|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
Romantyczny? [3/3][Z]
Z Dedykacją dla sinaj ;*
„ Romantyczny?”
Było piękne, grudniowe popołudnie. House jak zwykle siedział z Wilsonem na kanapie. W wielkim skupieniu oglądali mecz hokeja i akurat drużyna, której kibicowali przegrywała dwa do zera. Nagle House zerwał się z kanapy i pokuśtykał do kuchni. Wilson powiódł za nim wzrokiem, ale Gregory szybko zniknął za ścianą działową. Diagnosta ukrywał przed swoim przyjacielem, że za pół godziny ma randkę z Cameron i musiał zrobić coś żeby się go pozbyć.
Na szczęście randka nie będzie u niego w domu. Pewnie i tak nie zdążyłby posprzątać tego strasznego bałaganu. House rozejrzał się po swoim mieszkaniu. Wszędzie leżały stare, przepocone koszule i brudne skarpety bez pary. Wilson przyglądał się jak House szuka czegoś w szafie. Po chwili diagnosta wyjął najładniejszy krawat i czarną marynarkę.
-Wybierasz się gdzieś? – zapytał zdziwiony onkolog.
-Yyyy...Może lepiej już idź – odpowiedział House, nie patrząc na niego.
-Jak chcesz. Obejrzę mecz u siebie. – powiedział Wilson, po czym wziął swój płaszcz i wyszedł z mieszkania przyjaciela.
House wreszcie miał spokój, ale zastanawiał się czy nie zadzwonić do Cameron i nie odwołać spotkania. Siedział na kanapie i bawił się swoją komórką.
-Dobra, zadzwonię. – pomyślał – nie jestem teraz w nastroju do randek.
Wziął słuchawkę i wystukał numer do Cameron. Po trzech sygnałach ktoś podniósł słuchawkę i zapytał wesołym głosem:
-Halo?
-Cześć, chciałbym odwołać spotkanie. Nie czuję się za dobrze. – skłamał Gregory.
-Dobra, a o się dzieje? – zapytała Allison.
-Nic. Po prostu się przeziębiłem. – powiedział, znów kłamiąc, diagnosta.
-Aha. To do jutra. – powiedziała Cameron i odłożyła słuchawkę.
Gregory myślał chwilę nad tym co powiedział. Może nie powinien odwoływać randki? Może nie powinien wypraszać Wilsona? Może powinien mu powiedzieć prawdę? House stwierdził, że nie wypada tak po prostu odwoływać spotkania. Musi coś zrobić. Nie może zadzwonić ponownie do Cameron i powiedzieć, że jednak przyjdzie. Diagnosta wymyślił coś lepszego. Ubrał swoją czarną marynarkę i starannie zawiązał krawat. Wziął gitarę i wyszedł z mieszkania. Po drodze do domu Cameron wstąpił do kwiaciarni i kupił wielki bukiet róż. Gdy doszedł do mieszkania dziewczyny, stanął pod jej balkonem.
-Hej, Cameron! – zaczął krzyczeć Gregory.
W sąsiednich oknach pojawiły się nieznajome twarze, które wpatrywały się w diagnostę ze zdumieniem. Nagle drzwi balkonu się uchyliły i wyszła z nich Allison. Patrzyła dziwnym wzrokiem na House’a.
-Co Ty tu robisz? – zapytała – przecież jesteś chory.
-Nie, skłamałem i trochę to źle wyszło więc pomyślałem, że może...Może wpadnę. To dla Ciebie. – powiedział Gregory i rzucił bukiet róż na balkon Cameron.
-One są cudne. Dziękuję. – powiedziała Allison rumieniąc się.
W tym momencie House zaczął grać na gitarze. Cameron wyglądała na zdziwioną, ale i zachwyconą. Gdy diagnosta skończył powiedziała:
-Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny.
-Czy ja wiem...- zawahał się Gregory – to co jutro idziemy na tą kolację?
-Skoro nalegasz... Widzimy się w pracy, na razie! – powiedziała Allison i schowała się za drzwiami balkonu.
House poszedł do siebie. Zadowolony, a może nie? Nie potrafił określić teraz swojego stanu, jednak postanowił wszystko wyznać Wilsonowi. Gregory, gdy tylko przyszedł do domu zadzwonił do przyjaciela. Onkolog po wysłuchaniu tej dziwnej historii stwierdził, że diagnosta dobrze postąpił, ale jednak skarcił go za odwołanie randki i kłamanie na temat swojego stanu zdrowia. House uśmiechnięty i pełny entuzjazmu poszedł spać.
***
Sprawdzone przez Raz3r :) Dzięki Raz ;*
Ostatnio zmieniony przez maybe_55 dnia Sro 13:05, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
Autor postu otrzymał pochwałę.
|
_________________
maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce!
Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw.
'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'
Wysłany:
Sob 11:41, 09 Sty 2010 |
|
maybe_55
Dziekan Medycyny
Dołączył: 18 Paź 2009
Pochwał: 39
Posty: 7635
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
yyyyy... fajne, dobrze napisane.... ale House tutaj nie jest Housem!;)
maybe_55 napisał: | House uśmiechnięty i pełny entuzjazmu poszedł spać. |
:hahaha:
Oczekuję, że okaże się, iż to wszystko sen lub przedawkowanie vicodinu :D
Pisz dalej, bo jestem ciekawa.
|
|
_________________ Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
Wysłany:
Sob 11:51, 09 Sty 2010 |
|
Hambarr
Psychiatra
Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30
Posty: 3852
|
Powrót do góry |
|
|
|
maybe, ciesze się że napisałaś Hameronka :D
i to taki fajny, akcja z balkonem, jak romeo i julia :lol:
od rana mnie wprawiłaś w dobry nastrój :D
czemu ten śmieszny house w ogóle odwoływał randke?! i Wilson się od początku nie domyślił? xD
czekam na ciąg dlaszy :D
|
|
_________________ Mój Kochany małż Greg :*
my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o
- In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled.
Wysłany:
Sob 12:08, 09 Sty 2010 |
|
sinaj
Dziekan Medycyny
Dołączył: 02 Maj 2009
Użytkownik zbanowany Pochwał: 35 Ostrzeżeń: 1
Posty: 3975
Miasto: Legnica/Radom
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie jestem Hameronką, ale całkiem dobry fik :) Parę zastrzeżeń:
a) w niektórych momentach opisy są zbyt "streszczeniowe",
b) House nie jest zbyt... House'owy, ale to już zauważyła Hambarr. Ale opowiadanko.... całkiem, całkiem! :) Keep writing! :wink:
|
|
_________________ Cudny Óbiór od siostry!
maybe_55 i nigide, mHroczne rodzeństwo! ;) Nettie, kuzynka któregoś tam stopnia! :]
Wysłany:
Sob 12:17, 09 Sty 2010 |
|
BluePoliceBox
Kardiochirurg
Dołączył: 14 Lip 2009
Pochwał: 6
Posty: 3274
Miasto: Wieliczka
|
Powrót do góry |
|
|
|
- Ah, Romero, Romero...
- Czego, Julka?
:mrgreen:
Ładne love story. Trochę jak bajka z morałem ;) Ale ogólnie styl w porządku. Trochę więcej nieszablonowej fabuły, a stworzysz arcydzieło :wink:
|
|
Wysłany:
Pon 17:26, 11 Sty 2010 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
|
|
|
Scena balkonowa rządzi :D
Uwielbiam Hameronki, jednak tutaj zachowanie House'a było zdecydowanie za słodkie. Czekam na następną część, bo może bohaterowie pokażą swoje prawdziwe oblicza :P
|
|
_________________
,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"
Wysłany:
Pon 18:17, 11 Sty 2010 |
|
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19
Posty: 7968
|
Powrót do góry |
|
|
|
Dzięki wszystkim ;* Zobaczycie co to będzie, bo bradzo proszę oto druga częśc!!:
***
Budzik House'a zaczął dzwonić. Była 9:00. Normalnie ludzie tacy jak Wilson, Chase, Foreman czy Cameron już od ponad dwóch godzin harowali w pocie czoła. Diagnosta leniwie wstał z łóżka, ubrał się, zjadł śniadanie i wziął prysznic. Zajęło mu to wszystko około pół godziny. Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i pojechał swoim motocyklem do Princeton Plainsboro. Gdy wszedł do środka, przy drzwiach wejściowych zastał Cuddy, która natychmiast dołożyła mu tydzień przychodni. Nie zamierzał się teraz z nią kłócić. Był w zbyt dobrym humorze. Wszedł do swojego gabinetu, gdzie czekał już zwarty i gotowy do działania zespół. Wzrok diagnosty natychmiast zaczepił się na Cameron, ale jednak House szybko odwrócił się przodem do swojej białej tablicy, pytając:
- Jakiś ciekawy przypadek?
- Tak. – rzuciła pierwsza Cameron i podała mu kartę. Ku zdumieniu reszty załogi diagnosta przejrzał kartę pacjenta.
- Zróbcie badanie krwi. – zlecił House, po czym wszyscy wyszli z gabinetu. Wszyscy oprócz Allison.
- O której mam przyjść? – zapytał Gregory.
- Jak Ci pasuje...Na przykład o 19:00? – odpowiedziała grzecznie Cameron.
- Ok. – powiedział diagnosta i wyszedł z gabinetu. Pokuśtykał do biura Wilsona. Onkolog miał akurat pacjenta. House wszedł jak zwykle, bez pukania i usiadł na kanapie. Przyjaciel skierował na niego wściekły wzrok. Było widać, że mu przeszkadza.
- Nie zwracajcie na mnie uwagi. – rzucił diagnosta. Gdy pacjent Wilsona wyszedł, James od razu zapytał:
- I co? Umówiłeś się z nią?
House potrząsnął twierdząco głową i zaczął bawić się swoją laską.
- Brawo! – powiedział onkolog smarując chleb masłem orzechowym. Gregory podszedł do biurka przyjaciela i podkradł mu jedną kanapkę, po czym wyszedł.
Nadszedł wieczór i zbliżała się 19:00. House gotowy do wyjścia kręcił się pod drzwiami. W końcu nacisnął klamkę i wyszedł z mieszkania. W mgnieniu oka znalazł się pod domem Cameron. Tym razem nie na motocyklu. Zadzwonił do drzwi. Allison otworzyła je. Diagnosta powiedział komplement:
- Pięknie wyglądasz.
- Dzięki. – odpowiedział Cameron.
Była ubrana w piękną, czerwoną suknię. Było także widać, że użyła czerwonej szminki. Allison zamknęła drzwi i ruszyła z House’m wolnym krokiem do restauracji. Lokal był piękny i puszczali tam muzykę Jazzową. Gregory wcześniej zarezerwował stolik, aby nie było później problemów. Oboje usiedli na swoich miejscach, po czym kelner przyniósł im karty dań.
- Co zamawiasz? – zapytał diagnosta chowając głowę za menu.
- To ja może wezmę rybę. – odpowiedziała Cameron.
- To rybę i krewetki. – powiedział do kelnera House. Pracownik odszedł oburzony, że nie dostał napiwku. Gregory i Allison siedzieli i zajadali się przysmakami, ale rozmowa jakoś się nie „kleiła”. Zjedli i dalej nic nie mówili. Wreszcie Cameron powiedziała:
- To może chodźmy na jakiś spacer...Chyba nie ma sensu tu dłużej siedzieć. – House przytaknął i oboje wyszli z restauracji. Szli przez okryty białym puchem park. Śnieg prószył i było już po zmroku.
- Brr...Jak zimno – powiedziała Cameron. – Wracajmy już.
- Jak chcesz...Yyy...- Diagnosta zamyślił się przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć. – Odprowadzić Cię?
- Nie, nie trzeba. – odpowiedziała Allison.
- To do zobaczenia. – powiedział House i poszedł w stronę swojego mieszkania.
***
Sprawdzone przez ko[H]anego Raz3r, któremu chciało się sprawdzać tą stertę błędów. Dzięki Raz ;*
|
|
_________________
maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce!
Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw.
'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'
Wysłany:
Wto 19:38, 12 Sty 2010 |
|
maybe_55
Dziekan Medycyny
Dołączył: 18 Paź 2009
Pochwał: 39
Posty: 7635
|
Powrót do góry |
|
|
|
nie wiem dlaczego, po przeczytaniu kolejnej części znów mi się chce śmiać :D :D piszesz fajnie, lekko i przyjemnie
tylko czemu tak ich randka była taka drętwa? :P może trochę więcej dialogów?
|
|
_________________ Mój Kochany małż Greg :*
my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o
- In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled.
Wysłany:
Wto 21:21, 12 Sty 2010 |
|
sinaj
Dziekan Medycyny
Dołączył: 02 Maj 2009
Użytkownik zbanowany Pochwał: 35 Ostrzeżeń: 1
Posty: 3975
Miasto: Legnica/Radom
|
Powrót do góry |
|
|
|
Z dedykacją dla Raz3ra, bo chiało mu sie sprawdzać i dla Ulki95, bo zawsze i wszędzie potrafi mnie rozśmieszyć :)
- House, obudź się! - Cuddy stała przy fotelu, na którym spał uśmiechnięty od ucha do ucha diagnosta. - House, wstawaj! - Gregory nie reagował na szturchania i zaczepki. - House!! - Lisa nie wytrzymała i wrzasnęła na cały głos.
- Co? Co jest? - Diagnosta poderwał się zaskoczony.
- Spałeś chyba z dwie godziny! Pacjenci sami się nie wyleczą. - podsumowała Cuddy
- Że co? - House do końca nie mógł uwierzyć w to co słyszy. To mogło oznaczać tylko jedno... Ale jak to? To wszystko było TYLKO snem?! Randka z Cameron, kolacja w restauracji czy nawet rozmowa z Wilsonem... - Cuddy stała zdziwiona patrząc się na rozmyślającego House'a. Gabinet diagnosty wypełniała cisza. Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wpadła zdenerwowana Cameron.
- No nareszcie się obudziłeś! Nasz pacjent się pogarsza. - House patrzył na Allison jakby była tylko złudzeniem. Myśli przelatywały mu przez głowę z prędkością światła tak, że nie mógł żadnej złapać. Cameron patrzyła na niego wściekłym wzrokiem. Diagnosta zlecił badania, a Allison natychmiast poszła ja wykonać. Cuddy wręczyła Gregoremu stertę kart pacjentów z przychodni i wyszła bez słowa. House był jeszcze w szoku. Po prostu nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. postanowił opowiedzieć o wszystkim Wilsonowi. Skierował się więc do jego gabinetu. James siedział za swoim biurkiem czytając gazetę. Diagnosta wyjaśnił całą sytuację od początku do końca. Onkolog zaśmiał sie i powiedział:
- Jak Ci na niej zależy, to zaproś ją na kolację. - House oburzony wyszedł trzaskając drzwiami. Postanowił, że już nic nikomu nie powie na ten temat.
- Sprawa zamknięta - stwierdził, wchodząc do przychodni.
***
|
|
_________________
maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce!
Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw.
'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'
Wysłany:
Sro 13:04, 20 Sty 2010 |
|
maybe_55
Dziekan Medycyny
Dołączył: 18 Paź 2009
Pochwał: 39
Posty: 7635
|
Powrót do góry |
|
|
|
hahaha:D wiedziałam :D
|
|
_________________ Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
Wysłany:
Sro 13:39, 20 Sty 2010 |
|
Hambarr
Psychiatra
Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30
Posty: 3852
|
Powrót do góry |
|
|
|
ehh...jestem odrobine niepocieszona, chociaż...
fik jak już mówiłam, bardzo fajnie się czytało i był bardzo przyjemny, tylko:
maybe_55 napisał: | Jak Ci na niej zależy, to zaproś ją na kolację. - House oburzony wyszedł trzaskając drzwiami. |
od tego momentu mogłaby być jeszcze jakaś kontynuacja :mrgreen:
|
|
_________________ Mój Kochany małż Greg :*
my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o
- In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled.
Wysłany:
Sro 13:48, 20 Sty 2010 |
|
sinaj
Dziekan Medycyny
Dołączył: 02 Maj 2009
Użytkownik zbanowany Pochwał: 35 Ostrzeżeń: 1
Posty: 3975
Miasto: Legnica/Radom
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|