ani Cuddy tego nie łapią.
No moze Wilson zaczyna troche rozumiec.
|
|
Wysłany:
Pon 0:00, 07 Gru 2009 |
|
milena671
Stażysta
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 101
Miasto: Łódź
|
Powrót do góry |
|
|
|
Zgadzam się w 100% z tym co piszesz. Jest pewna wzajemność w ich relacjach. To nie jest coś jednostronnego, ale stwierdzenie, że relacja House-Wilson opiera się na wzajemności uważam za bzdurę.
A tak z innej beczki. Wyczytałam gdzieś na forum tv FOX pewną dyskusję:
Dlaczego w ogóle Cuddy chce się przeprowadzać? Ma duży dom z ogrodem (a przynajmniej kawałkiem trawnika). Ma co najmniej 2 sypialnie, bo widzieliśmy w 5x06 Joy jak maluje i przygotowuje pokój specjalnie dla dziecka. Lucas spokojnie mógłby się do niej wprowadzić. Dlaczego chce nagle przeprowadzić się z domu do mieszkania? I dlaczego przychodzi z tym do Wilsona, przecież wie, że on powie House'owi. Może Wilson nie ma racji, że Cuddy chciała uzyskać jego błogosławieństwo i pośrednio błogosławieństwo House'a. Może Cuddy mniej lub bardziej świadomie "prosiła się" o jakąś reakcję/interwencję House'a?
Co myślicie o tej teorii? wg mnie troszkę naciągana, ale interesująca i na pewno warta przedyskutowania.
|
|
Wysłany:
Pon 0:49, 07 Gru 2009 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
@orco, Twoja teoria nie jest ani trochę naciągana i gdyby to nie był serial, a codzienne życie, to dałabym sobie głowę uciąć, że świadomie lub podświadomie Cuddy faktycznie chciała wywołać reakcję House'a (lub chociaż Wilsona) na wiadomość o kolejnym kroku w jej związku z Lucasem. Ale szczerze wątpię, że podobnie jak my - całą sprawę przeanalizowali scenarzyści. Już dawno zauważyłam, że widzowie doszukują się głębszego sensu w pewnych (zwłaszcza tych nie do końca zrozumiałych) zwrotach fabuły. Niestety często potem okazuje się, że wybór takiego a nie innego kierunku zdarzeń był bardziej niż nam się zdaje przyziemny, a nierzadko nawet przypadkowy i wtedy wszystkie sensowne teorie zwykłych oglądaczy giną śmiercią tragiczną. Wątpię, żeby w tym przypadku było inaczej.
|
|
Wysłany:
Pon 7:45, 07 Gru 2009 |
|
kim
Student medycyny
Dołączył: 25 Lis 2009
Pochwał: 1
Posty: 20
|
Powrót do góry |
|
|
|
Zgadzam się, osoby tworzące fabułe często piszą tak,
jakby ani minuty nie poswięciły na przemyslenie scenariusza.
Jesli chodzi o ostatni odcinek to proba kupienia loftu jesli
ktos posiada dom jest zupelnie bez sensu. Bo to cofanie się.
W prawdziwym zyciu jesli Cuddy by tak postąpiła to na prawde
logicznie rzecz biorąc chodzi jej tylko o to, zeby zwrocic na siebie
uwage Housa.
Jesli nie to, to przychodzi do glowy mi tylko jedno. Lucasa nie stac
na utrzymaniu takiego domu jak ona ma. Albo Cuddy bedzie musiala go czesciowo utrzymywac albo przeprowadzą sie do czegos gorszego. Moglaby tak zrobic jesli bylaby w nim zakochana, wiadomo wtedy sie robi duzo glupich rzeczy. Ale to juz szybciej po prostu by za niego placila.
To jest bez sensu... Wiadomo, ze teraz Cuddy jest przedstawiana tak,
ze najwazniejsza jest dla niej Rachel, wiec kto wyprowadza sie z domu
z ogrodem do mieszkania?
Takich nie przemyslanych spraw w scenariuszach jest pelno. A przeciez
to nie jest jakies wydumane, ze tylko die hard fani to widzą. Wystarczy
sie zastanowic sekunde.
Jesli sytuacja w odcinku bylaby tak pokazana, ze rzeczywiscie Cuddy
chodzi tylko o zwrocenie na siebie uwagi to wszystko ok. Ale widzimy
ją, jak po rozmowie z Bonnie przez telefon jest szczerze przejęta tym,
ze nie moze przebic ceny loftu. Wiec ona na prawde chce ten loft.
Albo to scenarzysci maja problem z logicznym mysleniem, albo
Cuddy stracila taką umiejętnosc.
|
|
Wysłany:
Pon 15:29, 07 Gru 2009 |
|
milena671
Stażysta
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 101
Miasto: Łódź
|
Powrót do góry |
|
|
|
@kim: to nie jest moja teoria. Pisałam przecież, że wyczytałam taką dyskusję na amerykańskim forum telewizji FOX.
kim napisał: | Już dawno zauważyłam, że widzowie doszukują się głębszego sensu w pewnych (zwłaszcza tych nie do końca zrozumiałych) zwrotach fabuły. Niestety często potem okazuje się, że wybór takiego a nie innego kierunku zdarzeń był bardziej niż nam się zdaje przyziemny, a nierzadko nawet przypadkow | Właśnie o to mi chodziło pisząc, że teoria jest trochę naciągana.
Ale to nie jest kwestia jedynie scenarzystów. Jestem pewna że autor nie jednej dobrej książki, nie miał pojęcia, że miał tak głębokie przemyślenia pisząc swoje dzieło, jakie przypisują mu nauczycielki j.polskiego w szkołach -.-'
milena671 napisał: | Zgadzam się, osoby tworzące fabułe często piszą tak,
jakby ani minuty nie poswięciły na przemyslenie scenariusza. | mogłabyś podać konkretny przykład? Bo ja w ogóle nie odniosłam jak dotąd takiego wrażenia. Wszystkie dziwne zachowania bohaterów były prędzej czy później wyjaśniane (mniej lub bardziej wprost).
a wracając do powodów przeprowadzki Cuddy. Jest jeden powód (także zapostowany na amerykańskim forum), który mnie przekonuje, że jest to decyzja przemyślana. Kiedy dwoje ludzi chce zamieszkać razem i jedno wprowadza się do drugiego to bardzo ciężko jest zacząć wspólne mieszkanie na równych warunkach. Bo gdyby Lucas się wprowadził do niej, to nadal byłoby to jej mieszkanie i ciężko byłoby mu poczuć się jak u siebie. O wiele łatwiej jest zacząć coś wspólnego od nowa. Łatwiej jest zamieszkać razem w nowym miejscu. Więc może to oznaczać, że Cuddy zależy by związek z Lucasem wypalił na tyle, że chce "odgrodzić się" od dawnego życia i zacząć z nim coś nowego od początku. I w takim wypadku, przy tak odważnej decyzji, naprawdę przyszła do Wilsona po jego "błogosławieństwo".
|
|
Wysłany:
Pon 15:53, 07 Gru 2009 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|